ABOUT DRY GRASSES. Przypadki z życia kanalii [RECENZJA]
Samet (Deniz Celiloğlu) mógł już stracić wszystkie złudzenia i odsunąć od siebie jakiekolwiek ambicje. Teraz przedziera się przez zaspy śniegu, by dotrzeć do odciętej świata mieściny w Anatolii, gdzie pracuje jako nauczyciel plastyki. To dla Sameta prawdziwy koniec świata. Wystarczy jeden krok, by zawisnąć nad przepaścią. Przed nim ostatni rok szkolny a na horyzoncie widnieje już perspektywa przenosin do może bardziej renomowanej szkoły, chociaż do przyjaźniejszego do funkcjonowania miejsca. Nie pozostaje mu nic innego jak zacisnąć zęby, przetrzymać i może cokolwiek jeszcze dla siebie ugrać. Samet jest uparty, bezwzględny i kategoryczny. Nigdy niczego nie wygrał, ale to nie znaczy, że przyzwyczaił się do przegrywania.
Nuri Bilge Ceylan nigdzie się nie spieszy. Podąża krok za krokiem za Sametem, odhaczającym spotkania z kolejnymi znajomymi. Whiskey z zaprzyjaźnionym sklepikarzem i przeciągnięta rozmowa o niczym. Przywitanie w pokoju nauczycielskim i niezobowiązujący small talk. Herbatka ze współlokatorem, również belfrem, połączona z wymianą uprzejmości. To może określenie na wyrost, ale Samet ma w Kenanie (Musab Ekici) przyjaciela. Inną sprawą już jest, że dla naszego bohatera to układ jednostronny. Nic mu nie jest winien, więc niczego nie musi mu dać. Jeśli podłoży Kenanowi nogę, to przecież się podniesie i otrzepie. Jeśli wypatrujecie w kinie portretów szuj i kanalii, Samet powinien znaleźć się na waszym radarze.
About Dry Grasses to kino o bardzo swobodnie traktowanej fabularnej linii, chętnie zbaczające z wiodącego wątku i rozmywającego go w impresjach o trudnych czasach i ludziach. Samet przestał zastanawiać się nad własnym losem, więc ciekawość kieruje na innych. Pamięć jego aparatu wypełniają zdjęcia okolicznych pasterzy, znajomych, włóczęgów, uczniów i uczennic. Zawsze to pozy w zadumie, w jakiejś beznadziei, w niepokojącej melancholii. Samet nigdy nie kieruje obiektywu w swoją stronę. Na to nie pozwala mu już ukształtowane zgorzknienie. Zmusi go do tego jednak niefortunne zdarzenie z jedną uczennicą i pożądanie do Nuray (Merve Dizdar), niepełnosprawnej koleżanki z pracy. Samet to drań. W głębi duszy na pewno uwielbia mierzyć się z osobami, które uważa za fizycznie i intelektualnie słabsze od siebie.
Ceylana szczególnie interesują niezdrowe emocje, toksyczne przyjaźnie i eskalujące nieporozumienia. Sametowi łatwo przychodzi wyładowywanie frustracji na innych i korzystanie z czyichś niepowodzeń. Nie jest ani dobrym nauczycielem ani pedagogiem. Wrodzony egoizm nie daje na to szans. Niejednoznaczny konflikt z pewną uczennicą to dla niego poletko do prowadzenia wojenki i testowania różnych metod upokarzania. About Dry Grasses to wnikliwe studium postaci, uwięzionej we własnych przekonaniach i desperacko szukającej jakichkolwiek przyjemności. Niespodziewanie w Nuray odnajduje godną siebie rywalkę. Ta, świadoma i rozumiejąca jego ułomności, w puencie brawurowo napisanego przez Ceylana dialogu przekonuje Sameta, że gdziekolwiek się nie przeniesie w przyszłości nie ucieknie od wyniszczających go problemów. Kino Ceylana jest raczej wolne od mott i sentencji, ale tym razem turecki reżyser pozwolił sobie na dodanie życiowego kierunkowskazu.
About Dry Grasses to kino, które może nie wymaga szczególnego nastawienia, ale na pewno konkretnych narracyjnych preferencji. Sekwencje zbudowane na długich statycznych ujęciach, często w ciasnych pomieszczeniach otulonych ciepłym światłem. Za oknami niekończąca się śnieżyca i wielowątkowe, dygresyjne rozmowy o rzeczach ważnych i błahych. W kinie Nuriego Bilge Ceylana zawsze od celu ważniejsza jest podróż.