Szybka piątka #14 – Krótkie sceny, w których czuć magię kina
Tym razem nie piątka, a dziesiątka, bo mniej byłoby niesprawiedliwie 🙂 – wybieramy sceny, w których każdy z nas czuł prawdziwą magię kina, które definiują naszą miłość do kina, które powodują przejście ciar po całym ciele. Warunek był jeden – mają to być sceny, które trwają kilka-kilkanaście sekund, nie więcej. Musieliśmy przyjąć takie ograniczenie, bo byśmy zagubili się w celuloidowym bogactwie biorąc pod uwagę dłuższe i krótsze sceny. A tak celujemy precyzyjniej przywołując pojedyncze momenty, ujęcia, chwile.
Dux
1. Imperium kontratakuje (ucieczka przez pole asteroidów) – Sokół Millenium, w kabinie Han Solo, Chewbacca, zaniepokojona Leia i spanikowany C3PO, przed nimi pole asteroidów, na ogonie T-Fightery, w tle bombastyczna muzyka Johna Williamsa. Te kilka pasjonujących chwil wśród asteroidów to magia kina w najczystszej postaci i definicja wielkiej filmowej wyprawy w otchłanie kosmosu – moja ulubiona scena z całej sagi.
2. Wodny świat (trimaran Marinera w pełnym pędzie) – film jest co najwyżej średni, ale jedna scena za każdym razem sprawia, że czuję jakbym znalazł się w środku wielkiej, epickiej, fantastycznej przygody. Smokerzy szykują się do pościgu, złodziej pomidorów próbuje uciekać, wtedy Mariner rozwija żagle i rusza pełną prędkością przed siebie. Gdy kamera robi odjazd ukazując wielkość i szybkość trimaranu głównego bohatera, a w tle leci energetyczny motyw przewodni, przez kilka sekund mamy do czynienia z prawdziwą magią kina. Szkoda tylko, że po TAKIEJ obietnicy, film Reynoldsa robi się dziurawy i nabiera coraz więcej wody.
3. Poszukiwacze zaginionej Arki (Indy na błotniku ciężarówki) – Pierwsza część przygód archeologa-awanturnika jest moją ulubioną. Bo genialny prolog, bo bójka przy samolocie, bo fenomenalny pościg na koniu za Arką, bo najlepszy soundtrack ze wszystkich odsłon cyklu. A wisienką na torcie jest dynamicznie zmontowany moment, gdy niemiecki żołnierz redukuje bieg, wciska gaz do dechy, i ciężarówka z nieco zdezorientowanym Indym uczepionym błotnika, rusza z impetem do przodu. Montażysta za samą tę kilkusekundową sekwencję trzech ujęć powinien dostać Oscara.
4. Ognisty podmuch (Billy Baldwin biegnący po zapadającym się dachu) – Kolejny raz mamy do czynienia z doskonałym zgraniem muzyki z obrazem, dzięki czemu powstała krótka, acz zapierająca dech w piersiach scena. Niby nic takiego, ot, William Baldwin biegnie przez zapadający się za nim dach. Ale zostało to pokazane tyleż pomysłowo co widowiskowo, bo z lotu ptaka, w dodatku kamera w trakcie ujęcia lekko się przechyla, co dodaje tej krótkiej sekwencji dodatkowej dynamiki.
5. Dawno temu na Dzikim zachodzie (błyskawiczna strzelanina z prologu) – Nie pamiętny finał, a pierwsza strzelania z „Dawno temu na Dzikim zachodzie” staje mi przed oczami, gdy wspominam ten klasyczny film Sergio Leone. Uwielbiam kontemplować cały ten ospały, sączący się, powolny wstęp z ludźmi Franka czekającymi na Harmonijkę, zabijającymi czas bawiąc się w łapanie muchy czy obserwowanie spadającej regularnie kropli wody. Reżyser w genialny sposób usypia naszą czujność, świadomie przynudza, by w końcu na zasadzie kontrapunktu zafundować nam najszybszy pojedynek rewolwerowy wszech czasów, poprzedzony kapitalnym dialogiem.
6. Leon (Leon do góry nogami) – Na wiele lat przed tym, zanim kolesie z karabinami biegali przez pół godziny po suficie w „Matrix: Revolution”, Luc Besson zrobił to lepiej, krócej i bardziej emocjonująco. Pojawiający się nagle Leon, wiszący do góry nogami w świetle drzwi i ostrzeliwujący członków brygady antyterrorystycznej, to scena-ikona i najlepszy przykład magii kina akcji.
7. Władca pierścieni: Drużyna pierścienia (Orkowie na wzgórzu) – nie Barlog i nie Moria, a jedno króciutkie ujęcie z prologu wytarło mną podłogę i sprawiło, że wybrałem się na pierwszą część „Władcy pierścieni” do kina jeszcze dwa razy. Chodzi o krótkie ujęcie z lotu ptaka, ukazujące jednocześnie Orków na skraju wzgórza i dwie armie nacierające na siebie. Potem, choć Peter Jackson bardzo się starał, już nic nie dorównało temu magicznemu ujęciu (które powinno widnieć obok definicji słowa Fantasy w encyklopedii), ani bitwa o Helmowy Jar, ani Olifanty, ani nawet Szeloba.
8. Predator (Jesse Ventura z ogniem za plecami) – Choć to Arnold jest głównym bohaterem „Predatora”, tytuł największego twardziela na chwilę kradnie mu Jesse Ventura. To jemu przypadł zaszczyt dzierżenia w rękach największej broni w filmie: działka Old Painless, którego niezapomniany dźwięk i siłę rażenia poznajemy na wypełnionym testosteronem, krótkim ujęciu – po nonszalanckim splunięciu przez ramię, Ventura na tle eksplozji za plecami, którą zdaje się mieć w nosie, otwiera ogień i szatkuje wszystko co podłazi mu pod lufę. Mniam!
9. Lśnienie (Jack i topór vs drzwi)– Czasem geniusz tkwi w prostocie. Bo czy może być coś prostszego i bardziej banalnego niż roztrzepany facet uderzający raz za razem toporem w drewniane drzwi? Ta scena nie miałaby tak przeze mnie wielbionej siły rażenia, gdyby nie dwie rzeczy. Po pierwsze jest ona konsekwencją narastającej paranoi, którą Kubrick budował przez cały film. Po drugie nie byłaby tak niesamowita, gdyby Kubrick kręcił swoje filmy w panoramie. Dzięki zrealizowaniu „Lśnienia” w telewizyjnym formacie 4:3 operator kamery, aby nie zgubić biorącego zamach Jacka z kadru, raz za razem podążał kamerą z lewej w prawą stronę i z prawej w lewą, śledząc ruch topora. Choć całe „Lśnienie” to genialny horror w każdym kadrze, to zawsze czekam jak na szpilkach właśnie na TEN moment.
10. Matrix (Bullet Time na dachu) – Choć dziś ta scena wydaje się być wyeksploatowana do cna przez różnego rodzaju parodie i wykorzystywanie pomysłu na szeroką skalę, a także zarżnięta oglądaniem jej setki razy do znudzenia, w momencie premiery, w kinie doświadczyliśmy czegoś zupełnie nowego, świeżego i zaskakującego. Kamera (tak, wiem, że to były aparaty ustawione dokoła Keanu) obracająca się wokół Neo to scena-wizytówka filmu. Opad szczęki z wrażenia, zasłużony Oscar za efekty i należne wysokie miejsce w historii kina rozrywkowego.
Fidel
1. Dzikość serca (objęcia przy opustoszałej autostradzie) – Skąpana w słońcu autostrada prowadząca przez amerykańskie pustkowia. Sailor i Lula dają upust emocjom przy ostrych dźwiękach Powermad, które nagle zostają zastąpione przez muzykę klasyczną. Frenetyczny taniec zmienia się w czułe objęcia. Ten kilkusekundowy moment to czysta magia.
2. Król lew (wschód słońca nad sawanną) – Słońce wschodzące nad afrykańską sawanną zawsze będzie dla mnie kwintesencją filmowej magii, ponieważ to pierwszy obraz, jaki udało mi się obejrzeć w kinowej sali.
3. Krzyk kamienia (czekan na szczycie Cerro Torre) – Zdjęcie Mae West i podrdzewiały czekan na szczycie jednej z najbardziej niedostępnych gór świata. Romantyzm Herzoga zamknięty w kilkunastu sekundach.
4. Modern Times (Chaplin i Goddard kroczący drogą ginącą za horyzontem) – Tramp żegnający się z kinem niemym – piękny koniec najważniejszej epoki w dziejach kina.
5. Dawno temu w Ameryce (spojrzenie dorosłego Noodlesa przez otwór w ścianie toalety) – prawdopodobnie najlepsze kilka sekund w historii kina.
6. Cinema Paradiso (włączenie taśmy Alfredo) – Miłość do kina jest tu wręcz fizycznie obecna, zdaje się, że można jej dotknąć.
7. Gabinet dr Caligari (otwarcie oczu przez Cezara) – Jerzy Płażewski powiedział kiedyś, że wraz z somnambulikiem Cezarem oczy otwiera filmowy horror. Lubię myśleć w ten sam sposób.
8. Czas Apokalipsy (wybuch dżungli) – Prawdopodobnie jedne z najbardziej sugestywnych sekund w historii kina. Koszmar utrwalony na taśmie.
9. Podwodne życie ze Stevem Zissou (pojawienie się rekina) – Moment, w którym dłonie całej załogi lądują na barkach Zissou – ciarki na plecach, łzy w oczach.
10. Avatar (góry Hallelujah) – Pierwsze ujęcie latających gór Pandory po prostu wgniata w kinowy fotel. Komputery jednak potrafią czarować.
Arahan
1. Indiana Jones i Ostatnia Krucjata (przejście z młodego Indiany na starego) – esencja postaci! Moment w którym łotr wciska na głowę młodego Indiego kapelusz oraz przejście, po którym Jones podnosi głowę jako dorosły to czysta i niczym nieskrępowana magia kina, a także najlepsza definicja mojego ulubionego filmowego bohatera. Te kilka sekund pokazuje, że Jones Jr. nie zmienił się ani trochę. Awanturniczy błysk w oku oraz niesamowita zawziętość. Uśmiech Forda tylko dopełnia całości. Genialna scena z genialnego filmu.
2. Imperium słońca (przelot samolotu obok Jima ) – latające dookoła amerykańskie samoloty, ostrzeliwujące i bombardujące obiekty militarne na terenie obozu jenieckiego. Chaos, panika i Jim stojący na dachu zniszczonego budynku. Obserwujący wszystko z mieszanką ekscytacji, euforii i niedowierzania. Samolot przelatuje obok, pilot macha do niego ręką, a to wszystko w slow-motion, okraszone świetną muzyką. Później mamy wybuch radości – ” P – 51 Cadillac of the Skies!”. Moment, który zapamiętam do końca życia.
3. Park Jurajski (dr. Grant machający flarą) – kolejne 15 sekund, który na stałe wyryło mi się w pamięci. T-Rex rozwalający jeepy, płacz dzieciaków i dr. Grant, który postanawia “coś” zrobić. Fragment w którym odpala flarę i macha nią na lewo i prawo wręcz hipnotyzuje. Bujam się wtedy na fotelu niczym metronom, zupełnie jak głowa drapieżnika z filmu.
4. Klub Winowajców (ostatnia scena) – moment w którym Bender idzie przez szkolne boisko, w tle słyszymy wypracowanie czytane przez Briana, a po ostatnich słowach całkowicie odpływamy, kiedy Simple Minds gra nieśmiertelne “Don’t you forget about me”.
5. Gwiezdne Wojny – Epizod IV: Nowa nadzieja (dwa słońca) – scena w której Luke rozczarowany rozmową z wujostwem obserwuje zachód dwóch słońc nad Tatooine. Niby nic, ale widok zamyślonego bohatera, który spogląda na to piękne zjawisko, okraszone mistyczną muzyką Williamsa to czysta MOC!
6. Rocky (schody w Filadelfii) – koniec treningu, pokonanie schodów i gest zwycięstwa. Facet w brudnym dresie i trampkach, spoglądający na swoje miasto, unoszący ręce w górę. Właśnie przygotowuje się do walki swojego życia. Piękna chwila.
7. Wielki Gatsby 3D (scena z koszulami) – rozanielona Daisy i Jay Gatsby zarzucający ją najlepszymi koszulami z różnych stron świata, a wszystko to przy akompaniamencie Lany Del Ray i jej “Young and Beautiful” – magia kina, po prostu. Obraz mówi sam za siebie.
8. Wielki Błękit (finał) – moment w którym Jacques schodzi pod wodę ostatni raz, rozgląda się dookoła, pogrążony w otchłani, a następnie odpływa w ciemność razem z delfinami przy akompaniamencie Erica Serry.
9. Leon Zawodowiec (śmierć Leona) – scena w której Leon daje Stansfieldowi zawleczkę od granatu i mówi “To od Matyldy”. Wręczenie tego niepozornego kawałka metalu i mina antagonisty w połączeniu z muzyką tworzą perfekcyjny koktajl, który zabija klimatem.
10. Pacific Rim (Gypsy Danger w stratosferze) – wyniesiony na 15 km jaeger, totalna bezsilność, systemy niesprawne i nagle Mako uruchamia miecz, wykrzykuje po japońsku “Kamei no tame ni!” (“Za honor mojej rodziny!) i przecina kaiju na pół powodując swobodne spadanie. Scena, która wywołała u mnie ciarki na plecach. Niesamowicie plastyczny fragment, który do tej pory, mimo 4 seansów siedzi mi w głowie.
Aaron
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
1. Gorączka (Moment śmierci Roberta De Niro i towarzyszący mu Al Pacino) – Ta scena powala emocjami, przepięknie podkreślonymi i spotęgowanymi muzyką Moby’ego, przez co jest jeszcze lepsza niż ta wcześniejsza, w której Ci dwaj bohaterowie spotykają się po raz pierwszy. Ostatnie ujęcie dosłownie miażdży. Po prostu jest w niej coś przepięknego, ale to zbyt męski film, aby uronić choćby jedną łzę.
2. Magnolia (Deszcz żab) – Cała scena jest oczywiście zbyt długa, aby ją tu wymienić, ale upadek pierwszej żaby i kilku po niej następujących, już tak. Ale jest jeszcze jeden moment w całej tej ulewie płazów. Moment kiedy postać grana przez genialnego Philipa Seymour Hoffmana uświadamia sobie, że za oknem pada deszcz żab. Stopniowo zmieniający się wyraz jego twarzy, jego zdziwienie przybiera na sile a kamera nie spuszcza z niego oka. Nigdzie nie widziałem lepiej zagranego WTF?!
Normal
0
21
false
false
false
PL
X-NONE
X-NONE
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-parent:””;
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-language:EN-US;}
3. Hard Eight (Ostatnia scena) – Sydney siedzący przy stoliku i moment kiedy zauważa plamkę krwi na mankiecie koszuli, po czym chowa go w rękawie marynarki. Diabeł tkwi w szczegółach, czyli to co u Andersona najlepsze i charakteryzuje praktycznie wszystkich bohaterów jego filmów. Bo oto na chwilę widzimy prawdziwe oblicze postaci kreowanej przez Philipa Baker Halla. Jeden nieznaczny ruch i wszystko wraca do pozornej normalności. Zadziwiające jak jedna krótka scena może powiedzieć tak dużo o głównym bohaterze.
4. Boogie Nights (Przewijająca się taśma w kamerze, nagrywająca debiutancki występ Dirka Digglera) – Anderson nie podaje wszystkiego na tacy, ucieka od jednoznaczności, skupiając się na przez kilkanaście sekund na przewijającej taśmie filmowej, tworząc tym samym jedną z najciekawszych scen erotycznych.
5. American Beauty (Mena Suvari w płatkach róży) – Oczywiście chodzi mi o erotyczne fantazje bohatera granego przez Kevina Spacey. Najchętniej wytapetowałbym tym ujęciem sufit w swojej sypialni.
6. Siedem (martwy grubas siedzący przy stole) – John Doe zaczął swój danse macabre z siedmioma grzechami głównymi z grubej (dosłownie) rury. Już w tym kilkusekundowym ujęciu, kiedy widzimy plecy tłuściocha z głową w talerzu nie sposób odczuć ogromu szaleństwa jakie reżyser zaserwuje nam w dalszej części filmu.
7. Blade Runner (Roy Baaty wypuszczający gołębia) – Obeszłoby się bez zaimprowizowanego monologu Rutgera Hauera. wystarczyłaby tylko ta jedna scena. Brak słów. Po prostu piękne!
8. Terminator 2 (Rozpędzona ciężarówka spadająca z mostu) – Genialne ujęcie spadającej ciężarówki, podczas gdy na pierwszym planie John Connor ze swoim motorkiem (świetny najazd kamery na jego przerażoną twarz). Wiele razy te kilka sekund filmu prześladowało mnie w dzieciństwie podczas nocnych koszmarów.
9. Noc żywych trupów (Atak pierwszego zombie na cmentarzu) – Remake Toma Saviniego był lepszy od pierwowzoru Romero pod każdym względem. Pierwsza scena na cmentarzu, kiedy to do rodzeństwa zbliża się powoli jakiś człowiek. Jakież było moje zaskoczenie kiedy okazał się on nie być żywym trupem, a jakimś staruszkiem, prawdopodobnie w szoku. Chwila wahania i nagle wyskakuje pierwszy zombie. Pamiętam jak wtedy podskoczyłem w fotelu.
10. Teksańska masakra piłą mechaniczną (Leatherface wymachujący swoją piłą na tle wschodzącego słońca) – Ta scena przywodzi mi na myśl słynny cytat z radzieckiej animacji „Wilk i Zając” gdzie na końcu każdego odcinka: “Nu, Zajec ! Nu pagadi !” A tak na poważnie, ta scena po prostu świetnie wygląda, że nie sposób pominąć ją w tym zestawieniu.
Crash
1. Szklana pułapka 3 (żółty telefon w tunelu metra) – zadziwiające, że to właśnie film akcji dostarczył mi jeden z najwspanialszych momentów w kinie. Właściwie jest to ujęcie, widok rzuconej w ciemność żółtej obudowy telefonu awaryjnego. Za każdym razem, gdy oglądam trzecią “Pułapkę” czekam na tę chwilę – nie z powodu bomby w środku, czy dramatyzmu sceny; nie jest to kadr specjalnie efektowny, ani mający wywołać jakieś silne emocje u widza. Jest on natomiast piękny, sam w sobie.
2. Podejrzani (spadający kubek) – z jaką gracją spada kubek w finale, który wyjaśnia całą tajemnicę filmu Singera, a jego rozbicie przypomina mi spalenie pewnego przedmiotu w “Obywatelu Kane”. W tym kontekście, Różyczka i Kobayashi to wręcz synonimy.
3. Batman (samolot Batmana na tle księżyca) – uwielbiam ujęcie, gdy Batwing zawisa na tle księżyca, jednocześnie ukazując widzowi symbol Człowieka-Nietoperza. Wzbija się ponad chmury, po czym bezwiednie opada, ale na tę jedną sekundę cały świat jest jego jego.
4. Poszukiwacze zaginionej arki (Indiana przed posążgiem w prologu) – Indiana Jones niepewnie zbliża się do posążka, który zaraz ukradnie. Robi to nie bez pokory, ale również z arogancją starego wyjadacza. Cały Indy.
5. Dr. No i każdy kolejny Bond (znak rozpoznawczy serii) – agent 007 w lufie pistoletu, który idzie, aby zaraz zatrzymać się i strzelić w stronę widza. Działa za każdym razem – chyba każdy miłośnik Bonda czeka na ten moment, choć zawsze wygląda on tak samo.
6. Mroczny rycerz (Joker jadący radiowozem) – pamiętacie, jak Joker ucieka z aresztu, a potem tuż przed świtem zasuwa po mieście radiowozem, wystawiając głowę przez okno i chełpiąc się swoim zwycięstwem, choć nawet się nie uśmiecha? Nie trwa to długo, ale wrażenie jest niezapomniane.
7. Lśnienie (Jack z siekierą) – oczywiście chodzi moment, gdy Jack Torrance próbuje się dostać do łazienki robiąc dziurę w drzwiach siekierą. A chwilę później pojawia się w nich z szeroko uśmiechniętą twarzą, na której maluje się obłęd. Horror jest najstraszniejszy, gdy reżyser niczego nie ukrywa, a widz nie może uwierzyć w to, co ogląda. “Here’s Johnny!”.
8. Skazani na Shawshank (sekret plakatu z Raquel) – właściwie cały film jest przepełniony magią kina, ale Raquel zdradzająca swój sekret oraz mina naczelnika więzienia sprawiają, że mam ochotę obejrzeć “Skazanych” raz jeszcze, mimo to, że seans jeszcze nie dobiegł końca.
9. Ocean’s Eleven: ryzykowna gra (dwie postacie w tłumie) – ujęcie tłumu ludzi, którzy odwracają się, aby zobaczyć wybuch budynku. Lecz wśród nich są Clooney i Damon, tkwiący w tych samych pozycjach. Jak dla mnie kwintesencja słowa “cool”.
10. Mission Impossible (finał kradzieży w Langley) – kropla potu spływająca po czole Ethana Hunta, a następnie wzdłuż oprawki jego okularów, która prawie doprowadza do uruchomienia alarmu. Scena nieprawdopodobna, wręcz niemożliwa, ale w rękach Briana De Palmy bardzo efektowna i nie dająca się zapomnieć.
desjudi
1. Władca Pierścieni: Powrót króla (sygnał ogniowy z Minas Tirith) – nie sama niesamowita scena, w której widzimy jak są po kolei odpalane stosy, a zwieńczenie całej spektakularnej akcji. Aragorn siedzi na progu dworu Meduseld i nagle zauważa płomień. Zrywa się, biegnie jak oszalały, wpada przed tron Theodena i informuje, że Gondor wzywa pomocy. Zziajany czeka na odpowiedz, na co Theoden odpowiada: And Rohan will answer. Krótkie ujęcie na Aragorna, w tle bojowa muzyka. Trwa to pół sekundy, ale to najdoskonalsze wezwanie do boju.
2. Aż poleje się krew (wybuch szybu naftowego) – Daniel Plainview biegnie ze swym rannym synem trzymając go w ramionach.
3. Magnolia (przemówienie motywacyjne Toma Cruise’a) – najpierw podniosła muzyka, potem cień, pierwsze słowa, po czym pojawia się Tomek w całej okazałości, na którego leci kamera (And tame the cunt!). Genialne i w jednym ujęciu definiujące całą rolę Tomka.
4. Mechaniczna pomarańcza – banda idzie sobie w porcie, po czym Alex wymierza sprawiedliwość swoim ziomkom. W tle uwertura Rossiniego.
5. Przed zachodem słońca (w mieszkaniu Celine) – Jesse bawi się swoją obrączką. Pytanie, czy zdjął, czy zostawił i co się z wiąże z jednym i drugim rozwiązaniem – z taką zagwozdką zostaliśmy pozostawieni na długie 10 lat.
6. Waleczne serce (zemsta Gibsona) – Mel mści się za śmierć swojej kobiety. Znajduje mordercę i po cichu, bez słów, bez wygarniania i łez podrzyna mu gardło pewnym ruchem. Twarz Williama Walllace’a mówi wszystko – oto najsprawiedliwsza i najsłodsza ze wszystkich zemst.
7. Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (przyjazd Gandalfa do Bag End) – fajerwerki puszczone dla dzieciaków (please, Gandalf, please)
8. Władca Pierścieni: Powrót Króla (pod Czarną Bramą) – Aragorn staje na czele swoich wojsk, odwraca się na moment, mówi “For Frodo”, po czym zaczyna biec na armię Mordoru. Po chwili z tłumu wybiegają Merry i Pippin, a za nimi wrzeszcząca armia Gondoru.
9. Władca Pierścieni: Powrót Króla (przed bitwą na Polach Pellennoru) – Theoden jedzie na koniu i obija swoim mieczem włócznie wojsk.
10. Władca Pierścieni: Dwie Wieże (na Martwych Bagnach) – pierwsze pojawienie się Nazguli na skrzydlatych bestiach – piękne i majestatyczne.
Motoduf
1. Suspiria (wyjście z lotniska) – Jedna z tych scen, które stanowią dla mnie esencję filmowej magii. Główna bohaterka wychodzi z hallu lotniska, przechodzi przez drzwi automatyczne i trafia na rzęsistą ulewę. Kiedy drzwi się za nią zamykają, Dario Argento posługuje się zbliżeniem pokazującym, jak ostry element mechanizmu wchodzi z łoskotem we framugę. Jednocześnie, kiedy bohaterka trafia na deszcz, na ścieżce dźwiękowej pojawiają się pierwsze takty kultowego motywu muzycznego zespołu Goblin. Te kilkanaście sekund to geniusz Argento w pigułce – ostre, choć konsekwentne, przejście z jednego klimatu w drugi i jednocześnie zapowiedź tego, co nas czeka: magia (nie tylko kina), przemoc i oniryzm. Mógłbym to oglądać w kółko (jak całą „Suspirię” zresztą).
2. Fantastyczny Pan Lis (finał spotkania z wilkiem) – Niemy gest porozumienia przestraszonego Pana Lisa i uosabiającego pierwotną siłę wilka to jeden z najbardziej wzruszających i niezwykłych momentów w historii kina animowanego.
3. Idź i patrz (trupy za stodołą) – Floria i spotkana przez niego dziewczyna wracają do rodzinnej wioski głównego bohatera. Kiedy chłopak nie znajduje nikogo w domu, szybko z niego wychodzi i zaczyna biec polną drogą. Dziewczyna biegnie za nim, odwraca się na kilka sekund i zauważa kilkadziesiąt trupów leżących za stodołą. Geniusz tej sceny polega na tym, że Floria nigdy tak naprawdę nie zauważa martwych członków swojej rodziny – nie ma tu lamentu ani patosu. To krótkie ujęcie, pokazujące leżące w tle ciała, zeskładowane niczym bale drewna, jest tak nieludzkie i przerażające, że trudno się potem otrząsnąć. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że ta kilkusekundowa scena pokazuje grozę wojny lepiej niż wszystkie inne filmy o tej tematyce razem wzięte.
4. Breakfast Club (ostatnie ujęcie) – Ilekroć uda mi się w życiu coś znaczącego, mam przed oczami wystrzeloną w powietrze, zaciśniętą pięć Judda Nelsona.
5. Grindhouse: Death Proof (kaskader Mike spoglądający prosto w oko kamery) – Perfidny uśmiech Kurta Russella, skierowany do widza, za każdym seansem tak samo wywołuje ciary na plecach.
6. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (finał pojedynku Bronsona z Fondą) – Retrospekcja przechodzi nagle do teraźniejszości, Bronson zabija Fondę. Napięcie jest tu budowane tak perfekcyjnie, że lepiej by się nie dało.
7. Amelia (ślepy staruszek) – Może to i nieco brutalne zagranie na emocjach: trudno się nie wzruszyć, kiedy w scenie mamy starszego, zagubionego pana, i to w dodatku jeszcze ślepego. Ale to jednocześnie piękny, magiczny moment.
8. Keoma (młody Keoma przebiegający obok dorosłego) – Gdybym miał wybierać najwspanialej zmontowaną retrospekcję, ta byłaby chyba na pierwszym miejscu. Scena, w której główny bohater przypomina sobie dzieciństwo, jest tutaj tak pomyślana, że grany przez Franco Nero Keoma niejako chodzi po własnych wspomnieniach. Wspaniały, chwytający za serce pomysł.
9. Bękart wojny (twarz Melanie Laurent wyświetlona na chmurach dymu) – Jedna z najlepszych wizualizacji kinowej zemsty.
10. Rozmowa (finał) – Gene Hackman gra na saksofonie w wybebeszonym przez siebie mieszkaniu. Paranoja zmieszana z dużą dawką ironii. Cudo.