Jak może wyglądać nowy film o SUPERMANIE od J.J. Abramsa
Zaledwie w piątek dowiedzieliśmy się dzięki serwisowi Deadline, że J.J. Abrams – znany twórca Zagubionych, Star Treka i Gwiezdnych wojen – wyprodukuje nowy film o Supermanie. Scenarzystą zapowiedzianego tytułu będzie Ta-Nehisi Coates (pisarz, autor komiksów o Czarnej Panterze). Nie wiemy jeszcze, kto wyreżyseruje widowisko DC, ani przede wszystkim – jaką drogę obierze studio, o czym i o kim właściwie będzie ten film. W poniższym tekście przedstawię garść moich na ten temat przemyśleń.
Poniższe rozwiązania uważam za mniej lub bardziej, ale jednak prawdopodobne. Opierają się na dotychczasowych działaniach Warner Bros. wobec świata DC.
Sequel Człowieka ze stali
Podobne wpisy
Rozwiązanie oczywiste i wyczekiwane przez wielu fanów. Człowiek ze stali Zacka Snydera miał premierę prawie osiem lat temu i od tego czasu nie doczekał się samodzielnego sequela. Oczywiście, Batman v Superman: Świt sprawiedliwości oraz Liga Sprawiedliwości kontynuowały historię Supermana o twarzy Henry’ego Cavilla, ale był tam on tylko jedną z wielu postaci. Być może zbliżająca się wielkimi krokami premiera Ligi Sprawiedliwości Zacka Snydera, gdzie ponownie zobaczymy Cavilla w roli Supermana, mogłaby okazać się idealnym punktem odniesienia do kolejnego filmu o Supermanie, gdzie Clark kontynuowałby pracę w Daily Planet, rozwijał swój związek z graną przez Amy Adams Lois Lane, pielęgnował relację z matką o twarzy Diane Lane. Wiele znanych z komiksów wątków i postaci czeka na swój ekranowy debiut, Henry Cavill to znakomity strzał obsadowy, a Człowiek ze stali to świetny film, który aż prosi się o sequel.
Delikatny reboot
A może pójdźmy tropem, który wykorzystano przy zbliżającym się The Suicide Squad Jamesa Gunna? Film stanowić będzie niejako sequel Legionu samobójców Davida Ayera (powraca np. grana przez Margot Robbie Harley Quinn), ale przy tym będzie niezależną historią o zupełnie autonomicznym wydźwięku i innym tonie całości. Może to jest dobry pomysł na kolejnego Supermana? Nie przechodźmy po raz kolejny przez origin story bohatera i nie każmy mu ponownie dorastać na farmie Kentów. Weźmy znaną przecież wszystkim doskonale postać i wrzućmy ją w nową, świeżą przygodę. Może w kosmosie, żeby odciąć się nieco od średnio przyjętych filmów Zacka Snydera? Ale za to wciąż z Henrym Cavillem, bo po co zmieniać coś, co działa? W końcu po fatalnym filmie Ayera nie wymieniono diamentu w postaci castingu Robbie.
Twardy reboot
A może Warner uzna, że jednak pora opowiedzieć historię Supermana od nowa? W końcu Człowiek ze stali ma na karku już osiem lat (dokładnie tyle mieli Batman i Robin w dniu premiery Batmana – Początku), a nowy Superman jest dopiero na wczesnym etapie produkcji i z dużym prawdopodobieństwem zobaczymy go na ekranach za jakieś 2-3 lata. Istotnym pozostaje też fakt, że studio zmęczone kombinowaniem wokół Batmana-Afflecka z filmów Snydera i odpowiednim ugryzieniem tej postaci w ramach solowych przygód ostatecznie zdecydowało się na realizację Batmana Matta Reevesa, gdzie postać tytułowa znów jest młoda, ma twarz innego aktora i niezwiązana jest ciężarem w postaci uniwersum filmowego. Niezależna historia o młodym Kencie, który dzieli czas między pracę w Daily Planet i ratowanie świata? Czemu nie.