INTERSTELLAR – najnowszy zwiastun filmu Nolana
Christopher Nolan niezwykle dba, by do powszechnego obiegu nie trafiły choćby najdrobniejsze szczegóły jego projektów. Z Interstellarem jest dokładnie tak samo. Jak dotąd pojawiają się jedynie nieprecyzyjne hasła. Z jednej strony mamy więc globalne atmosferyczne załamanie, NASA, podróże kosmiczne i tunele czasoprzestrzenne, a z drugiej pojawia się coś tak błahego jak kukurydza. Z pozostałych ujęć możemy jedynie hipotetycznie założyć, że fabularnie istotny będzie także rodzinny dramat osadzony w południowoamerykańskim krajobrazie. Wiadomo również, że tym scenariuszem interesował się wcześniej Steven Spielberg, który ma kilka swoich ulubionych tematów i preferowaną estetykę. Interstellar mógł spełniać wymogi filmu familijnego utrzymanego w duchu kina nowej przygody. Ciekawe, ile z tego zostało po przeróbkach braci Nolanów.
Teaser sprzed kilku miesięcy mocno osadzał film w kontekście XX–wiecznej historii, pierwszych prób podboju kosmosu. Był zlepkiem dokumentalnych zdjęć, które spajał rozliczeniowy w tonie monolog Matthew McConaugheya i obecna w tle podniosła muzyka Hansa Zimmera. Trudno było jakkolwiek złożyć to w jedną spójną całość. Tak naprawdę, znacznie więcej informacji na temat jego najnowszego filmu oferuje nam znajomość przeszłej twórczości Christophera Nolana – to ona podpowiadała, z czym możemy mieć do czynienia. Prawdopodobnie reżyser będzie znowu eksperymentował z narracją filmu, jak i względnością czasu w świecie przedstawionym. Jednak nie będzie to na pewno klarowny gatunkowo kino science-fiction. Imponująca obsada aktorów dramatycznych sugerować może, że to co najważniejsze rozegra się na płaszczyźnie czysto ludzkiej…
W końcu pojawia się pierwszy trailer, w którym Nolan odkrywa przed nami nieco więcej:
Zwiastun utwierdza w przekonaniu, co będzie głównym tematem filmu. Świat stanie w obliczu globalnego atmosferycznego załamania. Ludziom w końcu zabraknie żywności, a Ziemia przestanie być idealną dla nas planetą. W kilku kadrach widać zniszczenia powstałe po burzach piaskowych, płonące pola kukurydza – jakąś zapowiedź apokalipsy. Człowiek zostanie zmuszony do podróży w kosmos, by gdzieś tam znaleźć dla siebie ratunek. Dwa ujęcie kosmosu, na którego tle leci statek nie spowodowały opadnięcia szczęki. Fakt, to za krótki materiał, by na jego bazie wystawiać jakąkolwiek ocenę ale brakuje mu nowatorskości, jaką miała w sobie Grawitacja (Film Cuarona teraz już zawsze będzie punktem odniesienia dla innych reprezentantów sci-fi mierzących się z przestrzenią kosmiczną). Raz pojawia się zamyślona Jessica Chastain i Michael Caine, który znowu będzie pełnił rolę mentora i wychowawcy – autorytetu. Zwiastun lekko uzupełnia to, co widzieliśmy we wcześniejszym teaserze, ale muszę się przyznać, że troszkę gasi moje zainteresowanie tym projektem. Nie zachwyca ani pod względem wizualno-technicznym, ani swoim nastrojem czy tempem. Spodziewałem się nieco więcej.
I tak, tak, tak. Christopher Nolan miejscami popada w męczący grafomański styl, The Dark Knight Rises trochę mu się udał nie udał. Nolan to dla niektórych wizjoner o gigantycznych ambicjach intelektualnie starający się mierzyć z Stanleyem Kubrickiem. Każdy jego projekt musi być większy od poprzedniego – większy budżet, więcej ludzi, więcej wszystkiego. Interstellarem stara się chyba odkryć zagadkę wszechświata. Na autora Bezsenności można psioczyć i narzekać, liczyć na jego spektakularną klęskę. Mimo to jedni i drudzy dołączą w piątek 7 listopada do ogromnych kinowych kolejek bo nie wierzę w obojętność wobec tego filmu.
Ja za Interstellara trzymam kciuki.