PIĄTY ELEMENT. 20 lat od premiery. Analiza filmu
Prototypem miasta w Piątym elemencie jest Nowy Jork przyszłości.
Dla widza polskiego ten fakt ma podwójne znaczenie. Nowojorczycy poczują się dumni i związani z miastem pokazanym na ekranie, amerykanie skojarzą miejsce akcji z Ameryką. Polacy zaś będą doświadczać wizji Luca Bessona na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, prototyp supernowoczesnego miasta odpowiada potocznym wyobrażeniom o miejskości, co pozwoli widzowi postrzegać planetę jako rzeczywiste centrum rozwiniętej cywilizacji. Liczne przykłady podobnych wizji przyszłości w kulturze popularnej w XIX, XX i XXI wieku pozwalają przypuszczać, że widza łatwo przekonać, że ten model jest rzeczywisty, że jest tylko kwestią czasu. Miasto na zasadzie metafory reprezentuje planetę, tworząc wrażenie kosmicznej przyszłości. Wrażenia nie psuje nawet świątynia, w której kończy się akcja, bo pełni ona rolę zabytku początku ludzkości i nie może być wiązana z resztą życia na Ziemi. Dzięki świątyni film zatacza koło, co jest zgodne z koncepcją scenariusza, opisującego cykliczne zmagania ze złem z przepowiedni.
Druga odsłona interpretacyjna Nowego Jorku wynika z wiary w cudowność Ameryki, wyznawanej przez osoby, które tam nigdy nie były. Nie ważne, czy są tego świadome czy nie, historia Polski zostawiła ślad na potocznym obrazie Stanów Zjednoczonych, o których mówi się jako o kraju nowoczesnym, lepiej rozwiniętym ekonomicznie i kulturowo, gdzie wszystko może się zdarzyć.
Podobne wpisy
Czarna planeta (przypominająca zastygłą lawę) porusza się jak statek, powiększa się przez efekt nienawiści. Wystrzelone w jej stronę pociski zwiększają jej średnicę dwukrotnie. Pierwsze spotkanie widza z planetą pokazuje jej niszczycielską siłę – pochłania ona statek kosmiczny za pomocą ognia przyjmującego kształt czaszki. Czaszka, co łatwo zauważyć na obrazach artystów zainteresowanych motywem vanitas, oznacza śmierć, ulotność życia, niepewność i niestałość istnienia. Planeta-kula może zmieniać stan skupienia – ze stałego w płynną, a nawet (postać czaszki z chmury ognia) niby lotną. Jej nieokreślony stan skupienia wskazuje na byt amorficzny. W połowie filmu planeta wysyła sygnały, które okazują się wykonywaniem telefonu do ludzkiego sprzymierzeńca – Zorga. Zła planeta zyskuje ludzką cechę – głos, a także imię – „Pan Cień”. Głos jest ikoną indeksykalną planety czy też Pana Cienia, który jest duszą planety, ponieważ nie ma przesłanek do tego, żeby sądzić, iż na planecie ktoś mieszka. Rozmowa telefoniczna wystarczy, by z głowy Zorga zaczęła spływać gęsta, lepka maź w brudnym, bordowym kolorze. Wypłynięcie mazi zostało spowodowana przez kontakt z głosem, ale ważniejsze jest, że maź to wskaźnik zła, które reprezentuje planeta.
Zorg jest jak zła macocha w „Królewnie Śnieżce” – działa przez popleczników, wyrzuca z pracy Śnieżkę, ściga coś, co jest dla niej drogocenne (tam życie, młodość i urodę, tu Leeloo).
Korben Dallas pracuje w korporacji należącej do Zorga. Jest jego najwyższym zwierzchnikiem, w pewnym sensie sprawuje nad nim opiekę. Gdyby nie silne konotacje szefa z ojcem w kulturze, ich relacje mogłyby kojarzyć się z relacją dziecko – macocha. Macocha nie jest naturalną matką dziecka, tak jak szef za pomocą instytucji, jaką jest firma, staje się opiekunem swojego pracownika. Ma nad pracownikiem władzę, ale i obowiązki wobec niego. Kiedy staje się złą macochą, zaczyna wyzyskiwać ludzi, nie przejmując się ich uczuciami i warunkami pracy. W końcu Zorg zwalnia Korbena za pośrednictwem swojego „karowego”, który wysyła list do pracowników wyrzuconych z firmy. Korben („królewna”) zostaje sam, bez pensji, ale posiada coś, czego Zorg pożąda. To pierwszeństwo w historii, pierwotnie reprezentowane przez urodę, zostaje zastąpione przez Leeloo, która daje władzę nad światem poprzez broń, której jest częścią. Zła macocha poprzez swoich ludzi ściga więc Korbena, ogarnięta rządzą. Klasyczna historia zostaje wzbogacona o zwierzchnika Zorga – zło w czystej postaci, które u macochy można zidentyfikować jako uczucie nienawiści.
Bomba jest zwiastunem nieuchronnego zniszczenia. Nawet główny bohater, w którym w takich chwilach pokłada się nadzieję, jest bezsilny wobec wprawionego w ruch ciągu wydarzeń. Korben decyduje się na ucieczkę z resztą zespołu. Tymczasem poszukujący ich Zorg wkłada kartę dezaktywującą bombę. Postać negatywna nie jest jednak w stanie zatrzymać znaku zniszczenia, okazuje się, że w budynku jest druga bomba, podłożona przez grupę wojowników. Śmierć Zorga (i jednoczesne niszczenie strategicznego dla tej historii miejsca) jest nieunikniona. Jej wyraz dają oba licznik bomb. Pierwszy zatrzymuje się na piątej sekundzie. Drugi zapalnik jest nastawiony na pięć sekund, tym samym eksplozja następuje w zaplanowanym czasie.
Zabawne dla widza są rozmowy (choć bardziej pasuje tutaj słowo monolog) Korbena z matką. Z początku bohater stara się jeszcze z nią dyskutować, ale z czasem jej pełen żalu i pretensji głos nie robi na nim wrażenia. Te telefony stają się żartobliwym wskazaniem kolejnych etapów dorosłości osiąganych przez głównego bohatera. Jego więź z matką jest przedstawiona w sposób irytujący, ponieważ sama natura domaga się, aby dziecko uniezależniło się od rodziców.
Postać Ruby`ego Rhoda, grana przez Chrisa Tuckera, zdecydowanie różni się od innych bohaterów. Widz od początku może mieć wrażenie, że Ruby Rhod żyje w innym świecie, nie rozumie co się wokół niego dzieje i nie próbuje się dowiedzieć. Żyje w medialnym świecie i z mediami należy go utożsamiać. Media w potocznym postrzeganiu są nierealnie realne, tzn. są niematerialne, rzeczą może być co najwyżej medium, np. telewizor, ale nie ma wątpliwości co do ich istnienia. Ruby jest nierealny dla historii, w której bierze udział. Reprezentuje znany nam z codzienności wielki świat, jest częścią naszej rzeczywistości, nie bohaterów filmu. Jego styl bycia kłóci się z konwencją baśni, po prostu tam nie pasuje. Wprowadza element komediowy do filmu przez swoją krzykliwość, dosłowność wypowiedzi i naiwność, kiedy mówi się o kamieniach żywiołów. Nie pomaga, nie szkodzi, istnieje w innym wymiarze. Nie niesie ze sobą żadnego przesłania, widza ma po prostu bawić. Jego niedopasowanie potwierdza więc, że mamy do czynienia z baśnią, która rządzi się własnymi prawami.
KONSTRUKCJA FABULARNA
Konstrukcję fabularną można przedstawić za pomocą schematu:
Prolog – przepowiednia – pojawienie się zła – pojawienie się nadziei na pokonanie zła – wędrówka bohatera i jego towarzyszy (kolejne etapy zdobywania wiedzy potrzebnej do uratowania świata oraz walka z negatywnym bohaterem) – kara spotykająca negatywnych bohaterów – moment dojrzewania głównego bohatera – ocalenie świata, przywrócenie porządku – nagroda spotykająca pozytywne postacie.
Fabuła odzwierciedla reguły rządzące baśnią: jest rycerz ratujący swoją księżniczkę, mag-kapłan, który mu pomaga, zło, które zostaje ukarane.
Skąd wiemy, że wszystko dobrze się skończyło? Bohaterowie przywrócili światu porządek. Zło zostało zniszczone na naszych oczach. Zło ikonicznie przedstawiane jako ciemność jest przeciwieństwem światła, które poprzez styczność jest powiązane z dniem. Doświadczenie ludzkie podpowiada, że po nocy musi przyjść wschód Słońca, takie są prawa cyklu solarnego.
Uważny obserwator, któremu zdaje się, że myśli podczas seansu refleksyjnie, może wpaść w magiczną pułapkę. Następny przykład magii w filmie Luca Bessona nigdy by się tutaj nie znalazł, gdyby nie zanotowany wcześniej przykład z kolorem koszulek drużyny piłkarskiej, której kibicujemy, ponieważ owa barwa jest bliska obojętnemu na początku widzowi.
Podobnie podziałały na mnie włosy głównej żeńskiej postaci. Leeloo jest bohaterką, za którą szczególnie trzymałam kciuki. Łatwo było mi stwierdzić, że jej poczucie obcości i niezwykłe pochodzenie wpływają na moją ocenę tej postaci, ale dopiero kolor włosów pozwolił mi nieświadomie utożsamić się z nią. Tak jak ja, Leeloo jest ruda i ta cecha upodabniała nas do siebie, pozwalając mi na zaangażowanie emocjonalne w stworzoną przez scenarzystę i aktorkę postać. Postać zagrana przez Millę Jovovich, jakby nieskromnie to nie zabrzmiało, była na chwilę moją ikoną.
Bibliografia:
[1] https://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1277
[2] A. Łukasik: Filozofia atomizmu, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2006
[3] Ibidem
[4] https://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2188
* grafika pochodzi ze strony www.hollywoodjesus.com
Tekst z archiwum film.org.pl (2012)