Emerytura w Hollywood: Najstarsi ludzie kina

W sobotę, 12 listopada, dotarła do nas wiadomość, że nie żyje stosześcioletnia Lupita Tovar, aktorka grająca w hiszpańskiej wersji Drakuli. Okazuje się, że Meksykanka, choć jest rekordzistką, jeśli chodzi o długowieczność, nie była wcale jako stukilkulatka osamotniona. Kto w Hollywood dożył naprawdę sędziwego wieku? Kto najdłużej występował na dużym ekranie? Jakie pomysły na emeryturę mają gwiazdy? Oto subiektywne zestawienie ludzi kina w wieku emerytalnym.
Najstarsze aktorki
Jeśli chodzi o długowieczność, panie zdecydowanie są rekordzistkami, ale też wiele z aktorek, które dożyły stu lat, to dość efemeryczne gwiazdy. Wspomniana Tovar swoją karierę zaczynała w niemym filmie La voluntad del muerto w 1930 roku, ale z kinem zerwała już w latach czterdziestych, tuż po wojnie. Zajęła się wówczas wychowywaniem dzieci – przyszłej aktorki Susan Kohner i producenta Pancho Kohnera.
Żyje jeszcze kilka jej koleżanek, które należą do pokolenia „złotego wieku Hollywood”, chociażby Patricia Morison czy Mary Carlisle, które grywały głównie w filmach klasy „B”, przede wszystkim role drugoplanowe, i zwykle dość szybko przechodziły na emeryturę.
Wyjątkiem jest obchodząca w tym roku setne urodziny Olivia de Havilland, która debiutowała w 1935 roku i aż do roku 1988 występowała przed kamerami. Była dwukrotnie nominowana do Oscara, którego otrzymała ostatecznie w 1947 roku za rolę w Najtrwalszej miłości. Drugą statuetkę dostała trzy lata później za rolę w filmowej adaptacji prozy Henry’ego Jamesa – Dziedziczka. Ewidentnie długowieczność de Havilland jest uwarunkowana genetycznie, ponieważ jej siostra, również aktorka Joan Fontaine (zdobywczyni Oscara za rolę w Podejrzeniu Alfreda Hitchcocka) odeszła w wieku dziewięćdziesięciu sześciu lat.
Najstarsi aktorzy
Panowie statystycznie żyją krócej, ale warto podkreślić, że są znacznie dłużej aktywni zawodowo. Stojednoletni Norman Lloyd, który debiutował na dużym ekranie w 1942 roku, w ostatnim filmie zagrał… w 2015. Była to co prawda niewielka rola w Wykolejonej Judda Apatowa, ale jak na stulatka jest to jednak pewne osiągnięcie. Lloyd ma zresztą jeszcze jedno chlubne osiągnięcie na swoim koncie – siedemdziesięciopięcioletnie małżeństwo z Peggy Lloyd, co nie zdarza się zbyt często w zwariowanym towarzysko i uczuciowo Hollywood.
Za niecały miesiąc swoje setne urodziny obchodzi Kirk Douglas. Debiutował w 1946 roku, a ostatni raz w roli filmowej mogliśmy zobaczyć go w 2004 w Illusion Michaela A. Goorjiana. W 2008 roku wystąpił w produkcji telewizyjnej – Empire State Building Murders. Trzykrotnie nominowany do Oscara, otrzymał w 1996 roku statuetkę za całokształt twórczości.
Wśród panów wymienić należy jeszcze stuletniego Kevina O’Morrisona, który na dużym ekranie wystąpił w 1994 roku w filmie Jack Błyskawica, a rok wcześniej mogliśmy zobaczyć go w Bezsenności w Seattle.
Najaktywniejsi seniorzy
Jeśli chodzi o aktywnych zawodowo rekordzistów, to na gratulacje zasługuje z pewnością Ellen Albertini Dow, która skończyła sto dwa lata, a w swoim ostatnim filmie zagrała… trzy lata temu. Jako dziewięćdziesięciodziewięciolatka zagrała w thrillerze Frank the Bastard Brada Coleya. Jej równolatka, Francuzka Gisèle Casadesus, ma jeszcze lepszy wynik – w 2014 roku zagrała u Anne Villacèque w filmie Week-ends, mając wówczas okrągłą setkę. Do rekordzistek należy także nasza Danuta Szaflarska, która niedawno skończyła sto jeden lat i w zeszłym roku wystąpiła w węgierskiej produkcji Mamuśka i inni pomyleńcy w rodzinie.
Rekordowe staże
Nieżyjącą już rekordzistką była jednak Carla Laemmle, która w ostatniej produkcji wystąpiła w 2014 roku, mając sto cztery lata. Laemmle pobiła także rekord, jeśli chodzi o staż aktorski. Debiutowała w 1925 roku, co daje w sumie osiemdziesiąt dziewięć lat pracy w zawodzie. Tym samym o rok przegoniła debiutującego w 1926 roku Mickeya Rooneya, który zmarł w tym samym roku co Laemmle. Trzeba jednak podkreślić, że Laemmle zrealizowała zaledwie siedemnaście filmów (miała przerwę od 1939 do 2010), podczas gdy Rooney grał w trzystu trzydziestu dziewięciu filmach!
Najpewniej najstarszym żyjącym reżyserem jest urodzony w 1919 roku Lester James Peries ze Sri Lanki, który swój ostatni film – Wekande Walauwa zrobił w 2003 roku. Jednak najdłużej aktywny był zmarły już Manoel de Oliveira, który swój ostatnie dzieło – krótkometrażowy dokument Um Século de Energia, zrobił w 2015 roku, w wieku… stu pięciu lat, a ostatni pełen metraż (Gebo et l’ombre) – w 2012. Oliveira wygrywa także w kategorii najdłużej pracującego reżysera, ponieważ debiutował w 1931 roku, co daje osiemdziesiąt cztery lata reżyserowania.
Najstarsi nagrodzeni
Najstarszym zdobywcą Oscara jest tegoroczny laureat – Ennio Morricone – który był aż sześciokrotnie nominowany do nagrody (w 2007 roku dostał Oscara za całokształt twórczości). Odbierając statuetkę za muzykę do filmu Quentina Tarantino Nienawistna ósemka, Morricone miał osiemdziesiąt siedem lat i tym samym pobił rekord Christophera Plummera, który miał osiemdziesiąt dwa lata, gdy otrzymał Oscara za drugoplanową rolę w Debiutantach Mike’a Millsa. Jeśli chodzi o aktorki, to najstarsza nagrodzona miała osiemdziesiąt lat. Była to Jessica Tandy, która otrzymała statuetkę za rolę w Wożąc panią Daisy.
Najsłynniejsi emeryci
Na emeryturę w 2003 (ponoć po średnio udanej Lidze niezwykłych dżentelmenów…) odszedł Sean Connery. Nie potwierdziły się plotki, że pojawi się w serii o Indianie Jonesie ani w Skyfall. Swoją emeryturę w 2012 roku przerwał tylko na chwilę, by podłożyć głos w szkockiej animacji Sir Billi Saschy Hartmanna.
Na emeryturę odszedł także Gene Hackman, który po raz ostatni wystąpił w Witamy w Mooseport Donalda Petrie. Hackman postanowił poświęcić się pisaniu. Napisał już sześć powieści przygodowych, część wspólnie z archeologiem Danielem Lenihanem.
Ostatnio o swojej emeryturze zaczął mówić także Robert Redford. Co prawda informacjom tym zaprzeczyła agentka aktora, który sam snuł wizje emeryta poświęcającego się malarstwu i… reżyserii.
Są jednak i tacy, którzy na emeryturę odchodzą „kilka razy”, ale szybko okazuje się, że nie mogą żyć bez filmu. W poniedziałek, siedemdziesięciopięcioletni japoński reżyser Hayao Miyazaki ogłosił powrót do świata filmu, po tym, jak przeszedł już na emeryturę. „Japoński Disney” kilkukrotnie zapowiadał odejście ze świata filmu. Niektóre źródła podają, że realizacja Zrywa się wiatr z 2013 roku była jego szóstym już powrotem z „emerytury”. Wygląda na to, że planowany obecnie film – Boro the Caterpillar – będzie pretekstem do kolejnego, być może nieostatniego jeszcze podejścia do emerytury.
korekta: Kornelia Farynowska