Sztuczne światy – MÓJ BRAT NIEDŹWIEDŹ
Sitka, Denahi i Kenai to trzej bracia zamieszkujący wraz ze swoim plemieniem mroźną tundrę. Ostatni z nich, najmłodszy Kenai, z niecierpliwością wypatruje dnia, gdy otrzyma od szamanki swój totem – znak tego, iż stał się mężczyzną. Gdy zamiast symbolu męskości, odwagi czy niezłomności otrzymuje figurkę niedźwiedzia oznaczającego miłość, czuje się prawdziwie zawiedziony.
Jest mu wstyd przed braćmi, że szamanka wybrała dla niego tak mało męski i praktycznie w ogóle nieprzydatny w życiu mężczyzny totem. Jak za sprawą złego fatum niedźwiedź porywa ryby, które bracia zebrali dla plemienia. Kenai postanawia się z nim rozprawić. W wyniku walki z olbrzymim stworzeniem ginie najstarszy z braci – Sitka. Denahi obwinia o to Kenaia, który postanawia udowodnić wszystkim – w tym samemu sobie – że nie jest już dzieckiem, że dorósł i potrafi pomścić śmierć ukochanego brata. Rusza więc w pościg za niedźwiedziem, zabija go po zaciętej walce i… za sprawą czarów przodków, a zwłaszcza samego Sitki, zmienia się w niedźwiedzia. Czy zostanie nim już na zawsze? Czy zrozumie, czego ma nauczyć ta go lekcja? Czy odkryje, czym tak naprawdę jest totem niedźwiedzia?
Disney w charakterystyczny dla siebie sposób przekazuje młodym widzom morał zawarty w animacji. Robi to w sposób przystępny, nienachalny, zrozumiały, ale nie trywialny – idealny dla najmłodszych odbiorców, którzy są grupą docelową. Bez trudu zrozumieją fabułę, ukryty przekaz i lekcję, jaką mają dla nich twórcy. Dzieje się tak dlatego, że w Moim bracie niedźwiedziu nie znajdziemy żartów skierowanych do dorosłego widza – nie ma „puszczania oczka”, zawoalowanych dowcipów o polityce, seksie czy aktualnej sytuacji w kraju lub na świecie. Brak tu ukrytego drugiego dna dialogów. Nie jest to bynajmniej minus animacji, zarówno dla dziecka, jak i rodzica będzie to przyjemny seans z interesującym – i zaskakującym – zakończeniem.
Blaise i Walker przenoszą nas w świat tundry za sprawą realistycznej kreski i naturalnych kolorów z charakterystyczną dla tego krajobrazu przewagą brązu ziemi, błękitu gór i ciemnej zieleni drzew. Tło inspirowane było obrazami Alberta Bierstadta – jednego z najbardziej znanych amerykańskich malarzy-pejzażystów. Co ciekawe – gdy Kenai zmienia się w niedźwiedzia, animacja przestaje być tak realistyczna. Kolory stają się cieplejsze, bardziej bajkowe, a kształty zaokrąglają się. Niedźwiedzie nie są już groźne i tajemnicze, stają się uśmiechnięte, gadatliwe, a czasem – tu głównie Kenai – pociesznie pokraczne. Naturalistyczne renifery zostają zastąpione śmiesznymi łosiami.
Podobne wpisy
Mój brat niedźwiedź to jedna z ostatnich animacji Disneya stworzona w tradycyjny sposób. Po niej jeszcze kilka (Rogate ranczo, druga część Mulan, trzecia Króla Lwa i inne) zostało zrobionych w ten sposób, by w 2005 roku klasyczną animację zastąpiła w Kurczaku małym (i późniejszych produkcjach studia) technika trójwymiarowa. Dzieło Blaise’a i Walkera przegrało walkę o Oscara dla najlepszego pełnometrażowego filmu animowanego z Gdzie jest Nemo. Ciekawostką jest, że twórcy Mojego brata niedźwiedzia przygotowali specjalny zwiastun filmu, który był emitowany przed przygodami na dnie oceanu. W zwiastunie tym łosie – Rutt i Tuke – namawiają widzów do tego, aby wyszli z kina, jeśli zamierzają obejrzeć w tym roku tylko jeden film, i wybrali się na niedźwiedzia. Na końcu Rutt mówi, że część z widzów wychodzi, na co brat odpowiada mu, że pewnie poszli szukać Nemo.
Mój brat niedźwiedź to przyjemny seans dla rodziców, a pouczająca bajka z morałem dla dzieci. Pokazuje, czym jest tolerancja i prawo do życia dla wszystkich istot. Uczy, że kierowanie się w życiu miłością to nie żaden obciach czy wstyd, ale prawdziwa sztuka i wartość. To, jak rodzi się i rozkwita przyjaźń pomiędzy Kenaiem a małym niedźwiadkiem Kodą, to jedna z najpiękniejszych przemian w historii nie tylko kina animowanego. Gadatliwy do znużenia Koda początkowo jest irytujący i pewnie gdyby nie to, że zna drogę do miejsca, gdzie “światła wędrują po ziemi”, Kenai by go zostawił. Na szczęście nie może tego zrobić, bo byłoby to równoznaczne z pozostaniem w ciele niedźwiedzia. Wędruje więc z małym niedźwiadkiem, który z upływem czasu staje się jego przyjacielem. A może nawet bratem?
Mimo że animacja nie odniosła wielkiego sukcesu – a szkoda, bo można byłoby dyskutować nad ładunkiem wartości, jakie ze sobą niesie w porównaniu do chociażby Gdzie jest Nemo? – warta jest uwagi i stanowi pozycję obowiązkową dla każdego dziecka. Dostrzeżono to zresztą później – chociażby w Meridzie walecznej, która jest mocnym ukłonem w kierunku animacji Blaise’a i Walkera.
korekta: Kornelia Farynowska