search
REKLAMA
Artykuł

Gdzie się podziały tamte… kreskówki?

Tekst gościnny

14 lipca 2015

REKLAMA

Autorką felietonu jest Kasia Nowak.

Niemal dwa lata temu kierownictwo TVP podjęło decyzję, która odbiła się szerokim echem w świecie równie szeroko pojętych mass mediów. Mianowicie z anteny telewizji publicznej zniknęła wówczas Wieczorynka, Dobranocka czy jak ją tam nazywali, której początki sięgają lat 50. i 60. XX wieku. Medialni włodarze tłumaczyli się, że widownia spada, dobranocki nikt nie ogląda, więc po co to w ogóle emitować, skoro przed telewizorami o 19:00 siadają emeryci i renciści, a nie widzowie z najmłodszego pokolenia.

W związku z tym, że sama byłam „młodszym rodzeństwem”, to erę Wieczorynki zakończyłam na własnych doświadczeniach, a że urodziłam się i wychowywałam w znacznej części w latach 90., miałam przyjemność bycia małym świadkiem prosperity bajek dla dzieci. I to bajek w ich najlepszej postaci – mądrych, uczących pewnych elementarnych wartości, a jednocześnie po prostu produkcji, co tu dużo mówić, kultowych. Do dziś pamiętam, że w środy były Muminki, w piątki Smerfy, w sobotę Muppety, a w niedzielę Gumisie. Później były też Fraglesy, Kacze opowieści czy Przygody Kubusia Puchatka. Gdy piszę te słowa, w mojej głowie dźwięczą melodie dzieciństwa oraz urywane fragmenty słów piosenek rozpoczynających każdą z bajek. Któż nie pamięta w końcu, że „kto się boi Gargamela niechaj zaraz idzie spać” albo że „Gumiś to fajny miś”?

kolaz

Jednak lata 90. to nie tylko wieczorna, ale i poranna dawka wartości przeznaczonych dla młodego widza. Nie wiem, czy ktoś te produkcje pamięta, a sama nie pamiętam, na jakim kanale je oglądałam, ale Czarnoksiężnik z Krainy Oz w wersji animowanej (do dziś wiedzę oczami wyobraźni sukienkę Dorotki, w biało-czarną kratę) oraz „Trzy misie” zakorzeniły się w moim umyśle na stałe. Wujek Google zapytany o „Trzy misie” uparcie wyświetla nagrania z YT o „Złotowłosej i trzech misiach” z grafiką wątpliwej postaci, ale obrazy wujka Google i ciocia Wikipedia wiedzą już trochę więcej i utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze zapamiętałam ubiór tytułowych trzech misiów. Na TVN swego czasu leciał roztrzepany, potrzebujący całodobowej opieki Inspektor Gadget czy Łebski Harry. O dziwo, ten pierwszy pojawia się czasem nawet obecnie, tyle że już na TVN i do tego coraz rzadziej.

Kiedy ja dorastałam i Wieczorynki już nie oglądałam, a jej złote lata powoli odchodziły w mroki przeszłości, brałam do ręki program telewizyjny (którego dziś, co tu dużo mówić, w domu próżno szukać, bo przecież wszystkie opisy można przeczytać w telewizorni) i przyglądałam się tytułom Dobranocki, dostawałam ataków śmiechu. „Świnka Pepa” i „Krówka Mumu” skradły moje serce. Nigdy na oczy nie widziałam tych wspaniałych produkcji i choć w celach poglądowych wypadałoby jednak je obejrzeć, choćby po to, by wyrobić sobie rzetelny pogląd, to jednak boję się nadrabiać owe „zaległości”, żeby nie narażać swoich nerwów, lamentując, co też tym dzieciom urodzonym już w XXI wieku pokazywano. Mogę dać sobie rękę uciąć, że nic fascynującego w tych bajkach nie było, o elementach pouczających nie wspominając.

FraggleRock-Gorgs&Fraggles

Byłam ostatnio w Empiku, w którym sprzedają metalowe kubki z podobiznami bohaterów Muminków. Widok ten wywołał we mnie pewną refleksję. Mianowicie towar, który właściwie powinien być przeznaczony dla dzieci, wcale takim nie jest, bo żadne współczesne dziecko nie ma zielonego pojęcia, kim (bo przecież nie „czym”!) są Muminki. O ile Smerfy pojawiają się na stworzonym przez TVP w miejsce Wieczorynki kanale TVP ABC, o tyle Muminków tam nie widziałam. I tylko my, pokolenie, które dziś ma 20 lat i więcej, może kupić kubek z podobizną Małej Mi, Buki czy Włóczykija, wiedząc, z jakiej bajki pochodzą.

Wcześniej był też Bolek i Lolek (i nikt się nie interesował, dlaczego śpią z Tolą czy też bez niej w jednym namiocie), Reksio, Zaczarowany ołówek, Pomysłowy Dobromir, Miś Koralgol czy Uszatek, Wróbel Ćwirek, Kot Filemon i Bonifacy i Koziołek Matołek, który wędrował do Pacanowa. Dziś tych bajek próżno szukać w telewizji, przepełnionej bezwartościowymi komputerowymi przeróbkami. Możemy się jedynie cieszyć, że w czasach naszego dzieciństwa wartości, także te bajkowe, miały jeszcze jakiś sens, i współczuć dzisiejszemu najmłodszemu pokoleniu, że ich bajkowe wspomnienia będą znacznie uboższe.

Chciałoby się tylko zapytać: Gdzie te czasy, kiedy Wieczorynkę oglądały nie tylko dzieci, ale także rodzice i dziadkowie?

REKLAMA