CHRISTOPHER NOLAN opowiada o złamaniu swojej tradycji przy realizacji filmu TENET

W ostatnich dniach dzięki magazynowi Total Film mamy okazję zapoznać się z nowymi informacjami na temat Tenet, zbliżającego się filmu science fiction w reżyserii Christophera Nolana. Czytaliśmy już między innymi o tym, że reżyser postanowił zniszczyć na planie prawdziwy samolot, bo było to wydajniejsze niż inwestowanie w makiety i CGI. Nolan zdradził też, jaką tradycję złamał przy okazji realizacji swojego widowiska.
Przy okazji kilku poprzednich filmów Nolan organizował seanse produkcji stanowiących dla niego inspiracje – na przykład przy Mrocznym Rycerzu oglądano Gorączkę Michaela Manna, a przy Interstellar – Pierwszy krok w kosmos. Przy Tenet postanowił jednak porzucić ten schemat.
To jeden z pierwszych filmów w mojej karierze, przy którym nie urządziłem żadnych pokazów. Powód jest taki, że – jak sądzę – gatunek filmów szpiegowskich jest w nas wszystkich głęboko zakorzeniony. Chciałem pracować z pamięci i po prostu czując ten gatunek, nie zagłębiając się w detale.
Nie jest tajemnicą, że Nolan ceni sobie serię filmów o Jamesie Bondzie, łatwo się zatem domyśleć, że o produkcjach szpiegowskich ma bardzo dobrą opinię. Reżyser kontynuował:
Mam to w kościach. Nie muszę ponownie oglądać tych filmów, żeby się do nich odnieść. To jak przywracanie znanego z dzieciństwa przywiązania i łączenie go z czymś nowym i świeżym. Trzeba zagłębić się w rejony, w których te filmy jeszcze nie były – dlatego nikomu nie udało się stworzyć jeszcze własnej wersji Jamesa Bonda. To tak nie działa. [Tenet] będzie moją próbą wykreowania takiej samej ekscytacji związanej z rozrywką na wielką skalę, jaką ja czułem jako dziecko – w mój własny sposób.
Tenet planowo ma zadebiutować 17 lipca. Właściciele kin liczą na to, że to właśnie ten film będzie produkcją, która zachęci widzów do wybrania się na seans.