CO Z NICH WYROŚNIE: TARON EGERTON. Dziś Rocketman, a jutro…?
Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch – spokojnie, nie zacięła mi się klawiatura. Ten pozornie nieskoordynowany ciąg znaków to pełna nazwa walijskiej miejscowości, w której wychował się bohater tego tekstu, niedawny ekranowy Robin Hood, a obecnie kinowe wcielenie sir Eltona Johna: TARON DAVID EGERTON. Liczące niewiele ponad 3 tysiące mieszkańców miasteczko musiało całkiem nieźle przygotować go do jakże brutalnej branży filmowej, niespełna 30-letni dziś Walijczyk wyrasta bowiem na jednego z czołowych aktorów młodego pokolenia.
Urodził się 10 listopada 1989 roku w położonym w pobliżu Liverpoolu Birkenhead, ale szybko zwrócił się w stronę swych walijskich korzeni – dziś płynnie posługuje się językiem tego kraju i uważa się bardziej za Walijczyka niż Anglika. Nic dziwnego, skoro jego imię w języku walijskim oznacza “grzmot” – no, prawie, bo tak naprawdę grzmot oznacza słowo “taran”, ale mama Egertona, która Walijką nie jest, zrobiła literówkę podczas wypisywania wniosku w Urzędzie Stanu Cywilnego… Życie Tarona rozpoczęło się więc od błędu, ale potem znaczone było niemal samymi właściwymi posunięciami. Jednym z nich było rozpoczęcie nauki w Aberystwyth Arts Center, a kolejnym: kontynuowanie jej na słynnej RADA, czyli Royal Academy of Dramatic Arts w Londynie, którą ukończył z wyróżnieniem w 2012 roku (choć potrzebował dwóch prób, by dostać się na prestiżową uczelnię). Na ekranie debiutował skromnie, bo w dwóch krótkich metrażach (Pop z 2012 i Hereafter z 2013) i tyluż odcinkach serialu kryminalnego ITV Lewis. Jednak mimo dość skromnych początków już 2 lata po ukończeniu szkoły znalazł się na ustach fanów kina na całym świecie.
Casting do filmu Kingsman: Tajne służby (2014) Matthew Vaughna trwał ponoć kilka tygodni, a w trakcie przesłuchań musiał m.in. udowodnić swój “uliczny” charakter, bo właśnie takim ulicznym dzieciakiem był jego bohater, Eggsy. Egerton nie tylko świetnie zagrał w Kingsmanie, ale też wykonał niektóre sekwencje kaskaderskie, a na dodatek szczerze zaprzyjaźnił się z Colinem Firthem, który w filmie zagrał dystyngowanego, choć zabójczego mentora postaci kreowanej przez Tarona. Rola Eggsy’ego była dla niego wymagająca nie tylko ze względu na brak doświadczenia, ale też mordercze treningi i ekwilibrystyczne w realizacji sceny – ponoć podczas jednego z ujęć przyłożył sobie w głowę karabinem maszynowym, a gdy kręcili sekwencję podwodną, nabawił się infekcji stopy. A gdy któregoś razu został zaproszony do domu Matthew Vaughna na próby scenariuszowe, żona reżysera – była supermodelka Claudia Schiffer – zaoferowała mu kanapkę… Praca nad Kingsmanem musiała być dla Tarona Egertona przygodą, podczas której zapewne niejednokrotnie musiał się podszczypywać, upewniając się, czy przypadkiem nie śni.
Występ u Vaughna był, co oczywiste, prawdziwym otwarciem kariery Egertona, choć można było się zastanawiać, czy angielsko-walijski młodzian pójdzie za ciosem i uniknie klątwy udanego debiutu. Już w 2015 roku wystąpił u boku Toma Hardy’ego w Legend (2015) Briana Helgelanda, gdzie zagrał szalonego gangstera-geja, a w tym samym roku potwierdził swój ogromny talent komediowy, wcielając się w tytułowego bohatera, jednego z najgorszych skoczków narciarskich w historii, w Eddiem zwanym Orłem (2015). Stworzył w tym filmie brawurową kreację, doskonale uzupełniając się z Hugh Jackmanem, a przede wszystkim poznał się z reżyserem Dexterem Fletcherem, u którego zagrał w goszczącym właśnie na naszych ekranach Rocketmanie, utrzymanym w konwencji musicalu biopicu o sir Eltonie Johnie. Zanim jednak wykreował na ekranie jednego z największych brytyjskich wokalistów w historii, wprawiał się wokalnie m.in. przy okazji Eddiego zwanego Orłem (nagrał razem z Jackmanem utwór Thrill Me) i animacji Sing, gdzie jako jedna z głównych postaci, goryl Johnny, wykonywał m.in… I’m Still Standing Eltona Johna. Czy ktokolwiek mógł więc być zaskoczony, że to właśnie Egerton został wybrany do roli ekscentrycznego muzyka?
Dla zbliżającego się do trzydziestki Tarona udany występ w Rocketmanie jest szansą na zniwelowanie karierowych strat, jakie poniósł przy okazji innego dużego projektu – ubiegłorocznego Robin Hooda: Początku w reżyserii Otto Bathursta, znanego co najwyżej z nakręcenia kilku odcinków popularnych seriali. Nic dziwnego, że kolejna blockbusterowa reinkarnacja Robina z Locksley w rękach niespecjalnie doświadczonego filmowo reżysera okazała się niewypałem – film zarobił żenujące 84 miliony dolarów (!), podczas gdy sam budżet produkcji, nieobejmujący kosztów marketingu, wyniósł okrągłe 100 milionów… Akurat Robin Hood był jednym z niewielu pozytywnych elementów tego “dzieła”, ale w pokracznej produkcji Taronowi Egertonowi i tak nie udało się zdziałać zbyt wiele. Szczęśliwie na odmianę losu Walijczyk nie musiał czekać zbyt długo i dziś zbiera zasłużone słowa uznania za kreację sir Eltona. I chyba coraz lepiej czuje się w roli aktora dubbingująco-wokalizującego, gdyż już w sierpniu usłyszeć go będzie można w netflixowskim serialu animowanym The Dark Crystal: Age of Resistance, a na 2021 rok planowany jest sequel Sing, gdzie znowu będzie mógł trochę pośpiewać.
Taron Egerton w świecie filmu pojawił się niespodziewanie i od razu dał wszystkim do zrozumienia, że prędko nie planuje go opuszczać – jest aktorem brawurowym, pewnym siebie i niebojącym się wyzwań. Równie przekonująco wypada u lubującego się w ekwilibrystycznych scenach akcji Matthew Vaughna, jak i stawiającego bardziej na poczucie humoru bohaterów Dextera Fletchera. I choć na ekranie często grywa buntowników i wichrzycieli, poza ekranem wydaje się być szalenie ułożonym człowiekiem, który regularnie trafia na listy najlepiej ubranych mężczyzn i jest wyjątkowo wdzięcznym rozmówcą dla każdego, kto ma szczęście przeprowadzić z nim wywiad. Egerton swoją karierę filmową rozpoczął z wysokiego C i nic nie zapowiada, by miał wkrótce spuścić z tonu – ku uciesze widzów oczywiście.