RUDE JEST PIĘKNE. Dycha ekranowych ryżych
Ogniste, marchewkowe lub wręcz krwiste – rude włosy zwracają uwagę w życiu, a co za tym idzie, w filmie tym bardziej. Nierzadko działają niczym płachta na byka, szczególnie gdy dodatkowo uzupełniają je bujność owłosienia i liczne piegi na twarzy. Nie zawsze pojawiają się w pozytywnym kontekście. Ale i tak nie sposób oderwać od nich wzroku. Poniżej wybrane przykłady jednych z wielu rudzielców dużego i małego ekranu. Zestawieniu patronuje bodaj najgorętsza obecnie płomiennowłosa aktorka – Amy Adams. A w komentarzach… wiecie, co robić.
Ania
Któż nie zna małej Ani Shirley? Gadatliwa, niesforna i pełna życia dziewczynka dla mnie zawsze będzie mieć co prawda twarz Megan Follows. Ale trzeba przyznać, że i najświeższe jej wcielenie w osobie energicznej kruszynki Amybeth McNulty ma w sobie sporo uroku. Zresztą na przestrzeni lat sierotka Anisia miała wiele różnych oblicz. I tylko jedna rzecz pozostaje niezmienna – uplecione w warkoczyki marchewkowe włosy.
Daisy
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
Długie, luźno zwisające rudawe włosy to również element, który już od najmłodszych lat zwracał uwagę u Daisy. Jednak znakomicie dopełniały one jej urodę zwłaszcza później, u szczytu baletowej kariery, kiedy to oczywistą koleją rzeczy były niemal w ciągłym ruchu (co ciekawe, wtedy też zaliczyły epizod warkoczowy). Wraz z postępującym wiekiem Daisy coraz chętniej czesała je w gustowny kok, co nie zmienia faktu, iż pozostały jej znakiem wyróżniającym.
Dana Scully
serial Z archiwum X
Podobne wpisy
Zdecydowanie najsłynniejszy rudzielec we współczesnej telewizji. Kultowy tasiemiec o FBI, UFO i dziwnych ludziach palących papierosy nie byłby tym samym bez skromnej agentki Scully i jej absolutnie absorbujących loczków koloru miedzi. Przez lata przechodziły różną ewolucję (acz rzadko kiedy w długości, bo z reguły idealnie sięgały ramion), choć zawsze pozostawały delikatnie zaokrąglone wokół twarzy, jakby współtworząc aurę niezaprzeczalnej kobiecości Dany. I tym samym na dobre przykuwając widownię do ekranu – nie tylko tę męską.
Leeloo
Znamienne, że wyizolowana z DNA obcego gatunku istota wyższa – tytułowy element – w osobie Leeloo charakteryzuje się właśnie jaskrawymi, niemalże pomarańczowymi włosami. Co prawda sprawiającymi wrażenie lekko zaniedbanych i pozbawionych konkretnego stylu, lecz za to bardzo praktycznych i mających w sobie niezwykle dużo wdzięku. Wespół z impulsywną, waleczną i zarazem odrobinę naiwną naturą właścicielki tworzą zaiste wybuchowy efekt.
Merida Waleczna
To chyba najbujniejsze skupisko włosów w całej historii kina. I to w dodatku komputerowo animowanych! Można narzekać pod wieloma względami na sam film, ale do Meridy i jej iście magicznych, dosłownie ognistych, niezwykle obfitych loków nie można się jakkolwiek przyczepić. To małe dzieło sztuki, które w niektórych scenach wydaje się wręcz żyć własnym życiem. Mało tego! Są tak hipnotyzujące, że zwyczajnie nie można odwrócić od nich wzroku.