search
REKLAMA
Recenzje

ODDAJ JĄ. Żałoba, rozpacz i groza [RECENZJA]

Od aspirujących twórców YouTube’a do gwiazd nowej fali horrorów.

Tomasz Raczkowski

5 sierpnia 2025

REKLAMA

Od aspirujących twórców YouTube’a do gwiazd nowej fali horrorów – taką drogę przeszli bracia Michael i Danny Philippou w ciągu zaledwie kilku lat. Ich debiutanckie Mów do mnie! trochę z zaskoczenia wzięło szturmem kina i box office, stając się jedną z najbardziej dochodowych premier studia A24. Spektakularny debiut ustawił Australijczyków, dotąd bardziej realizujących się we vlogach i krótkich formach internetowych, w jednym rzędzie z takimi nazwiskami jak Ari Aster, Robert Eggers czy Oz Perkins – na forpoczcie ambitnego kina grozy. Choć sukces Mów do mnie! przełożył się niemal momentalnie na zapowiedź sequela, zanim ten nabrał kształtów, bracia Philippou wracają za sprawą Oddaj ją, w którym stanęli przed niełatwym zadaniem sprostaniu wygórowanym oczekiwaniom, jakie sprokurował przebojowy debiut.

Podobnie jak w przypadku Mów do mnie! w centrum Oddaj ją znajduje się rodzeństwo na zakręcie. Po śmierci ojca Andy i Piper trafiają do zastępczego domu – na próbę razem, bo warunkowo pozwolono starszemu bratu zamieszkać razem z przyrodnią niewidomą siostrą pod jednym dachem, wbrew procedurom adopcyjnym. Nową opiekunką nastolatków jest Laura, wieloletnia pracownica adopcyjna, która niedawno straciła w tragicznych okolicznościach własną – również niewidomą – córkę, a oprócz Andy’ego i Piper opiekuje się Ollie’em, niemym bratankiem. O ile Laura wydaje się do rany przyłóż, o tyle zachowanie chłopca jest mocno niepokojące, począwszy od złowieszczego wpatrywania przestrzeń, przez niepokojący głód, aż po agresję wobec domowego kota. Krok po kroku Andy, zmagający się równocześnie z demonami relacji ze zmarłym ojcem, strachem przed rozdzieleniem z siostrą i nowym otoczeniem, odkrywa, że dom Laury skrywa w sobie coś mrocznego, a za uśmiechem dobrotliwej opiekunki czają się niepokojące motywy.

Inaczej niż w Mów do mnie!, gdzie karty zostały dość szybko odkryte, a narracja bardziej niż na odkrywaniu szatańskich tajemnic opierała się na demonicznej zabawie w berka czy też chowanego, w Oddaj ją! bracia Philippou rozwijają akcję dużo wolniej. Ich nowy film cechuje niespieszne tempo rozwijania intrygi, miarowe zagęszczanie atmosfery i oszczędne dawkowanie ataków grozy. Można nawet określić Oddaj ją jako kino bardziej kontemplacyjno-psychologiczne niż typowo horrorowe – choć elementy grozy są tu nieustannie obecne, i to w bardzo mocny sposób. Dużo w australijsko-amerykańskiej koprodukcji graficznej przemocy, przełamującej budowanie klimatu na dusznej i posępnej atmosferze żałoby. Nie zajmuje ona jednak centralnej pozycji, która przypada zagłębianiu się w mroczne meandry psychiki bohaterów.

Oddaj ją jest przede wszystkim przeszywającą opowieścią o żałobie, rozpaczy i desperackim chwytaniu się nadziei na odwrócenie nieodwracalnego. Intryga ogniskująca się wokół Laury – w tej roli wybitna Sally Hawkins – horrorową oprawę wykorzystuje do pokazania procesów żałoby, a okultystyczna rozgrywka, w której uczestniczą Laura, Andy, Piper i Ollie jest w zasadzie jedynie przedłużeniem naturalnej rozpaczy, znanej każdemu, kto kiedyś stracił bliską osobę. W tym sensie po dość wyraźnie rozrywkowo zorientowanym Mów do mnie!, Oddaj ją jest horrorem zaskakująco dojrzałym i ambitnym psychologicznie. Film braci Philippou przywodzi w tym – a także w posępnym klimacie – na myśl Dziedzictwo Ariego Astera. Oba filmy łączy zorientowanie na eksplorację odcieni prywatnej żałoby i wiązanie ich z okultystycznym anturażem. Horror jest tu zaprzęgnięty w służbę emocjonalnej opowieści, a nie na odwrót.

Stopniowe zagłębianie się w odmęty rozpaczy przenikającej się z szaleństwem działa znakomicie, w dużej mierze za sprawą świetnej reżyserii. Reżyserski duet braci ma ewidentne oko i rękę do kompozycji, co w Oddaj ją widać momentalnie. Film jest miejscami błyskotliwy inscenizacyjnie, a przy tym nie znajdziemy w nim pustych popisów formalnych samych dla siebie. Danny i Michael Philippou precyzyjnie aranżują całość wokół fundamentów znaczeniowych, pozwalając, by typowo gatunkowe elementy zsynchronizowały się z warstwą psychologiczną, tworząc frapującą, dojmującą całość. W ten sposób Oddaj ją można uznać za wzorzec nowej fali horroru, w równym stopniu co na satysfakcję gatunkowej egzekucji, zorientowaną na przekazywaniu za jej pomocą bardziej uniwersalnych treści.

Nie znaczy to, że Oddaj ją to film idealny. Piętą achillesową drugiego filmu braci Philippou jest scenariusz, napisany przez Danny’ego i Billa Hinzmana (czyli tak samo jak debiut). Słabości nie są może ogromne, ale zauważalne – wprowadzanie okultystycznego motywu jest nieco toporne i wyprzedza kilkukrotnie dynamikę narracji (innymi słowy, jako widzowie zbyt szybko możemy łączyć kropki, które są jeszcze niedostrzegalne z perspektywy bohaterów), a kulminacja rozczarowuje. Trochę zbyt szybko i zbyt prost ostatni akt Oddaj ją doczekuje się konkluzji, brakuje jednego czy dwóch zwrotów akcji, które utrudniłyby rozwiązanie fabuły, zamiast tego kończy się ona jakby bez pomysłu. Choć film nie nuży i ogólnie spina się jako opowieść, można odnieść wrażenie, że znów narracyjna inwencja nie dorównuje reżyserskiej wizji, oferując rzetelną, ale i trochę mało oryginalną i mechanicznie prowadzoną opowieść oprawioną w obłędną wręcz formę. Mowa o drobnych niedoskonałościach, jednak decydują one, że Oddaj ją nie wykorzystuje chyba w pełni arcydzielnego wręcz potencjału.

Jeśli drugi film miał być weryfikacją zdolności braci Philippou, to w Oddaj ją zdają ten egzamin na piątkę. Udowadniają nie tylko, że mają w sobie więcej niż jeden udany i sprawnie sprzedany koncept, ale też, że mogą równać się reżyserską sprawnością z największymi nazwiskami w branży. Jest też Oddaj ją wyraźnym krokiem naprzód pod względem opowiadania za pomocą horroru historii. Nie mamy już do czynienia z jednoznacznie bazującym na kilku chwytliwych zabiegach straszeniem, ale pełnokrwistą narracją, w której groza i dramat idą ramię w ramię. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne produkcje Australijczyków będą kontynuować tę trajektorię, bo jeśli Oddaj ją jeszcze nie jest arcydziełem, to jest klasową propozycją w nurcie współczesnego horroru, a wspomniane arcydzieło jest chyba tuż za rogiem.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, czarnego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA