search
REKLAMA
Seriale TV

SORRY FOR YOUR LOSS – SEZON DRUGI. Kiedy się miłość śmiercią stała

Marcin Kempisty

23 grudnia 2019

REKLAMA

Wielkie korporacje weszły w serialowy biznes, po kolei zakładając swoje platformy streamingowe, by sięgnąć do kieszeni klientów. Tymczasem zupełnie za darmo, w zasadzie bez żadnego wysiłku, można obejrzeć na Facebooku istną perełkę, rzecz zupełnie niepozorną, acz mocno targającą emocjami. Sorry for Your Loss to produkcja, z którą każdy powinien się zapoznać.

Wystarczy wpisać tytuł w wyszukiwarkę na popularnym portalu społecznościowym i wyszukać odpowiedni odcinek, by obejrzeć serial absolutnie nietuzinkowy, tak bardzo nieprzystający do dzisiejszych realiów. Sorry for Your Loss to, jak na razie, dwusezonowa opowieść o Leigh (Elizabeth Olsen), kobiecie walczącej o powrót do „normalności” po stracie ukochanego męża Matta (Mamoudou Athie). Młoda para kochała się na zabój, świata poza sobą nie widziała, a że dodatkowo okoliczności śmierci mężczyzny nie zostały do końca wyjaśnione, to bohaterka ma problemy w radzeniu sobie z bólem, poczuciem bezsensu, chęcią rezygnacji z walki o okruchy szczęśliwej egzystencji.

Sorry For Your Loss

Showrunnerka Kit Steinkellner postawiła na realistycznie zrealizowaną opowieść, mającą być jak najbliżej prawdziwego życia. Z tego względu postacie nie wygłaszają sążnistych monologów na temat istoty śmierci, nie dywagują o końcu ludzkiego bytowania w kategoriach filozoficznych. Fabuła zbudowana jest na znanych wszystkim epizodach z normalnego funkcjonowania, które w trudniejszych okolicznościach jawi się niczym niemożliwy do zdobycia Mount Everest. Twórczyni serialu znakomicie ujmuje podstawowe kłopoty związane z traumą po utracie najbliższej osoby. Jak żyć w domu pełnym wspomnień? Jak wierzyć w lepszą przyszłość, skoro wszystkie marzenia zostały złożone do trumny? Jak budować relacje, skoro ta najważniejsza została tak brutalnie odebrana?

Kolejne odcinki pierwszego i drugiego sezonu dotykają spraw powszednich. Leigh musi zdecydować, co zrobić z rzeczami po mężu, w jaki sposób zająć się niedokończonym komiksem, nad którym pracował, jak przyjmować wyrazy współczucia ze strony osób trzecich. Przeszłość zakorzenia się w teraźniejszości i uniemożliwia podejmowanie normalnych czynności, na przykład związanych z pracą zarobkową, a przecież na horyzoncie już czai się nieznana przyszłość.

To niesamowite, z jaką szczerością Steinkellner podchodzi do swoich bohaterów. Traktuje ich z należytą delikatnością, ale jednocześnie nie daje im taryfy ulgowej. Leigh, w fantastycznym wykonaniu Olsen, często popada w stany depresyjne, ma łzy w oczach, cierpi z powodu choćby króciutkiej myśli na temat Matta, ale jednocześnie potrafi wykorzystywać żałobę jako kartę przetargową, bywa opryskliwa i sfrustrowana, zwłaszcza gdy ktoś mówi jej o swoim bólu. 

Sorry For Your Loss

Takie charakteryzowanie straumatyzowanych postaci nie zdarza się zbyt często w dziełach kultury. Podczas gdy większość artystów poszłaby w stronę ckliwej historii o pustce drążącej osamotnione serce, w Sorry for Your Loss do głosu dochodzą zupełnie inne siły. Protagonistka regularnie dostaje szanse na mozolne odbudowywanie psychiki, stara się robić kroki w stronę uzyskania wewnętrznego spokoju. Choć te działania często okupione są cierpieniem albo niezrozumieniem, to jednak nadal walczy. Showrunnerka nie boi się mówić o trudnych sprawach związanych na przykład ze sferą seksualną wdowy. Nic, co ludzkie, nie jest temu serialowi obce. 

Trudno postawić wyraźną granicę między pierwszym a drugim sezonem. Wydaje się, że najnowsza odsłona perypetii Leigh jest płynną kontynuacją tego, co zostało wcześniej zaprezentowane. Być może tym razem widzowie mają do czynienia z większą odwagą po stronie bohaterki, z większą potrzebą zagłuszenia dojmującej alienacji wywołanej oderwaniem od „zwyczajnego” nurtu życia. 

W dodatku w tegorocznym sezonie znacznie częściej do głosu dochodzą postacie drugoplanowe. Nie byłoby sukcesu Sorry for Your Loss, gdyby nie znakomicie przedstawiona relacja z matką oraz przyrodnią siostrą. Również znajomość Leigh ze szwagrem jest perfekcyjnie nakreślona. Wiele jest między nimi kłótni, walk o „schedę” po zmarłym mężczyźnie, przepychanek, kto z nich ma większe prawo do cierpienia – ale także ludzkiej potrzeby bliskości i zrozumienia. Wielka to sztuka, by pozwalać bohaterom na ciągłe kluczenie po meandrach trudnych emocji, dawać im przestrzeń do podejmowania błędnych decyzji, szanować ich regularne wahania nastrojów, a jednocześnie utrzymywać dramaturgiczne napięcie. Tak jednak postępują scenarzyści serialu, niewątpliwie osiągając zamierzone efekty.

Sorry For Your Loss

Wydaje się, że najlepiej zrealizowanym, a jednocześnie najtrudniejszym momentem całego serialu jest próba scharakteryzowania, w jaki sposób żyjąca osoba patrzy na wcześniejsze etapy miłosnej relacji. Twórcy bardzo sumiennie ukazują, jak początkowe bardzo pozytywne podejście do małżeństwa powoli odchodzi w zapomnienie. Znakomicie ukazany jest pewien paradoks z tym związany: Leigh potrzebuje innych osób, by przetrwać, ale jeżeli dopuści do siebie ich narracje, to wizerunek Matta ulegnie „desakralizacji”. Protagonistka w pewnym momencie stanie przed poważnym dylematem, czy lepiej będzie nadal żyć w objęciach kojących złudzeń na temat zakończonej relacji, czy może jednak dopuścić do siebie prawdziwy, pełen rys obraz zmarłego męża. Niby o zmarłych trzeba mówić albo dobrze, albo wcale, natomiast w tym przypadku prawda może jednocześnie zniszczyć i wyzwolić kobietę.

Pod płaszczykiem subtelnie zrealizowanej historii kryje się mnóstwo tematów, z którymi każdy człowiek w pewnym momencie musi się osobiście zmierzyć. Z tego też względu Sorry for Your Loss można potraktować jako rodzaj terapii. Dla jednych będzie ona niczym pomocna dłoń wspierająca w wyjściu z piekła wspomnień, dla innych okaże się efektywnym drogowskazem, w jaki sposób postępować wobec ludzi dotkniętych tego typu tragedią. Niezależnie jednak od walorów „edukacyjnych”, serial platformy Facebook Watch to skrupulatnie przemyślana, skrząca się od emocjonalnych detali opowieść, jakich chciałoby się więcej oglądać w telewizyjnych/streamingowych ramówkach. 

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://www.opdagverden.dk/ https://pertanian.hsu.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/app/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/wp-content/data/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/dashboard/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/vendor/ https://kesbangpol.sulselprov.go.id/assets/ https://info.syekhnurjati.ac.id/vendor/