ARMIA CIEMNOŚCI (MARTWE ZŁO 3). Wersja reżyserska
[Czas: 59-60 minuta]
Zdecydowanie na plus jest wydłużenie sceny przygotowań do walki z tytułową Armią Ciemności. Rozbudowana jest m.in. scena, jak Ash razem z kowalem budują silnik parowy (widać plany silnika, bohaterowie robią coś w rodzaju kotła, odlewają koła zębate itp., itd.). Dzięki dodanym fragmentom scena ta jest jeszcze lepsza.
[Czas: 61-67 minuta]
Marsz Armii Ciemności na zamek króla Artura jest również dłuższy. M.in. więcej tutaj ujęć maszerujących truposzy oraz później scen biegnących umarlaków, przeplatających się z ujęciem rycerzy przygotowanych i w napięciu czekających na sygnał głównego bohatera – sygnał rozpoczynający atak przy użyciu łuków.
[Czas: 67-84 minuta]
Cała świetna walka – zarówno przed murami, jak i wewnątrz zamku – została wydłużona o wiele fragmentów. Ciężko je wszystkie dokładnie wymienić, są to dosłownie kilku/kilkunastosekundowe wstawki, dzięki którym walka ludzi z armią szkieletów (i nie tylko szkieletów) jest jeszcze lepsza i bardziej… efektowna :). Jednak na uwagę zasługuje fakt, iż podczas końcowej obrony zamku przemontowano dwie sceny – są one w innej kolejności. W wersji producenckiej najpierw król Artur broni się na wieży, potem na mury wchodzi Zły Ash, walczy z tym dobrym. Następnie jest cięcie i ukazanie nadciągających z pomocą ludzi księcia Henryka – walczą z armią umarlaków. Po tym mamy ciąg dalszy walki głównego bohatera ze złym Ashem. W wersji reżyserskiej odsiecz księcia Henryka jest znacznie później, już w końcowym stadium walki dwóch Ashów (przy katapulcie).
[Czas: 85 minuta]
Ponownie troszkę wydłużono scenę – tym razem pogodzenie się Henryka i Artura oraz ich ludzi.
[Czas: od 87 minuty]
No i całkowicie zmienione, oryginalne zakończenie (z pierwotnego scenariusza), moim zdaniem znacznie lepsze od tego z wersji producenckiej (“theathrical cut”), ale i bardziej znane. W zakończeniu “director’s cut” Ash udaje się do jaskini i połyka jedną kroplę za dużo – przez to budzi się o 100 lat później. Widok, jaki zastaje jest nie do pozazdroszczenia (jak po jakiejś wojnie czy innej zagładzie). Zakończenie bardziej mroczne i można powiedzieć bardziej okrutne, przez co znacznie lepiej pasujące do konwencji całej trylogii niż optymistyczny powrót głównego bohatera do swoich czasów i jego opowieści w sklepie. O tym zakończeniu z kolei więcej poniżej, w scenach wyciętych/zmienionych.
- SCENY WYCIĘTE/ZMIENIONE
W wersji reżyserskiej zabrakło jednego ujęcia obecnego w “theathrical cut”. Chodzi o scenę po zapięciu złego Asha łańcuchami, a następnie pocięcie go piłą łańcuchową. Zanim zły Ash wydał z siebie okrzyk bólu, najpierw był pokazany, jak leży na stole, a piła zbliża się w jego stronę. Tego ujęcia nie ma w wersji “director’s cut”.
No i wycięta końcówka pochodząca z wersji kinowej (producenckiej), w “director’s cut” zastąpiona oczywiście zakończeniem oryginalnym. Tutaj mamy kontynuację opowieści Asha z początku filmu. Znów widzimy głównego bohatera pracującego w sklepie (wypił odpowiednią ilość kropel i przeniósł się z powrotem do swoich czasów) i opowiadającego o wszystkim, jak mógł zostać królem itp. Okazuje się jednak, że podczas picia kropel znów wypowiedział źle zaklęcie i do czasów obecnych sprowadził ze sobą Zło. Tutaj następuje krótka walka z opanowaną przez Zło kobietą-wiedźmą. Ash zwycięża, po czym całuje jedną z pracowniczek sklepu. Zakończenie jak bardziej optymistyczne i moim zdaniem mało oryginalne, zdecydowanie wolę to drugie zakończenie, które chyba pierwotnie było zbyt “ciężkie” dla amerykańskiej widowni, przez co zastąpiono je tym “sklepowym”. Ale bardzo dobrze się stało, że reżyser umieścił mroczną końcówkę w wersji reżyserskiej.
Różnica w zakończeniach polega jeszcze na tym, iż pesymistyczna końcówka była otwartą furtką dla kolejnej części, natomiast ostateczne zwycięstwo Asha nad Złem w sklepie, w teraźniejszości, już nie. Jednak odtwórca roli Asha – Bruce Campbell – w wielu wywiadach zapewnia, że “Evil Dead 4” definitywnie nie powstanie
PODSUMOWANIE
Generalnie wersja dłuższa jest moim zdaniem – i zdaniem wielu innych – znacznie lepsza od wersji “theathrical cut”. Również jeśli chodzi o mroczną końcówkę, jak już pisałem powyżej, bardziej pasującą do konwencji trylogii Evil Dead. Chociaż jeśli chodzi o jakość zakończeń, to już chyba kwestia gustu. Wydaje się, że w wersji reżyserskiej nie dodano nic konkretnego (pomijając całkowicie zmienioną końcówkę) – niby 15 minut więcej, a jakoś się tego w ogóle nie odczuwa. Jednak podejrzewam, że wiele osób przyzwyczaiło się do wersji dłuższej i chyba większość polskich (i nie tylko polskich) widzów zaznajomiona jest z edycją reżyserską, ale spróbujcie obejrzeć najpierw tę krótszą, producencką wersję, a potem rozszerzoną – w tym przypadku zmiany będą jednak zauważalne. Szczególnie brak niektórych tekstów Asha :). A dlaczego wycięto te sceny w wersji kinowej? Może celem hmm… większej dynamiki filmu…? Na koniec można nieco paradoksalnie stwierdzić, iż to wersja kinowa jest jakby swoistą ciekawostką, a nawet rarytasem dla fanów i wielbicieli dzieła Sama Raimi’ego. W USA zapewne jest na odwrót.
Tekst z archiwum film.org.pl.