MIA WASIKOWSKA. Polska gwiazda z Canberry
Ma w sobie ten rodzaj spokojnej energii, która charakteryzuje ludzi mądrych i doświadczonych, a przecież nie ma jeszcze dwudziestu siedmiu lat. Jej delikatna, niezbyt oryginalna uroda skrywa nietuzinkową osobowość i talent, który może zaprowadzić ją na aktorski szczyt. Mia Wasikowska, której nazwisko nie bez powodu brzmi swojsko, już dziś jest na najlepszej drodze, by wkrótce na ów szczyt dotrzeć.
Według wszelkich internetowych źródeł urodziła się 14 października 1989 roku w australijskiej stolicy Canberrze, choć – jak dowiedzieliśmy się niedawno – nie jest to prawdziwa data urodzin aktorki. Wygląda na to, że dezinformacja jest celowa – Wasikowska nie planuje sprostować błędnych danych, być może z obawy przed wścibskimi fanami. Trudno jej się dziwić – od momentu, gdy w 2010 roku wcieliła się w tytułową bohaterkę Alicji w Krainie Czarów Tima Burtona, dołączyła do grona hollywoodzkich gwiazd, mimo że wciąż – gdy tylko pozwalają jej na to obowiązki – stacjonuje w Bronte, plażowych przedmieściach Sydney. W swojej rodzinnej Australii nakręciła zresztą niedawno udane, choć raczej nieszczególnie oglądane Ścieżki Johna Currana, w których wcieliła się w Robyn Davidson, młodą kobietę z Brisbane, która postanawia przemierzyć pieszo 1700-milową trasę przez Zachodnią Australię.
Choć to kraina kangurów jest jej ojczyzną, Mia nie odżegnuje się od polskich korzeni – jest córką dwójki fotografów, Johna Reida i Marzeny Wasikowskiej, która wyemigrowała do Australii w 1974 roku. Cała rodzina mieszkała nawet przez rok w Szczecinie, gdy Mia miała osiem lat, a jej mama przygotowywała wernisaż poświęcony emigrantom. Choć sieć raczej nie pęka w szwach od nagrań z panną Wasikowską łamiącą sobie język na Brzęczyszczykiewiczach, to znaleźć można wypowiedzi takie jak ta, w których Mia podkreśla swe polskie pochodzenie. Czyżby dlatego przez dłuższy czas spotykała się z Jessem Eisenbergiem, który także chwali się swą polskością?
Choć w tym roku skończy dopiero dwadzieścia siedem lat, od jej kinowego debiutu minęła już dekada. W tym czasie zagrała wiele imponujących ról, z których wybraliśmy pięć, które zasługują na szczególną uwagę.
Stoker (2013), reż. Chan-wook Park
Jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza rola Mii Wasikowskiej. Współpraca z koreańskim reżyserem, przywiązującym ogromną wagę do warstwy wizualnej i atmosfery filmu, okazała się strzałem w dziesiątkę – w tym doskonale nakręconym thrillerze młoda Australijka wcieliła się w rolę tytułowej bohaterki, Indii Stoker, mrocznej i tajemniczej nastolatki, która się rozwiązać zagadkę związaną z jej rodziną. Wasikowska mogła z premedytacją wykorzystać swą chłodną urodę, przełamaną tym razem jedną zasadniczą zmianą – India to dziewczyna o ciemnobrązowych włosach, w których – ku zaskoczeniu wielu widzów – Mia zaprezentowała się wyjątkowo atrakcyjnie. Stoker to film o wielu twarzach – thriller psychologiczny, czarny kryminał, a wreszcie coming-of-age story, lecz niespełna dwudziestoczteroletnia wówczas aktorka doskonale poradziła sobie z wymogami każdego z tych gatunków i konwencji, kreując nieoczywistą, intrygującą bohaterkę, która w trakcie opowieści przechodzi istotną przemianę. Rola Wasikowskiej tylko z pozoru jest minimalistyczna – India to postać z ogromną wewnętrzną energią, którą uwalnia w kluczowych dla przebiegu historii scenach.
Ścieżki (2013), reż. John Curran
W tym samym roku, w którym premierę miał Stoker, Mia zrealizowała wspomnianą wcześniej produkcję Ścieżki, opowiadającą o niewiarygodnym wyczynie Robyn Davidson, a opartą na jej książce pod tym samym tytułem. Wasikowskiej nie było jeszcze na świecie, gdy rozpoczęto pierwsze prace nad ekranizacją pamiętników Davidson, jednak nie przeszkodziło to młodej aktorce we wiarygodnym wcieleniu się w uznaną dziś na całym świecie podróżniczkę i autorkę książek. Świetnie poradziła sobie ze scenami kręconymi na spalonym słońcem australijskim outbacku, wiarygodnie wcielając się w odważną, choć mającą chwile zwątpienia bohaterkę. Bardzo świadoma rola Mii, która decydując się na rolę w tej skromnej produkcji, dowiodła swej aktorskiej dojrzałości.
Mapy gwiazd (2014), reż. David Cronenberg
Zagrać u Davida Cronenberga – wielu młodych aktorów rozpoczyna karierę z takim właśnie marzeniem. Zwłaszcza ci znający dokonania słynnego reżysera, który zasłynął dziełami z gatunku body horror. Mapy gwiazd to jednak film zgoła inny – ironiczny, wycelowany w hollywoodzką próżność, obśmiewający celebrycką próżność i kariery zbudowane na kłamstwie i braku talentu. W tym wszystkim funkcjonuje bohaterka grana przez Mię, Agatha Weiss, sprawczyni pożaru sprzed lat, której ciało pokrywają blizny upamiętniające tamto wydarzenie. Jako asystentka przebrzmiałej aktorskiej gwiazdy jest kimś w rodzaju łącznika pomiędzy światem prawdziwym a udawanym, kreowanym przez hollywoodzkie wytwórnie. Do akcji wkracza przy pomocy limuzyny, symbolu blichtru i bogactwa, choć jej celem jest tylko pojednanie z bratem, którego – jak jej się wydaje – utraciła przez lata nieobecności. Wasikowska staje się personifikacją reżysera, który za sprawą swej bohaterki odsłania ogrom próżności Fabryki Snów i sztuczność panujących w nim relacji.
Restless (2011), reż. Gus Van Sant
Umierająca dziewczyna zakochuje się z wzajemnością w ekscentrycznym chłopcu, którego pasją jest… uczęszczanie na pogrzeby obcych osób, a następnie oboje zostają pochłonięci relacją z duchem japońskiego pilota kamikaze z okresu II wojny światowej. Sam opis jednego z mniej znanych dzieł Gusa Van Santa mógłby przyprawić o zawrót głowy, a tymczasem jest to bardzo ciepła, intymna opowieść o relacji dwojga osobliwych młodych ludzi, których połączyła swoista relacja ze śmiercią – dla jednego z nich jest to perspektywa niechybnego spotkania, dla drugiego sposób na oswojenie umierania. Mia wciela się we wrażliwą, szalenie inteligentną Annabel, która stara się przygotować na spotkanie z ostatecznością. Choć temat umierających nastolatek został już przez amerykańskie kino nieznośnie przepracowany, Restless nie jest filmem infantylnym ani naiwnym – a duża w tym zasługa właśnie niebanalnego aktorstwa.
Alicja w Krainie Czarów (2010), reż. Tim Burton
Co tu dużo mówić – gdyby Mii nie udało się zdobyć roli w kasowej ekranizacji powieści Lewisa Carrolla, ten tekst mógłby nigdy nie powstać. Z pewnością kariera Wasikowskiej rozwijałaby się zupełnie inaczej, gdyby nie wystąpiła w filmie, który w kinach zarobił nieco ponad miliard dolarów. Wielu widzom nie podobało się obsadzenie nieznanej i nieszczególnie charyzmatycznej aktorki w ikonicznej roli Alicji Kingsleigh, jednak Mia wyszła z tego trudnego egzaminu obronną ręką. Zbudowała swą postać na mieszance naiwności, szlachetności i odwagi, co w baśniowych realiach stworzonych przez Carrolla, a zaadaptowanych przez Burtona sprawdziło się znakomicie. Dziś, po sześciu latach od premiery pierwszej części przygód Alicji, możemy podziwiać Wasikowską w Alicji po drugiej stronie lustra. I choć ani sam film, ani rola Mii nie wypadają już tak okazale, kariera naszej gwiazdy z Canberry wydaje się zmierzać właściwą drogą.
korekta: Kornelia Farynowska