Kto mógłby zagrać w nowej wersji WŁADCY PIERŚCIENI: DRUŻYNY PIERŚCIENIA?
W zeszłym tygodniu trylogia Władca Pierścieni z łatwością wyprzedziła konkurencję i zajęła trzy czołowe miejsca w plebiscycie na filmy fantasy. Tymczasem zapraszam do zabawy, w której wytypować możemy, kto pojawiłby się w obsadzie adaptacji prozy Tolkiena gdyby powstała ona dzisiaj.
Zaznaczę od razu, że casting w trylogii Jacksona jest według mnie perfekcyjny i nie chciałbym, żeby ktokolwiek inny pojawił się w jego wersji Władcy. Niemniej, ciekawie wyobrazić sobie, jak wyglądałby film stworzony dzisiaj, z innymi twarzami.
Poniżej wybrana jedenastka postaci. Szukając podobieństw, opierałem się filmowym wizerunku oryginałów.
Frodo – Asa Butterfield
Swój talent aktorski Butterfield potwierdza od najmłodszych lat (Hugo lub Chłopiec w pasiastej piżamie), a wizualnie kojarzy mi się z Elijah Woodem, który z pewnością wrył się w świadomość widzów jako Frodo. Aktualnie Butterfield udowadnia w netfliksowym Sex Education, że świetnie wychodzi mu granie całego spektrum emocji, co z pewnością byłoby przydatne w roli powiernika Pierścienia – szczególnie w dalszej części podróży.
Sam – John Bradley-West
To chyba niezbyt oryginalny wybór, szczególnie że Bradley zagrał już innego Sama, w Grze o tron, a pełnił tam w gruncie rzeczy podobną rolę, co ten we Władcy Pierścieni – oddany przyjaciel, który jest ze swoim kompanem (w tym przypadku Jonem Snowem) na dobre i na złe, a z biegiem czasu udowadnia swoje bohaterstwo i siłę. Aktor podołał temu zadaniu z powodzeniem, myślę więc, że udanie wcieliłby się w tego niezwykłego hobbita.
Aragorn – Daniel Day-Lewis
Wiem, że Day-Lewis przebywa aktualnie na aktorskiej emeryturze, ale gdyby jednak jeszcze wrócił do aktorstwa, z pewnością świetnie poradziłby sobie w roli Aragorna. To w końcu aktor – kameleon, który zapewne nie rozstawałby się z mieczem nawet w przerwach między zdjęciami. Jest przy tym wysoki, budzi respekt, potrafi być jednocześnie dostojny i groźny.
Gandalf – Jeremy Irons
Irons absolutnie zachwycił mnie zeszłorocznym występem w Watchmen, gdzie potwierdził olbrzymią klasę, tworząc fantastyczną, pełną niuansów kreację Ozymandiasza. Nie mam wątpliwości, że kapitalnie poradziłby sobie jako Gandalf, dając swojemu bohaterowi odpowiednią dozę ciepła, szaleństwa, humoru i – kiedy trzeba – grozy. Bardzo chciałbym to zobaczyć!
Legolas – Kit Harington
Kolejne nazwisko z Gry o tron. Wspominaliśmy o Jonie Snow, przywołajmy go więc do tablicy. Harington zawsze bardzo kojarzył mi się z Orlando Bloomem – braki w warsztacie nadrabiał charyzmą, szczególnie w późniejszych sezonach serialu, i mam wrażenie że dobrze wypadłby jako niezbyt wygadany, dostojny elf z Drużyny Pierścienia.
Boromir – Jake Gyllenhaal
Boromir to jedna z najciekawszych psychologicznie postaci serii, szczególnie biorąc pod uwagę trudne relacje z ojcem oraz zgubny wpływ Pierścienia, który obserwujemy w pierwszej części opowieści. Jestem przekonany, że wszelkie te rozterki znakomicie oddałby na ekranie Jake Gyllenhaal, który tworzył już na ekranie niejednoznaczne, skomplikowane postaci, choćby w Labiryncie Denisa Villeneuve’a.
Gimli – Kristof Hivju
Tak, wiem – to już trzeci aktor z Gry o tron. Być może to otoczka fantasy sprawia, że aktorzy z serialu pasują mi do postaci z Władcy Pierścieni, ale Hivju w roli Tormunda udowodnił, że znakomicie gra kogoś nieokrzesanego i dzikiego, lecz także dysponującego sporą dozą wrażliwości. Wierzę, że dobrze poradziłby sobie w roli krasnoluda.
Merry i Pippin – Charlie Heaton i Joe Keery
Dwaj hobbici pojawiają się razem w większości scen (z wyłączeniem Powrotu Króla, gdzie zostają rozdzieleni), postawiłem zatem na aktorów, których widywaliśmy już razem na ekranie – konkretnie w Stranger Things, gdzie Heaton wcielił się w Jonathana, a Keery w Steve’a. Myślę, że Heaton dobrze poradziłby sobie w roli bardziej rozważnego z dwóch hobbitów, zaś Keery udanie przedstawiłby przemianę Pippina z lekkoducha w mężnego wojaka – ma już za sobą rolę, w której scenarzyści popisali się na polu rozwoju postaci.
Galadriela – Rachel Weisz
Poszukując odpowiedniej aktorki mimowolnie myślałem o świetnym występie Cate Blanchett i zastanawiałem się, kto równie dobrze mógłby oddać charyzmę, dostojność i magię Galadrieli – pomyślałem, że cechy te doskonale pokazałaby na ekranie także Rachel Weisz. Przed oczami mam zwłaszcza kadry ze Źródła, w których na zbliżeniu oglądaliśmy jej skąpaną w świetle twarz. Gdybym miał z kolei postawić na aktorkę z młodszego pokolenia, byłaby to zapewne Saoirse Ronan.
Arwena – Jennifer Connelly
Wydaje mi się, że Jennifer Connelly świetnie oddałaby smutek i melancholię targające Arweną stęsknioną za Aragornem. Aktorka dysponuje przy tym ciekawym głosem o ładnej barwie (co pokazała chociażby w Spider-Man: Homecoming), więc w jej ustach świetnie musiałby brzmieć język elfów. Nie sięgałem po aktorkę młodszego pokolenia, biorąc pod uwagę obsadzenie Day-Lewisa w roli Aragorna – pasuje do niego dojrzalsza Arwena.
Co sądzicie o powyższym wyborze? Dajcie znać, jakie byłyby wasze typy! Miłej zabawy.