Scarface X Infiltracja
Kiedy w 1932 roku na ekrany kin wchodził Człowiek z blizną zwykli śmiertelnicy nie przypuszczali, że zaledwie 60-70 lat później na ekranach kin królować będą mordercze sensacje, krwiste slashery i perwersyjne torture-porny. Gdyby w 1932 swoją premierę miał Hostel, Piła czy choćby którykolwiek z lepszych filmów Martina Scorsese (niechaj nim będą Chłopcy z ferajny czy Kasyno) ich twórców najprawdopodobniej aresztowanoby, skazano w przyspieszonym procesie, a następnie powieszono w trybie doraźnym za serwowane wszem i wobec okrucieństwo. W 1932 roku, kiedy cenzura zakazywała zbyt długich pocałunków, nie wspominając nawet o zabójstwach – zarówno pierwsze jak i drugie pozostawały w sferze domysłów.
Wszyscy zapewne znają zabieg filmowania kominka, świecy czy księżyca za oknem, jednoznacznie kojarzący się z upojnymi chwilami, jakie poza kadrem przeżywają bohaterowie. Zabieg, który siłą rzeczy musiał wyjść z obiegu, gdyż obecnie nawet w reklamach dla 5-latków występują panie z dekoltem większym niż przyzwoitość nakazuje. Jakich jednak zabiegów używano w kinie przedwojennym, żeby pokazać scenę zabójstwa? W jaki sposób, bez pokazywania krwi, pokazywano denata? Jakie zabiegi realizacyjne zostały zastąpione walającymi się po kątach kawałkami mózgu, porozwieszanymi jelitami czy turlającymi się oczami? Wreszcie w jaki sposób pokazywano śmierć w prasie?
Odpowiedzią na postawione pytania są dwie skrzyżowane kreski. Odpowiedzią jest literka, albo też znak – znak X. W czasach, w których ludziom nie śniło się jeszcze o “Super Expressie” (czy też jego amerykańskich odpowiednikach), na zdjęciach z miejsca zbrodni zamiast flaków, fotografowano (albo też na zdjęcia nakładano) iksa. I tu zaczynała działać wyobraźnia. Obecnie, w bardzo dosłownych czasach, coś takiego wzbudzałoby uśmiech politowania, jednak na kilka lat przed wybuchem największej i najkrwawszej wojny w dziejach świata prosty X zastępował hektolitry rozlanej posoki. I z tego właśnie symbolu, z tego lekko przekrzywionego krzyża, skorzystać postanowił Howard Hawks w jednym ze swoich najsłynniejszych filmów. W jego Człowieku z blizną trupów pada gros, ale każdy kolejny jest wielce umowny. Każdy z nich zwiastowany jest przez złowrogi X. Zresztą, zobaczcie sami.
Zapewne znajdą się sceptycy, którzy stwierdzą, że symbolizujących nadciągające nieszczęście znaków X doszukiwaliśmy się na siłę, zwłaszcza, jeśli chodzi o film Martina Scorsese. Gdybyśmy faktycznie w przypadku Infiltracji byli nadto drobiazgowi i zanadto wyczuleni, to do powyższej galerii musielibyśmy dołączyć również poniższe kadry, zgodnie z zasadą, że w każdym filmie można doszukać się tego czego tylko dusza zapragnie. Ale w nagrodzonym upragnionym Oscarem dziele, szukać, tak naprawdę, nie było trzeba. Poniższe przytaczamy więc ze zwykłej dalekowzroczności, tak aby zamknąć usta ewentualnym złośliwcom. Co nie zmienia faktu, że na wszystkie zaczepki z radością odpowiemy.
X X X X X X X X X
Tekst z achiwum film.org.pl (16.12.2009)