search
REKLAMA
Seriale TV

Serialowe uniwersum. Dwie spłukane dziewczyny

Kornelia Farynowska

16 stycznia 2017

REKLAMA

Jak zaprzepaścić szanse potencjalnie sympatycznego serialu komediowego?

Obsadzić w nim Jennifer Coolidge.

Chodzi o Dwie spłukane dziewczyny – serial, który zadebiutował w 2011 roku i do dziś znajduje się w ramówce stacji CBS. Pytanie „To o jakie stracone szanse chodzi?!” jest zatem tutaj na miejscu… ale o tym za chwilę.

Mamy tutaj dwie kelnerki, Max (Kat Dennings) i Caroline (Beth Behrs), stanowiące właściwie swoje idealne przeciwieństwa pod niemal każdym względem, nawet wizualnie. Dziewczyny pracują razem u Hana Lee (Matthew Moy) w knajpie w Williamsburgu, dzielnicy Nowego Jorku. Kucharzem jest Ukrainiec Oleg Golishevsky (Jonathan Kite), a kasjerem Earl (Garrett Morris). Max piecze świetne babeczki, więc Caroline postanawia rozkręcić biznes. Serial opowiada, ogólnie rzecz biorąc, o ich przeżyciach na bardzo wyboistej drodze do sukcesu.

Nie zaobserwowałam, żeby Dwie spłukane dziewczyny cieszyły się w Polsce wielką popularnością, ale w Stanach mówi się o nich dużo i zazwyczaj negatywnie. Scenarzyści produkcji eksploatują bowiem przede wszystkim – o zgrozo! w serialu komediowym?! – stereotypy. W stałej obsadzie mamy między innymi bardzo ambitnego Koreańczyka (Han), naiwną blondynkę (Caroline), lekko zboczonego kucharza (Oleg) i chłopczycę (Max). Do tego w odcinkach często pojawiają się złośliwości pod adresem hipsterów, Żydów, czarnych, aktorów i aktorek, piosenkarzy i piosenkarek, kobiet, mężczyzn, dzieci, matek, ojców, mormonów, scjentologów, feministek, gejów, lesbijek, biseksualistów, a scenarzyści potrafią śmiać się także z gwałtu, religii, seksu, miłości, śmierci, papieża…

Zasadniczo: jeśli jesteś człowiekiem, masz jak w banku, że w tym serialu znajdzie się jakiś potencjalnie obraźliwy żart pod twoim adresem.

Lista osób, z których drwiono na przestrzeni tych sześciu sezonów, byłaby chyba dłuższa niż liczba romansów w Modzie na sukces. Oberwało się na przykład Anne Hathaway, Meryl Streep, Benedictowi Cumberbatchowi, Angelinie Jolie i Bradowi Pittowi, Kathy Bates, Katherine Heigl, Barackowi Obamie, Oprah Winfrey, Tylerowi Perry’emu… Części z nich to nie powstrzymało przed gościnnym występem, na przykład Kim Kardashian czy Lindsay Lohan.

Nie wszystkie te dowcipy należą do subtelnych bądź taktownych, więc wywołały spore oburzenie, ale nie mniejsze niż fakt, że bohaterowie notorycznie przerzucają się żartami o seksie, również mniej lub bardziej subtelnymi. Rzeczywiście niektóre z nich nie są delikatne, raczej dosadne, czasami również wizualnie… i chociaż ja akurat uważam, że można żartować ze wszystkiego, byle inteligentnie, to jestem w stanie wyznaczyć moment, w którym Dwie spłukane dziewczyny przestały być trafnie złośliwe, a zaczęły być chamskie i wulgarne. I jest to moment, w którym na scenie na stałe pojawiła Jennifer Coolidge jako Sophie Kachinsky.

Coolidge gra tutaj STRASZNIE!!! GŁOŚNĄ!!! POLKĘ!!!, która wynajmuje mieszkanie piętro nad dziewczynami. Sophie nie mówi, tylko krzyczy, nosi wyjątkowo niegustowne sukienki, mocno się maluje, obwiesza tandetną biżuterią… i prowadzi firmę Sophie’s Choice oferującą sprzątanie mieszkań. Stereotypy: Część druga, ale moje zastrzeżenia nie biorą się z faktu, że postać Coolidge to Polka. Oczywiście wolałabym, żeby przedstawiać moje rodaczki w nieco lepszym świetle i żeby grała je aktorka, którą można wygooglować i znaleźć w internecie jakieś zdjęcia sprzed jej operacji plastycznej, ale rozumiem, że postać Sophie to po prostu karykatura.

Problem polega na tym, że rolę Sophie napisano specjalnie dla Coolidge… i niestety to widać. O ile na samym początku bohaterka stanowiła raczej przerywnik, mało zabawny, ale jednak tylko przerywnik, o tyle z czasem zaczęła zabierać coraz więcej czasu ekranowego dwóm tytułowym dziewczynom. Jeśli wierzyć forom internetowym, mało kto jest z tego zadowolony, jeśli wierzyć reakcjom publiczności obecnej na sali podczas kręcenia serialu, wszyscy ją kochają. Gdy Sophie pojawia się na ekranie po raz pierwszy (albo nawet drugi) w odcinku, najczęściej wrzeszcząc „HI, EVERYBODYYY!!!”, widzowie klaszczą i wiwatują.

Do tego wszystkiego hałaśliwość i brak subtelności w jej aktorstwie udzieliły się Kat Dennings i Beth Behrs (reszcie obsady również, ale w mniejszym stopniu). Dziewczyny, które wcześniej wygłaszały swoje kwestie normalnym głosem, teraz mówią coraz głośniej. Straciły także umiejętność zachowania kamiennego wyrazu twarzy przy większości żartów. Nie drażni to aż tak bardzo, jeśli chodzi o Caroline, ponieważ ta postać w ogóle jest weselsza niż Max, natomiast cały urok Max polegał właśnie na tym, że mało się uśmiechała, była złośliwa, ale nie drgał jej ani jeden nerw na twarzy. Swoją drogą tę manierę wykrzykiwania żartów Kat Dennings do pewnego stopnia wykorzystała w drugiej części Thora.

Od drugiego sezonu dało się zauważyć różnicę w jakości humoru. Pierwszy sezon, nawet z Coolidge, był naprawdę sympatyczny. Drugi zaliczył spadek formy i niestety ten poziom utrzymuje już do dzisiaj. Wcześniej dziewczyny miały jakieś rzeczywiste, prawdopodobnie brzmiące dialogi, a w tej chwili co jedno zdanie jest przerwa na śmiech; potem kolejne zdanie i znów śmiech; następne zdanie i znów śmiech. Jednolinijkowce są w porządku, ale też nie można z nimi przesadzać, o czym ktoś zapomniał poinformować scenarzystów Dwóch spłukanych dziewczyn.

Sporo fanów oglądało serial ze względu na chemię między Dennings a Behrs (dziewczyny zresztą podczas wywiadów też parokrotnie wspominały, że zaprzyjaźniły się błyskawicznie, jeszcze podczas castingu), tymczasem trudno nie odnieść chwilami wrażenia, że producenci starają się na siłę wypromować Jennifer Coolidge, która stanowi moim zdaniem najsłabszy punkt całego serialu. Sprawdziłaby się lepiej, gdyby pojawiała się raz na jakiś czas, na przykład w połowie odcinków sezonu, nie w każdym. Być może niesłusznie dopatruję się związku między jej pojawieniem się a spadkiem jakości serialu, niemniej to właśnie od tego momentu Dwie spłukane dziewczyny ogląda mi się znacznie gorzej niż kiedyś. Mogło być naprawdę zabawnie, nawet jeśli czasami zbyt bezkompromisowo lub zbyt kontrowersyjnie dla amerykańskiej publiczności, ale niestety wyszło jak zwykle.

REKLAMA