Ranking filmów z serii PIRACI Z KARAIBÓW
W zeszłym tygodniu pisaliśmy na naszych łamach o petycji stworzonej przez fanów Johnny’ego Deppa, którzy pragną, aby aktor powrócił do roli Jacka Sparrowa, postaci dziś już ikonicznej. Depp wcielił się w Sparrowa pięć razy w latach 2003-2017, a seria Piraci z Karaibów zarobiła na całym świecie ponad 4,5 miliarda dolarów. Która jej odsłona jest tą najlepszą? O tym zadecydowaliście w przeprowadzonym przez nas głosowaniu.
Poniżej lista ułożona według liczby głosów. Lider zdobył wyraźną przewagę nad pozostałymi odsłonami serii. Czy wyniki są dla was zaskoczeniem?
(ex aequo) 4. Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara
Wszystko przebiega w znajomy nam sposób. Jack co rusz pakuje się w kuriozalne kłopoty, jego załoga opuszcza go, żeby wrócić na ratunek w ostatniej chwili, bohaterowie pertraktują ze sobą i łamią zawarte porozumienia, a w tle kwitnie romans. Za to lubimy (albo i nie) tę serię i chyba mało kogo ucieszyłyby fundamentalne zmiany w formule. Z biegiem lat niestety zatracono pewien wigor i podczas seansu daleko mi było do ekscytacji, jaką czułem, oglądając Skrzynię umarlaka i Na krańcu świata. Wiek zapewne robi tu swoje, ale zabrakło tu też lepszego zarysowania znaczenia całego konfliktu. Kiedy w trzeciej części serii Czarna Perła wdała się w walkę z Latającym Holendrem, wyraźnie było czuć, jak ważna jest ta konfrontacja. Może to kwestia czasu trwania (Zemsta Salazara to najkrótszy film w sadze), może to nie do końca umiejętnie budowane napięcie. Należy też wspomnieć, że montażyści powinni dostać po łapach za niektóre sceny walk – jedna z nich jest dodatkowo tak ciemna, że naprawdę trudno ogarnąć, co się dzieje. [Mikołaj Lewalski, fragment recenzji]
(ex aequo) 4. Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
Nudna jest fabuła, nudne są postacie i nieliczne, kompletnie pozbawione napięcia sceny akcji. Nawet muzyka Hansa Zimmera brzmi tak, jakby jej autor, przerażony perspektywą pisania prawie identycznej ścieżki dźwiękowej po raz trzeci, postanowił skopiować własne kompozycje z poprzednich części. O ile podczas seansu Klątwy Czarnej Perły miało się wrażenie, że na planie wszyscy bawili się znakomicie, o tyle na “czwórce” czuło się, że każdy członek ekipy gorączkowo odliczał godziny do końca zdjęć. Nawet znakomici aktorzy, jak Geoffey Rush czy Ian McShane wyglądają na wyraźnie zażenowanych swoją obecnością w tak perfidnym produkcyjniaku. Na specjalną nagrodę w kategorii “Najbardziej chamskie odwalanie roboty” zasługują jednak scenarzyści, którzy mieli w ręku rewelacyjny pomysł wyjściowy (poszukiwanie źródła młodości), ale zamiast rozwinąć go w ciekawy sposób, postawili na wtórną błazenadę w wykonaniu Jacka Sparrowa, podobnie wtórne, mało zabawne potyczki słowne i do bólu przewidywalne zwroty akcji. [Grzegorz Fortuna, fragment recenzji]
3. Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
Na krańcu świata jest najbardziej skomplikowaną fabularnie częścią trylogii i choć oddać trzeba honor – niemal wszystkie wątki zostają sumiennie doprowadzone do końca, to jednak tak duża komplikacja lekkiego w założeniu filmu przygodowego wydaje się sporą przesadą. Niekiedy ciężko się połapać w zawiłościach fabuły i motywacjach bohaterów, którzy, na szczęście, tłumaczą sobie nawzajem, i przy okazji widzowi, o co w tym wszystkim chodzi…. (…) W Na krańcu świata twórcy poszli już na całość i poszaleli że hej – dlatego trudno w krótkim czasie przyswoić i zrozumieć zasady obowiązujące w tym świecie, bo co rusz dochodzą do tej gry nowe karty, których istnienia dotychczas nawet nie podejrzewaliśmy. (…) Mimo tego uważam ten film za całkiem udany – blisko trzy godziny wcale się nie dłużą, bo spektakularnych akcji mamy sporo. Pochwalić należy dużą dawkę niezłego humoru, którego głównym nośnikiem jest oczywiście Jack Sparrow, i jak zwykle rewelacyjną muzykę. Szkoda tylko, że kilka niepotrzebnych, nieprzemyślanych motywów psuje ogólne wrażenie. [Marek Klimczak, fragmenty recenzji]
2. Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka
(…) nie można Verbinskiemu odmówić rzemieślnictwa i dobrego prowadzenia filmu. Nie można odmówić Dariuszowi Wolskiemu wspaniałej pracy kamery i pięknych zdjęć, nie można też efektom odmówić widowiskowości. I to sprawia, że film ogląda się przysłowiowym jednym tchem – nie ma przestojów i 2.5 godziny mija niesamowicie szybko. Ogląda się to z uczuciem, że oto właśnie jest się świadkiem filmu dobrego; potężnego blockbustera, letniego hiciora obliczonego na zarobienie kasy, ale także zaserwowanie dobrej zabawy. I ja się bawiłem całkiem nieźle, ale (…) nie mogłem sobie po wyjściu z kina powiedzieć, że oto jestem całkowicie usatysfakcjonowany. Bo gdyby Skrzynia Umarlaka była oddzielnym filmem, to z pewnością uznałbym ją za coś więcej niż tylko film dobry. Niestety obraz naznaczony wspaniałą częścią pierwszą nie podołał zadaniu, jakie miał spełnić; co więcej – jedynie musnął wysoko ustawioną poprzeczkę. [Darek Kuźma, fragment recenzji]
1. Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły
Piraci z Karaibów to doprawdy warte obejrzenia, czarujące, spektakularne kino, wyróżniające się w morzu wakacyjnych sequeli. To znakomita kostiumowa produkcja, z pięknymi zdjęciami absolwenta łódzkiej filmówki Dariusza Wolskiego i równie ładną muzyką Klausa Badelta. To prawdziwy spektakl wyśmienicie zagranych postaci, to niesamowity show Johnny’ego Deppa. To mistrzowsko nakręcony film akcji, bogato urozmaicony dowcipem. Przede wszystkim to dwie i pół godziny oderwania od nudy, dwie i pół godziny korsarskiej magii, dwie i pół godziny godnej polecenia, nieskrępowanej rozrywki. [Michał Jakubowski, fragment recenzji]
Jak widać, według was seria zaliczyła tendencję spadkową. Na którym miejscu znalazł się wasz faworyt?