GDZIE STUDIO NIE MOŻE… Tam Nathan Fillion gra bohatera UNCHARTED. Kilka słów o filmach fanowskich
W 1982 roku trzech dwunastolatków – Chris Strompolos, Eric Zala i Jayson Lamb – postanowiło nakręcić remake Poszukiwaczy zaginionej Arki Stevena Spielberga. Z budżetem liczącym około pięciu tysięcy dolarów dumnie weszli na plan i zaczęli, scena po scenie, kręcić na nowo kultowe dzieło kina przygodowego. Historia miała swój finał siedem (!) lat później, kiedy chłopcom udało się zaprezentować publiczności gotowy film. To zdecydowanie jeden z najbardziej znanych fanowskich filmów, chociaż produkcja nie miała i nie musiała mieć żadnych walorów artystycznych, a realizacja z oczywistych względów nie powalała. Nie o to w końcu chodziło. Chris, Eric i Jayson chcieli się dobrze bawić i przeżyć wielką przygodę. Są jednak fani, którym to nie wystarcza. Fani, którzy swoimi produkcjami chcą pokazać Hollywood, że zwyczajnie… można.
Podobne wpisy
Pamiętam doskonale, kiedy w 2003 roku Internet (jakże inny od tego dzisiejszego) obiegła wieść, że oto pojawił się film, w którym Batman mierzy się z Obcymi i Predatorami. Była to fanowska, krótkometrażowa produkcja w reżyserii niejakiego Sandy’ego Collory – Batman: Dead End. Pan Collora zdecydowanie był fanem, ale jego produkcja wyglądała nad wyraz profesjonalnie. Nic dziwnego, w osiem minut materiału pasjonat włożył trzydzieści tysięcy dolarów. Całość wyglądała nie tylko bardzo zawodowo (ujęcia z helikoptera!), ale i wręcz ociekała klimatem. Twórcy trzynaście lat przed Snyderem postawili na bardzo komiksowy i mroczny wizerunek obrońcy Gotham. Ten sam zespół rok później zaprezentował kolejny film – tym razem w formie fałszywego zwiastuna. Było to World’s Finest, gdzie po raz pierwszy (znów dekadę przed Snyderem!) zobaczyliśmy na jednym ekranie Supermana i Batmana. Obie produkcje do dziś robią ogromne wrażenie.
Naprawdę ciekawie robi się jednak, kiedy w fanowskich filmach zaczynają występować gwiazdy – jak w Dirty Laundry, gdzie do roli Punishera powrócił Thomas Jane lub w zapowiedzianej, poświęconej Wiedźminowi produkcji pt. Pół wieku poezji później, gdzie Lamberta zagra Mariusz Drężek, a w roli Jaskiera powróci Zbigniew Zamachowski. Precedensem pozostaje przypadek, kiedy profesjonalny reżyser zabiera się za taką produkcję – tak przecież Robert Rodriguez przekonał Franka Millera do powierzenia mu ekranizacji Sin City, a krótki metraż stał się częścią późniejszego filmu.
Jeszcze inny kaliber stanowi opublikowana w poniedziałek fanowska produkcja związana z serią gier z cyklu Uncharted. Tu w głównej roli wystąpił sam Nathan Fillion, czyli castingowy wybór, o którym fani mówią od dawna i który jest tak oczywisty, że próby studia, aby zatrudnić w oficjalnej ekranizacji do roli Nate’a Drake’a pierwotnie Marka Wahlberga (ugh), a teraz… Toma Hollanda, przyprawiają o fizyczny ból.
Fanowska produkcja, poza znakomitym Fillionem, w tej roli doskonałym i zupełnie nieodstającym od moich najśmielszych marzeń, jest niemal podręcznikowym wzorem tego, jak powinien wyglądać komercyjny film o tym tytule – cięte i pozostające bardzo w duchu oryginału dialogi, doskonale względem gry odwzorowane sceny akcji, zalążek idealnie wpisującej się w serię fabuły (znów epoka wielkich odkryć geograficznych!). A na deser niespodzianka – czyli kolejna obsadowa petarda, w postaci Sully’ego, w którego wcielił się… sami zobaczcie!
Drodzy producenci, obejrzyjcie proszę to zamknięte w kwadransie arcydzieło. Dajcie tym ludziom pieniądze, a Fillionowi kontrakt. Najlepszy film na podstawie gry komputerowej jest na wyciągnięcie waszych rąk.
Wszystkie wymienione wyżej produkcje (z którymi można zapoznać się na drugiej stronie) to oczywiście ledwo muśnięcie tematu. Każdy szanujący się fandom pochwalić się może licznymi niezależnymi produkcjami. Zapraszamy do dzielenia się cenionymi przez was filmami w komentarzach.