search
REKLAMA
Artykuł

KOMIKS – Z archiwum X, sezon 10: Wyznawcy

Michał Puczyński

24 lutego 2015

REKLAMA

Komiks odnosi się do wydarzeń mających miejsce po serialu, tekst zdradza zatem ważne elementy serii telewizyjnej.

Fenomen popkultury doczekał się komiksowej kontynuacji. Czy reaktywacja po latach, i to w innym medium, mogła się udać? Owszem, bo brał w niej udział pomysłodawca „Z archiwum X” Chris Carter.

xfiles

Komiks X-Files to żadna nowość. Takowy ukazywał się już w latach 90. i był przy tym całkiem niezłym czytadłem, nie kontynuował jednak wątku mitologicznego serii. Opowieści były zamkniętymi historyjkami z „potworem tygodnia” w roli głównej, stosunkowo łatwymi do napisania i wciśnięcia w serialowy kanon. Pociągnięcie skomplikowanej fabuły związanej z konspiracją UFO to ogromne wyzwanie – zwłaszcza że wiele wątków zamknięto w ostatnim odcinku sezonu dziewiątego i nawet nie wspomniano o nich w drugim filmie kinowym. Na czym więc stoimy?

Para byłych agentów nie jest już ścigana przez FBI. Nie nastąpiła też przepowiadana inwazja kosmitów. Mulder i Scully prowadzą nudne życie w ramach programu ochrony świadków, gdy dają o sobie znać demony przeszłości: Scully zostaje porwana przez grupę zakapturzonych kultystów. Mulder z pomocą Skinnera rozpoczyna własne śledztwo. Na ocenę samej fabuły jeszcze za wcześnie; na razie rozstawiono figury na szachownicy: to są nasi wrogowie, to sprzymierzeńcy, to tajemnice do rozwiązania.

xfiles-komiks

[quote]Jeśli nie znasz Z archiwum X albo jeśli znasz serial, ale nie pamiętasz go zbyt dobrze – nawet nie zbliżaj się do komiksu. Tutaj nie ma łagodnego wprowadzenia w świat przedstawiony. [/quote]

Akcja po prostu toczy się dalej. Powtórka przynajmniej ostatniego sezonu jest wskazana, ale nawet gdy masz ją już za sobą, nie oznacza to, że będziesz usatysfakcjonowany. O ile serial do samego końca dzielił uwagę między odcinki mitologiczne i luźniejsze „potwory tygodnia”, komiks skupia się wyłącznie na rozwijaniu mitologii. I robi to w nie do końca udany sposób.

Z jednej strony – to bez dwóch zdań Z archiwum X. Wraca masa postaci drugoplanowych. Wracają nawet bohaterowie, którzy, wydawałoby się, powinni dawno zgnić sześć stóp pod ziemią – ale to wszystko są zagrywki tak typowo X-file’owskie, że można się tylko cieszyć. Scenariusz mógłby z powodzeniem zostać zekranizowany; to po prostu stare, dobre archiwum X.

Niestety to, co sprawdzało się w telewizji, nie do końca działa w komiksie. Akcja pędzi na złamanie karku; dosłownie co kilka stron mamy do czynienia ze zwrotem akcji, który równie dobrze mógłby być podsumowaniem sezonu. Może się wydawać, że to desperackie zabieganie o uwagę czytelnika, ale nie – to wada wynikająca z formatu komiksu.

„Wyznawcy” to zbiór pierwszych pięciu zeszytów serii ukazującej się od dwóch lat. Krótkie wydania pierwotnie publikowano w czterotygodniowych odstępach. Napisano je tak samo, jak serial: każdy ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Na odcinek przypada zaledwie 25 stron, przez co niektóre ważne wydarzenia – zapewne z braku miejsca – rozgrywają się na dwóch panelach, zajmujących mniej niż pół kartki. W efekcie całości nie czyta się dobrze; narracja sprawia wrażenie pobieżnej, brakuje chwili na oddech, a małe, pełne charakteru scenki łącznikowe między większymi sekwencjami są załatwiane niekiedy w jednym (!) panelu.

xfiles-zajawka

Początkowo myślałem, że to wszystko wina scenariusza, ale nie – w dialogach i narracji czuć rękę Cartera. Jest tu wszystko, co lubię w The X-Files, nawet jeśli mitologia od dawna zahacza o brazylijską telenowelę. Poszczególne sceny wypadłyby fantastycznie, gdyby rozegrano je w bardziej naturalnym tempie. Warto czytać komiks niespiesznie, wyobrażając sobie, jak mógłby wyglądać jako odcinek serialu – jednak sam fakt, że musiałem tak robić, żeby czerpać z niego przyjemność, dowodzi, że wybrano dla niego zły format.

[quote]Technicznie jest nieźle. Rysunki są proste, ale bohaterowie wyglądają jak grający ich aktorzy. Surowa kolorystyka pasuje do klimatu The X-Files, i tylko czasem rzucają się w oczy zbytnie uproszczenia czy przesadnie toporna kreska.[/quote]

Momentami wygląda to jak jakiś koncept; wstępny szkic albo storyboard do właściwego komiksu. Lepsze wrażenie zrobiły na mnie komiksy The X-Files sprzed lat, rysowane przez Charlesa Adlarda, dziś znanego z „Żywych trupów”. Tamte zeszyty miały też nieporównywalnie lepsze okładki: nie były tak sztywne i nieciekawe, no i na żadnej z nich Scully nie miała w dłoni wibratora.

Największą wadą starej serii komiksów był fakt, że w Polsce ich wydawanie zakończono po sześciu numerach (w połowie całkiem niezłej opowieści o przepowiedniach fatimskich – czego nigdy nie wybaczyłem wydawcy). Jeśli SQN porzuci sezon 10, też trafi do mojego kapownika – bo w komiksie, choć pełnym wad, czuć ducha Archiwum. Poza tym został świetnie wydany: okładka jest twarda, papier śliski, a w środku czeka kultowy plakat „I want to believe” (choć w kiepskiej jakości).

Kontynuacja może i zaczęła się średnio, ale chcę wiedzieć, co będzie dalej.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA