TOM HANKS. Prawdziwy Kapitan Ameryka
The Harris Poll® to popularne w Stanach Zjednoczonych badanie opinii przeprowadzane na wielu grupach i dotyczące najróżniejszych kwestii. Jedno z corocznie przeprowadzanych badań przez należący do Nielsena instytut wyłania ulubioną amerykańską gwiazdę filmową. Odpowiedzi zebrane w okresie od 9 do 14 grudnia 2015 roku od dwóch tysięcy dwustu pięćdziesięciu dwóch uczestników wskazują jednoznacznie, że ukochanym aktorem Amerykanów jest Thomas Jeffrey Hanks. Zdziwieni? Wątpliwe, zważywszy na to, że Tom od lat wciela się w role szlachetnych i prawych Jankesów, których nie sposób nie darzyć estymą.
Hanks we wspomnianym badaniu Harrisa w pokonanym polu zostawił nie tylko przystojniaka Johnny’ego Deppa, ale też m.in. Johna Wayne’a i Clinta Eastwooda, dwóch twardzieli będących uosobieniem konserwatywnej, tradycjonalistycznej Ameryki, a więc takiej, z jaką często utożsamiany jest przecież Tom. Wyniki badania nie pozostawiają wątpliwości, że to Hanks jest nowym rycerzem klasycznych amerykańskich ideałów, obrońcą dobrego imienia najwspanialszego kraju na świecie, jakim są – zgodnie z opinią większości zamieszkujących go konserwatystów – Stany Zjednoczone. Być może jest w tych słowach odrobina ironii i złośliwości, ale wynika ona głównie z tego, że choć Tom często wciela się w postaci o tradycyjnych amerykańskich poglądach, jego rzeczywiste poglądy są dalece bardziej liberalne, niż chcieliby tego idealizujący go konserwatywni obywatele USA.
Urodzony 9 lipca 1956 roku w Concord w stanie Kalifornia aktor jest w Hollywood prawdziwą instytucją. To nie on szuka nowych projektów – to każdy nowy projekt szuka jego. Odkąd zadebiutował przed kamerą w 1980 roku – a więc nie jako nastolatek, ale już jako dwudziestoczteroletni mężczyzna – w zasadzie nigdy nie musiał martwić się o swą aktorską przyszłość. Już po czterech latach kariery w Hollywood był człowiekiem rozpoznawalnym, a gdy dobiegała końca pierwsza dekada jego pracy w filmie, mógł czuć się stuprocentowym gwiazdorem. Mógł, ale nie czuł się, bo to nie ten typ człowieka – Tom przyjmował kolejne sukcesy z pokorą, rozszerzając paletę swoich aktorskich kompetencji o nowe gatunki, konwencje i tematy. Wkrótce sprawdził się niemal w każdym rodzaju kina, a reżyserzy – ci początkujący i ci uznani – zaczęli marzyć o zdobyciu podpisu Hanksa na kontrakcie.
Tym marzeniom nie można się dziwić, gdyż zaledwie cztery filmy z Tomem w roli głównej, które weszły do kina w latach 1986–89, zarobiły na świecie łącznie ponad trzysta milionów dolarów, co – jak na ówczesną wartość dolara i fakt, że były to komedie o skromnych budżetach – było kosmicznym wręcz sukcesem. Nie jest to oczywiście cała prawda, bowiem Hanks wystąpił w latach osiemdziesiątych także w szeregu innych, znacznie mniej udanych produkcji, których wyniki finansowe raczej chluby mu nie przynoszą. Nie zmieniło to jednak tego, że jego nazwisko bardzo szybko stało się dobrze rozpoznawalną i szanowaną marką, którą sukcesywnie umacniał, by stać się jednym ze współczesnych tytanów Hollywood, sławą i renomą porównywalnym do wspomnianych wcześniej Wayne’a i Eastwooda. Oni jednak przez zdecydowaną większość swej aktorskiej kariery pozostawali kojarzeni z jednym gatunkiem filmowym i/lub typem bohatera, podczas gdy Tom od początku dokładał starań, by nie podzielić ich losu. Dzięki temu przez ponad trzydzieści lat w Hollywood był już gangsterem, policjantem, astronautą i baseballistą, walczył na wojnie i podróżował w czasie, rozśmieszał, wzruszał i skłaniał do zadumy. Dorobek Hanksa – choć różnorodny – można podzielić na pewne etapy, które znajdują odzwierciedlenie w poszczególnych dekadach jego kariery.