search
REKLAMA
Sztuczne światy

Sztuczne światy – KUNG FU PANDA

Maciej Niedźwiedzki

28 stycznia 2018

REKLAMA

Animację Dreamworks z 2008 roku otwiera marzenie głównego bohatera, niezgrabnej pandy o imieniu Po. W wizji jest on legendarnym wojownikiem o potężnej sile i niespotykanych umiejętnościach. Lękają się go nawet najsilniejsi przeciwnicy. Jest przy tym symbolem pokoju, sprawiedliwości i duchowej równowagi. Stylizowane na komiks intro filmu skutecznie roztacza nad wojownikiem aurę tajemnicy. Kontrastowa kolorystyka zderzająca czerń z różnymi odcieniami czerwieni nadaje konkretnej wagi wydarzeniom, a agresywne, wręcz rażące oczy plamy światła wypełniają kolejne ujęcie mistycyzmem.

To jednak nie jest Po, którego poznajemy zaraz potem. Ze snu wybudza go okrzyk jego taty, pana Pinga. Nasz bohater ma wrócić do swoich obowiązków i roznosić talerze z kluskami klientom restauracji. Po ledwo przeciska się między stołami, potyka się o własne nogi, niezdarnie manewruje pośród gośćmi lokalu. Główny bohater błyskawicznie pozbawiony zostaje heroizmu i splendoru. Gwałtownie lądujemy razem z nim na ziemi. Jego marzenie zostaje roztrzaskane w konfrontacji z rzeczywistością.

Pierwsze dwie sceny nie są zestawione ze sobą przypadkowo. Animacja Dreamworks traktuje bowiem o przewrotności i paradoksach losu. Świat Kung Fu Pandy jest nimi wypełniony na każdym kroku. Objawiają się one oczywiście w portretach postaci, ale obecne są także w fabularnych rozwiązaniach, w ogrywaniu rekwizytów czy w inscenizacji scen akcji. Koronnym przykładem może być scena z piórkiem, przelatującym niewinnie przez kolejne kondygnacje więzienia (strzeżonej przez tysiące żołnierzy twierdzy, z której nie ma szans wydostać się nawet echo) i ląduje obok przetrzymywanego na samym dnie Tai Lunga. Ten delikatny obiekt jest dokładnie tym, czego filmowy antagonista potrzebuje, by uwolnić się z unieruchamiających go łańcuchów. Niewiele znaczące błahe piórko okazuje się być dla jednego z bohaterów cenną nagrodą.

W całkowicie przeciwny sposób ograny zostaje mityczny zwój, zawierający tajemną technikę kung fu. To najwyższej rangi odznaczenie, przeznaczone dla wybrańca, Smoczego Wojownika. Artefakt ten okazuje się być jednak niczym więcej jak klasycznym mcguffinemTwórcy konsekwentnie wchodzą z widzem w grę i zmieniają kierunki, w które podąża filmowa opowieść. Kung Fu Panda napędzana jest zwodniczą narracją i zaskakującym następstwem zdarzeń.

Bohaterami animacji Dreamworks są spersonifikowane zwierzęta. Jednak ważną rolę odgrywa ich cielesność, instynkt czy stereotypowo przypisywane im cechy, tak fizyczne, jak i mentalne. Dla pandy będzie to obżarstwo, dla tygrysa zwinność, a dla żółwia mądrość i powolność. Ta metoda opisu postaci, kojarzona głównie z bajkami, zyskuje w Kung Fu Pandzie swój drugi wymiar. Wszystko za sprawą wątku mistrza Shifu. Postaci drugoplanowej, ale przechodzącej najciekawszą wewnętrzną przemianę. Od samego początku ma on bowiem problem z zaakceptowaniem Po. Shifu całkowicie nie zgadza się z przypadkową nominacją Po na Smoczego Wojownika. Nie dostrzega w głównym bohaterze żadnego potencjału, a ewentualny trening zdaje się być bezcelowy, ponieważ pewnych umiejętności wyszkolić się po prostu nie da. Ślamazarność Po, jego gabaryty i otyłość są dla niego tylko kolejnymi argumentami.

Dan Stevens

Paradoksalne jest to, że Shifu nie toleruje Po, ale bez chwili zastanowienia przyjmuje, że jego mistrzem jest Oogway – żółw, nie należący przecież ani do najszybszych, ani do najzwinniejszych. Podobnie jak Po nieposiadający wymaganych fizycznych predyspozycji. Shifu jednak liczy się z autorytetem swojego nauczyciela i łączy go z nim także silna emocjonalna więź. W jednej sytuacji uprzedzenia są w mocy, w drugiej natomiast zostają całkowicie unieważnione. W obu przypadkach funkcjonują one w irracjonalny i selektywny sposób. W tym porównaniu ulokowane jest uniwersalne przesłanie produkcji Dreamworks i jej zwyczajna mądrość. Tę diagnozę można swobodnie przepisywać na wszelakiego rodzaju relacje społeczne. Od szkolnych spięć między uczniami, po szersze konflikty rasowe.

W Kung Fu Pandzie usłyszymy też echa mitologii Gwiezdnych wojen. Pojawiają się one w więzi na linii Po–Shifu–Oogway, korespondującej z trójkątem Luke–Obi Wan–Yoda, ale także w opowieści o dwóch uczniach, z których jeden zbłądził i przeszedł na “ciemną stronę mocy”. To subtelnie wpleciony podtekst, smaczek dla fanów. W żadnym wypadku nie będący jawnym i pustym postmodernistycznym cytowaniem. Kung Fu Panda jest filmem samodzielnym, wolnym od intertekstualnej gry. Czy to w warstwie wizualnej, czy w dialogach. To animacja posiadająca własną kreskę i własny charakter.

Dreamworks elegancko skomponował Kung Fu Pandę. To treściwa i oryginalna animacja,  poruszająca kilka istotnych i aktualnych tematów, przy okazji wypchana po brzegi akcją, motywująca do pracy nad sobą i zachęcająca do rozmowy między dzieckiem a rodzicem. Kino skazane na sukces. Nie tylko ten komercyjny.

korekta: Kornelia Farynowska

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA