“Ambassada” – koszmarek od Machulskiego
4 października do naszych kin wejdzie film, w którym Robert Więckiewicz gra Lecha Wałęsę. 18 października do naszych kin wejdzie film, w którym rzeczony aktor gra Adolfa Hitlera. I będzie to chyba jedyna zabawna rzecz związana z „Ambassadą”. Bo trailer zapowiada beton, jakich mało.
O nowym filmie Juliusza Machulskiego Rafał pisał już kilka miesięcy temu. Wtedy do sieci wyciekł zupełnie nieśmieszny zlepek paru scen, a wczoraj pojawił się pierwszy oficjalny zwiastun. Pamiętam, że oglądając poprzedni materiał, miałem nadzieję, że twórcy cokolwiek poprawią, zmienią, że będzie to ostatecznie choć trochę lepsze. Nowy trailer zupełnie te nadzieje rozwiał.
„Ambassada” wygląda jak tania komedia z gatunku „ludzie przenoszą się w inne czasy”. Machulski już raz coś takiego robił – w „Ile waży koń trojański?” – a efektem był jeden z najgorszych filmów w jego karierze. A jako że reżyser nie nakręcił od wielu lat niczego dobrego (ostatnim fajnym jego filmem był chyba „Vinci”), trudno spodziewać się, że tu będzie lepiej. Żarty są słabe, Więckiewicz przerysowany, a śmiech mogą wywoływać co najwyżej efekty komputerowe przywołujące na myśl minione stulecie.