AKTORZY, którzy zarobili NAJWIĘCEJ na roli w jednym filmie
Są role wybitne, za które aktorzy dostali śmiesznie małe stawki. Są role, jakie dzisiaj postrzegamy jako kanon we współczesnej kinematografii, które w momencie premiery niesłusznie zostały niemal zignorowane przez krytyków lub widownię. Rozstrzał stawek, jakie proponuje się nawet za najbardziej błahy epizod mocno kasowym aktorom, a tym mniej znanym, często przewyższającym ich umiejętnościami, jest wręcz porażający, jednak te realia dzisiejszego Hollywood są nam wszystkim dobrze znane. Nie zawsze, a wręcz w wyjątkowo rzadkich momentach liczy się sam talent i możliwości – kiedy w grę wchodzą 9-cyfrowe zyski, wręcz wymagane jest obsadzenie w głównej roli kogoś, kogo renoma jest niepodważalna i co najważniejsze – opłacalna dla producentów. Cena za występ lepszy lub gorszy, ale w wielkiej, dobrze sfinansowanej produkcji potrafi niekiedy przebić budżet niejednego genialnego filmu, czasem nawet i kilkukrotnie. Jednak od czego mamy w końcu kino rozrywkowe – żaden fan Indiany Jonesa z pewnością nie odmówił sobie seansu kolejnej części tylko dlatego, że Harrison Ford dzisiaj to już nie ten sam wysportowany poszukiwacz przygód co kilkadziesiąt lat temu. Business is business, a za takie nazwiska nie bez przyczyny płaci się najwyższą możliwą stawkę, nawet jeśli ich występ to już tylko kwestia sentymentu. Oto lista aktorów, których wypłaty po udziale w filmie mogą was mocno zszokować.
Tom Hanks jako Forrest Gump („Forrest Gump”) – 60 milionów dolarów
Forrest Gump to najdroższa rola, jaką zagrał w swojej karierze Tom Hanks. Ulubieniec Amerykanów zarobił na niej zawrotną kwotę 60 milionów dolarów, zgarniając przy tym nagrody takie jak Oscar, Złoty Glob czy nagroda Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych. Nikt chyba nie jest w stanie bez chwili zastanowienia wskazać aktora, który zamiast Hanksa miałby tak poruszająco porównać życie do pudełka czekoladek i wzruszyć tym 80 milionów widzów w kinach. A jeśli jest, to chętnie wejdę w dyskusję – pomimo mojej głębokiej sympatii do Johna Travolty czy Billa Murraya, którzy byli brani pod uwagę przy obsadzaniu postaci Forresta, bardziej udanego castingu niż Hanks zwyczajnie nie potrafię sobie wyobrazić.
Adam Sandler w filmach dla Netflixa – 250 milionów
Kwestię artystycznej wartości komedii z Adamem Sandlerem możemy sobie darować – w tym przypadku chodzi głównie o dobrą zabawę, a duet z Jennifer Aniston jest przez fanów tego gatunku szczególnie uwielbiany. Para wystąpiła razem w kilku filmach, w ostatnich latach podbili Netflixa udziałem w dwóch częściach Murder Mystery – dziele równo zjechanym przez krytyków, ale mimo wszystko niezwykle popularnym i brylującym w TOP 10 na świecie przez całkiem długi czas. Sandler w 2014 roku podpisał z Netflixem kontrakt na cztery filmy, wznowiony w 2017, a następnie w 2020 roku. To idealny przykład potwierdzający przytoczoną we wstępie tezę – najczęściej liczy się pieniądz, a Sandler dobrze wie, jak przyciągnąć widza przed ekran i niemal nigdy w tym nie zawodzi.
Harrison Ford jako Indiana Jones („Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki”) – 65 milionów
Choć Królestwo Kryształowej Czaszki określane jest przez wielu jako dość niefortunny i właściwie niepotrzebny powrót do legendy sprzed lat, nie przeszkodziło to Harrisonowi Fordowi w tym, aby ubić na nim niezłą fortunę. Indy ponownie spotykający Marion, dawną miłość, z synem w pakiecie wyrusza na poszukiwania zaginionego artefaktu, jak zwykle w wielkim stylu i z wielkim budżetem. Ford po raz czwarty jako Indiana otrzymał gażę w wysokości 65 milionów dolarów – największą na przełomie wszystkich serii. Co ciekawe, najnowsza, zrealizowana po 15-letniej przerwie część Artefakt przeznaczenia, mimo iż znacznie lepsza i z klasą kończąca słynną sagę, przyniosła Fordowi zysk niemal 3 razy mniejszy, wart 25 milionów.
Johnny Depp jako Szalony Kapelusznik („Alicja w Krainie Czarów”) – 68 milionów
Jeden z najbardziej kasowych aktorów w historii za wszystkie części Piratów z Karaibów otrzymał ponad 265 milionów dolarów. To nie jedyny wyczyn Deppa, jeśli chodzi o finansowe rekordy – Tim Burton, obsadzając go w roli Szalonego Kapelusznika, okazał się jeszcze bardziej hojny i za pierwszą z dwóch części przygód Alicji wynagrodził go wypłatą w wysokości 68 milionów dolarów. Genialny występ aktora to bez wątpienia najbardziej udany element ekranizacji słynnej baśni, która pełna była fabularnych dziur i przeznaczona jedynie dla gustu zakręconych na punkcie jeszcze bardziej zakręconych filmów reżysera. Mimo wszystko tytuł obronił się finansowo, a Johnny Depp przebił swoim wynagrodzeniem nawet główną aktorkę: Mię Wasikowską.
Sandra Bullock jako dr Ryan Stone („Grawitacja”) – 70 milionów
Sandra Bullock jeszcze przed wielkim finansowym sukcesem Grawitacji otrzymała zapłatę w wysokości 20 milionów dolarów. W jej zyski z udziału w filmie wliczone jest także 15% wyników z box office’u, co ostatecznie daje kwotę ponad 70 milionów. Dzieło Alfonso Cuaróna słusznie zebrało ogrom laurów, a Bullock jako dr Ryan Stone całkowicie przejęła stery tej kosmicznej opowieści. I choć podczas 86. gali rozdania Oscarów to Cate Blanchett nie miała sobie równych, dostarczając najlepszego występu w karierze, Bullock stanowiła dla niej godną konkurencję.
Robert Downey Jr jako Iron Man („Avengers: Koniec gry”) – 75 milionów
I tu kwota przyznana aktorowi nie powinna zaskakiwać – mówimy w końcu o serii jednych z najbardziej dochodowych filmów w historii kina. Gdy Robert Downey Junior po raz pierwszy wcielił się w rolę Iron Mana, jego stawka wynosiła 2 miliony dolarów. Sporo, ale z perspektywy dzisiejszych realiów to stawka niemal groteskowa. Gigantyczny sukces produkcji pozwolił mu negocjować dalsze płace, które razem z rosnącą popularnością kolejnych części z uniwersum Marvela zaczęły gwałtownie się zmieniać. Na finiszu przygody z Avengersami Downeyowi zaproponowano 75 milionów za sam występ, a w bonusie otrzymał również 8% z box office’u produkcji, czyli ponad 55 milionów dolarów. Czyni go to najbardziej dochodowym aktorem całej serii, jak i jednym z najlepiej opłacanych na świecie.
Tom Cruise jako Ethan Hunt („Mission: Impossible – Ghost Protocol”) – 75 milionów
Ghost Protocol było naprawdę niezłą odpowiedzią na melodramatyczną trójkę i totalnie odklejoną od rzeczywistości drugą część serii Mission: Impossible. Znany z szalonych kaskaderskich wyczynów i jeszcze bardziej szokujących wynagrodzeń za nie Tom Cruise i tym razem nie patyczkował się, jeśli chodzi o finansowe wymagania. Za czwarte z kolei wcielenie się w Ethana Hunta, zrozpaczonego po stracie żony, Cruise otrzymał aż 75 milionów, a dodatkowo znalazł się na liście najbardziej wpływowych aktorów 2012 roku.
Keanu Reeves jako Neo (Trylogia „Matrix”) – 250 milionów
Nie wliczając w to porażki zarówno finansowej, jak i wizerunkowej, szczególnie dla największych fanów, jaką okazał się najnowszy sequel Matrixa, oryginalna trylogia przyniosła Keanu Reevesowi same sukcesy. Wschodząca gwiazda lat 80. i 90. uznanie, na jakie zasługiwała, otrzymała dopiero wraz z premierą pierwszego filmu z serii. Sumując wszystkie zyski, jakie aktor uzyskał, biorąc udział w tym wielkim przedsięwzięciu, mamy do czynienia z kwotą przekraczającą 250 milionów dolarów – średnio 83 miliony za projekt.
Will Smith jako Agent J („Faceci w czerni 3”) – 100 milionów
Na podium znajduje się również Will Smith, którego wynagrodzenie za udział w filmie wzrosło w ostatnich latach do kilkudziesięciu milionów za tytuł. Jego oscarowy występ w King Richard wzbogacił go o 40 milionów, rola w Emancypacji przyniosła ich 35, a za trzecią odsłonę Facetów w czerni aktor otrzymał aż 100 milionów dolarów. Było to efektem umowy, wedle której Smith miał być częściowy odbiorcą zysków z filmu, które ostatecznie wyniosły aż 624 miliony.
Niezniszczalny Tom Cruise jako Pete Mitchell („Top Gun: Maverick”) – ponad 100 milionów dolarów
Na końcu tej listy nie mogło zabraknąć człowieka-maszyny, niezniszczalnego Toma Cruise’a w roli Mavericka. Film okazał się niekwestionowanym kinowym hitem, zbierając w box offisie ponad półtora miliarda dolarów, co stawkę Cruise’a z początkowych 13 milionów za rolę zwiększyło o ponad 100. Ta wprost niewyobrażalna kwota porównywalna jest do budżetu, który średnio przeznaczano na produkcję kolejnej części Mission: Impossible, ale w przypadku tego króla ekranu i kaskaderskich sztuczek zwyczajnie nie istnieje kwota maksymalna. Nie zdziwię się, jeśli następna odsłona Dead Reckoning przyniesie mu jeszcze większe zyski, biorąc pod uwagę świetny odbiór, z jakim film spotkał się w kinach. Jak do tej pory Top Gun: Maverick to jego najbardziej opłacalna rola, jak i numer 12 na liście najbardziej kasowych przebojów kinowych wszech czasów, tuż za Avengersami oraz Szybkimi i Wściekłymi 7.
Sam Worthington jako Jake Sully („Avatar: Istota wody”) – 100 milionów
Ostatni, najnowszy smaczek, jeśli chodzi o aktorskie wynagrodzenia – Sam Worthington bije na łopatki wszystkich dotychczas wymienionych artystów, bogatszy o ponad 100 milionów po roli w wyczekiwanym od wielu lat Avatarze. Początkowo jego pensja za powrót do roli Jake’a Sully’ego wynosiła 10 milionów dolarów, jednak wskutek ustaleń z producentami jego portfel zasilić miało również 5% zysków z całego finansowego zaplecza filmu. Nietrudno policzyć, że skoro zarobki filmu Avatar: Istota wody szacowane są na ponad 2 miliardy dolarów, Worthingtonowi dostało się w gratisie ponad 100 milionów. Co interesujące, mało brakowało, a to nie tego aktora oglądalibyśmy w zeszłym roku na ekranie – rolę Jake’a zaproponowano niegdyś Mattowi Damonowi, który nieświadomy potencjalnego sukcesu produkcji odmówił, kierując się lojalnością wobec swojej serii o Jasonie Bournie. Dziś z całkowitą pewnością bije się z tego powodu w pierś.