ZEJŚCIE. Arcydzieło horroru dla widzów o mocnych nerwach
Tekst z archiwum Film.org.pl. Autorem jest Michał Klimaszewski.
Rok 2005 w kinie grozy stał głównie pod znakiem sequeli i remake’ów. Niektóre z tych filmów były całkiem niezłe (Amityville, Piła 2) lecz większość niestety poniżej oczekiwań (Ziemia żywych trupów, Dom woskowych ciał, Dark Water, Ring 2). Nawet w kinie azjatyckim nastąpił jakiś zastój. Ileż razy można wałkować ten sam temat dorastających dziewcząt widzących duchy (Whispering Corridors 4: Moksori) czy kolejne wariacje na temat Oka Braci Pang (tajlandzki Shutter czy indyjski Naina) pomimo iż to wciąż bardzo dobre horrory. Oczywiście nie zawiódł Rob Zombie ze swoim znakomitym Devil’s Reject, który jednak pomimo mrocznego klimatu i sporej dawki gore trudno było uznać za klasyczny film grozy. A ja cierpliwie czekałem na jakiś oryginalny horror który mnie solidnie nastraszy. I w końcu dane mi było go ujrzeć. Przypomniał o sobie młody brytyjski reżyser Neil Marshall. Ten sam, który parę lat temu zadebiutował fenomenalnym Dog Soldiers – najlepszym horrorem z Wysp Brytyjskich od wielu, wielu lat. Minęły trzy lata i zaprezentował on swój najnowszy film Zejście. Jest to moim zdaniem absolutne arcydzieło gatunku, śmiem twierdzić że najlepszy film grozy 2005 roku! Ale po kolei…
W pierwszych scenach obserwujemy rodzinę wracającą z wycieczki. Chwila nieuwagi kierowcy doprowadziła do tragedii. W wypadku samochodowym ginie ukochana córka głównej bohaterki. Mija rok. Matka wciąż nie może otrząsnąć się po stracie dziecka. Słyszy głos córeczki, miewa jakieś dziwne wizje. Aby odpocząć i zapomnieć o traumatycznych przeżyciach wybiera się z grupą przyjaciółek na wycieczkę. Wynajmują mały domek w środku lasu na totalnym odludziu. Wieczorem imprezują, opowiadają sobie sprośne dowcipy, palą jointy, starają się wyluzować przed kolejnym dniem. Dniem, kiedy to zejdą pod ziemię – niektóre na zawsze… Zapomniałem wspomnieć, że to silne, wysportowane kobiety lubiące nowe wyzwania. Tym razem planują pochodzić sobie po jaskiniach. Nie jakichś znanych i kiczowatych, pełnych niedzielnych turystów. To dla nich byłoby za proste. Postanawiają spenetrować nową jaskinię i być może nazwać ją później imieniem którejś z uczestniczek. Jako że wszystkie mają spore doświadczenie i odpowiedni sprzęt, pozornie nic złego wydarzyć się nie może… Znaleziony niedaleko wejścia martwy łoś nie robi na bohaterkach żadnego wrażenia. W końcu są w lesie i takie wypadki się zdarzają. Jedno zwierze poluje na inne – normalka. Ale już kilkaset metrów pod ziemią sytuacja poważnie się komplikuje. Nieustanne sprzeczki między kobietami, fantasmagoryczne przywidzenia, śmiertelne wypadki…
Ostrzegam, że jest to film tylko i wyłącznie dla widzów o mocnych nerwach. Przez ponad godzinę akcja rozgrywa się w niemal kompletnych ciemnościach, ledwo rozświetlanych przez latarki i rzucane czasem ogniste flary. Ciasne, ciemne korytarze tworzą klaustrofobiczną atmosferę, a to wszystko potęguje narastający z minuty na minutę suspens. Miejscami miałem lekkie skojarzenia z Blair Witch Project, kiedy jedna z bohaterek w kompletnym mroku filmuje ustawioną na podczerwień kamerą vhs makabryczne sceny jakie rozgrywają się tuż przed nią. Mimo iż jest parę odniesień do znanych horrorów (wspomniane już BWP, czy Teksańska masakra piłą mechaniczną), to Marshallowi udało się nakręcić oryginalny, zaskakujący i przerażający film grozy. Do tego bardzo krwawy, co jednak absolutnie nie wpływa niekorzystnie na atmosferę zagrożenia. Krew nie tryska zabawnie hektolitrami jak to często w kinie gore bywa. Tu mamy sceny krwawe, ale niezwykle realistyczne. Wrażliwych uprzedzam, że w niektórych momentach będą zapewne odwracać głowę od ekranu, bądź też zamykać oczy (mam tu na myśli głównie makabryczny fragment ze złamaną nogą jednej z uczestniczek – widać długo i dokładnie jak wystająca kość przebija skórę). Jeszcze 5 minut przed końcem seansu byłem przestraszony i usatysfakcjonowany z tak dobrego horroru. Jednak absolutnie mistrzowskie zakończenie które zaserwował nam Marshall wymusiło na mnie wystawienie najwyższej noty.
Uważajcie tylko na spoilery. W tym tekście pominąłem główną “atrakcję” podziemnych korytarzy. Niestety zwiastun, a nawet tekst na stronie dystrybutora zdradza pewną niespodziankę. Na szczęście nie jedyną… Kosztujące niewiele ponad 3 mln funtów Zejście dostało trzy nominacje do nagród BIFA (British Independent Film Award), w tym za najlepszy film.