KIM JEST ANNA? Zamiast oglądać ten serial, lepiej zrób coś innego
Dopiero co wszyscy z zapartym tchem oglądaliśmy na Netfliksie Oszusta z Tindera, film dokumentalny o matrymonialnym oszuście, który nie mając żadnych własnych pieniędzy i źródła dochodu, wiódł życie bogacza, nieustannie pożyczając spore sumy pieniędzy od niczego nieświadomych partnerek lub przyjaciółek. Bezlitośnie oszukiwał nawet kilka kobiet naraz, wmawiając im, że jego życie jest w niebezpieczeństwie, dlatego musi pilnie pożyczyć pieniądze. Potem bez skrupułów wydawał wyłudzone od kobiet dziesiątki dolarów na prywatne loty samolotem, jedzenie w najdroższych knajpach, designerskie ciuchy i zabawę w najbardziej ekskluzywnych klubach. Na Netfliksa właśnie trafił serial, który może zainteresować fanów Oszusta z Tindera, opowiadający o naciągaczce, która przez kilka lat oszukiwała największych nowojorskich bogaczy – Kim jest Anna?
Ten dziewięcioodcinkowy serial opowiada nieprawdopodobną historię Anny Delvey, a raczej Anny Sorokin, dwudziestoparolatki, która sfabrykowała swoją tożsamość podając się za niemiecką dziedziczkę ponad 60-milionowej fortuny, choć w rzeczywistości pochodziła z przeciętnej rosyjskiej rodziny z klasy średniej. W ten sposób owinęła sobie wokół palca całą nowojorską śmietankę towarzyską. Przez cztery lata Delvey mieszkała w luksusowych hotelach, podróżowała po całym świecie, kupowała ubrania od najdroższych projektantów – wszystko to za pieniądze, które otrzymywała od swoich bogatych znajomych. Ta mistrzyni przekrętu i manipulacji obracała się wśród bankierów i wpływowych finansistów, kolekcjonerów dzieł sztuki, celebrytów i bywalców salonów. W sposób trudny do uwierzenia naciągała banki, linie lotnicze i hotele na tysiące dolarów i prawie udało jej się otworzyć fundację jej imienia – w luksusowym, historycznym budynku przy Park Avenue. Anna została aresztowana w 2017 roku i oskarżona o wyłudzenie i oszustwa.
Brzmi fascynująco? I tak jest, szkoda tylko, że Netflix (nie pierwszy i nie ostatni zapewne raz) z historii o niesamowitym potencjale zrobił kolejnego, ciężkostrawnego bubla. Aż ciężko uwierzyć w to marnotrawstwo, bo ten serial powinien praktycznie nakręcić się sam. Kim jest Anna? składa się z aż dziewięciu, koszmarnie długich odcinków – najdłuższy z nich ma ponad osiemdziesiąt minut. Nie jest to co prawda nic wyjątkowego wśród seriali. Wystarczy wspomnieć chociażby trwający właśnie na HBO Pozłacany wiek (który gorąco polecam wszystkim fanom kina kostiumowego i Downton Abbey), którego pierwszy odcinek to aż siedemdziesiąt siedem minut. Problem w tym, że kiedy ogląda się perypetie XIX-wiecznych mieszkańców Nowego Jorku budujących swoje fortuny, czas upływa szybko i przyjemnie, w przypadku Kim jest Anna? te dziewięć odcinków to droga przez mękę.
Historia opowiadana jest z perspektywy dziennikarki Vivian Kent (w tej roli niestety słabo wypadająca na ekranie Anna Chlumsky), która natrafiła na trop Anny Delvey (świetna z kolei Julia Garner) i postanowiła napisać o niej artykuł (w rzeczywistości owa dziennikarka nazywała się Jessica Pressler, a jej słynny artykuł to: How Anna Delvey Tricked New York’s Party People). Każdy odcinek jest co najmniej o kilkanaście minut za długi, a ich chaotyczna struktura narracyjna zupełnie zniechęca do śledzenia serialu. Długość nie idzie niestety w parze z jakością. Odcinki wypełnione są pozbawioną sensu treścią i chociaż w każdym poznajemy coraz więcej faktów o Annie z perspektywy jej bogatych, oszukanych przez nią znajomych, trudno nie zadawać sobie pytania: „ale po co to wszystko?”. Niektóre wątki zmierzają donikąd, inne po prostu urywają się, a całość sprawia wrażenie poszatkowanej, teledyskowej całości. Ten barokowy przepych nie służy niczemu, to po prostu banał ubrany w ciuchy Chanel, Dolce & Gabbana i Oscara de la Renty. Szkoda, że nikt nie powstrzymał Shondy Rhimes, showrunnerki serialu i scenarzystki pierwszego odcinka, scenarzystki i producentki Chirurgów, a także producentki Bridgertonów, serialu skądinąd udanego i w tym samym klimacie bogactwa, plotek, skandali i bajecznego luksusu. Albo nie powiedział jej, że Kim jest Anna? dużo lepiej sprawdziłoby się w formie filmu.
Z trudem mogę znaleźć jakiekolwiek pozytywy w tym męczącym serialu i jedynym jest Julia Garner (Asystentka, Martha Marcy May Marlene; dwukrotna zdobywczyni Emmy za rolę Ruth Langmore w serialu Ozark). W roli dziedziczki-oszustki jest absolutnie rewelacyjna. Jak kameleon przeobraża się w zmanierowaną, mówiącą po angielsku z łamanym akcentem, trochę niemieckim, trochę rosyjskim, Annę Delvey. Chociaż Garner jest świetna, twórcy serialu nie do końca potrafią się zdecydować na to, w jakim świetle chcą przedstawić oszustkę. Czy Anna była bezlitosną manipulantką? Przebiegłą geniuszką? Dziewczyną, która wykorzystała kapitalistyczny system faworyzujący bogatych? A może biedną, zagubioną dziewczyną z rosyjskiej rodziny z głową pełną marzeń? W wyniku tego niezdecydowania i pozostałych fatalnych wyborów Kim jest Anna? staje się niestety dużym rozczarowaniem – przydługim, nudnym i banalnym serialem ze zmarnowanym potencjałem.