Słynna scena z “Zabójczej broni” skrytykowana przez eksperta: “Jest żenująca”
Zabójcza broń to jedna z najsłynniejszych serii typu buddy cop movies oraz absolutny klasyk kina sensacyjnego lat 80., który doczekał się trzech sequeli (i czwartego w drodze!) oraz serialowego rebootu. Film był olbrzymim hitem, zdobył nominację do Oscara i nawet po niespełna 40 latach nadal dostarcza emocji i rozrywki. Zdaniem ekspertów ma jednak niewiele wspólnego z realizmem, jeśli chodzi o korzystanie z broni palnej.
Podczas rozmowy z portalem Insider, Patrich McNamara – emerytowany agent sił specjalnych i ekspert od broni palnej – wypunktował wszystkie błędy w technice Martina Riggsa, które stanowią kompendium wiedzy na temat tego, jak nie powinno się korzystać z pistoletu. Za szczególnie żenującą uznał ikoniczną scenę z Zabójczej broni, w której młody policjant tworzy na tarczy znak uśmiechniętej buźki swoimi strzałami. To scena, która ma znaczenie fabularne, sporo mówi nam o postaciach oraz zwyczajnie bawi, ale zdaniem McNamary, z punktu widzenia realizmu jest wręcz “koszmarna”.
Jak twierdzi ekspert:
– Technika Riggsa jest bardzo, bardzo żenująca. On bije w spust jak szalony. Naciska go bardzo szybko, zamyka oczy przy każdym strzale, a całe jego ciało przy tym drży. To nie jest rytmiczne. Nie ma tam żadnego metronomu. Po prostu strzela na oślep. To jest koszmarna scena strzelania z broni palnej. Nie ma szans, aby mógł narysować uśmiechniętą buźkę na tym celu.
W swojej wypowiedzi McNamara dodał także, że jest pewien, że każdy posiadacz broni na świecie, wraca do tego filmu, by rozmawiać o tym, jak straszny jest pod kątem trzymania broni i celowania. Na całe szczęście dla Zabójczej broni, większość kinomanów wraca do tego filmu i jego sequeli z zupełnie innych powodów.