Ranking PRZECIWNIKÓW Spider-Mana
Już ze zwiastunów wiemy, że w filmie Spider-Man: Bez drogi domu powróci (przynajmniej) pięciu klasycznych przeciwników filmowego Spider-Mana. To dobry moment na przegląd dotychczasowych adwersarzy ulubionego superbohatera Nowego Jorku.
Subiektywny ranking poniżej uwzględnia wszystkie kinowe filmy aktorskie.
Miejsce 11. Rhino (Paul Giamatti, Niesamowity Spider-Man 2)
Z wybraniem moim zdaniem najgorszego filmowego przeciwnika Spider-Mana (wśród tych istotniejszych) nie miałem żadnego problemu. Rhino w interpretacji Paula Giamattiego to groteskowa, szalenie przeszarżowana kreskówkowa postać, która nie pasuje nawet do dość dyskusyjnego klimatu Niesamowitego Spider-Mana 2. Może w trzeciej odsłonie serii, która miała opowiadać o starciu Spideya z Sinister Six, Rhino wypadałby lepiej, ale na ten moment nic w tej interpretacji postaci się nie broni.
Miejsce 10. Venom (Topher Grace, Spider-Man 3)
Sam Raimi wyraźnie nie był zainteresowany postacią Venoma. Powiem więcej, jako osobie wychowanej na komiksach o Spider-Manie z lat 60. była mu zupełnie obca (komiksowy Venom to dzieło lat 90.). Jego obecność w filmie była wymogiem studia i wyraźnie to czuć. Venom potraktowany został w Spider-Manie 3 bardzo po macoszemu. Brakuje mu czasu ekranowego, charakteru, chociaż jednej zapadającej w pamięć sceny. To final boss filmu, który wcale nie zasługuje na to miano.
Miejsce 9. Sandman (Thomas Haden Church, Spider-Man 3)
Postać Flinta Marko miała w zamiarze być równie wielowymiarowa, co ta Otto Octaviusa z poprzedniego filmu o Spider-Manie, ale w natłoku wątków jego backstory ogranicza się do jednej sceny, podobnie jak przypadkowa przemiana w Sandmana. Koniec końców zostaje szalenie niewykorzystanym przeciwnikiem, a uczynienie go odpowiedzialnym za śmierć wujka Bena to kompletnie chybiony i niepotrzebny pomysł. Na pewno za to warto docenić wizualną stronę postaci. Thomas Haden Church w Spider-Manie 3 wygląda jak Sandman żywcem wyjęty z komiksu.
Miejsce 8. Zielony Goblin (Dane DeHaan, Niesamowity Spider-Man 2)
Bardzo lubię Harry’ego Osborna w interpretacji Dane’a DeHaana, który uczynił tę postać zupełnie inną od tej w wykonaniu Jamesa Franco. Jego przemiana w Zielonego Goblina również przypadła mi do gustu, z dość poważnym zastrzeżeniem: jest naprawdę ekspresowa. W tym samym przecież filmie poznajemy Harry’ego i w finale przyczynia się on do śmierci Gwen Stacy. Mam wrażenie, że twórcy filmu wzorowali się na budowie postaci Harveya Denta z Mrocznego Rycerza. Szkoda, że tam również przemiana w Two-Face’a dzieje się zbyt pobieżnie. Na pewno warto docenić za to starcie Goblina z głównym protagonistą. To naprawdę robi wrażenie!
Miejsce 7. Electro (Jamie Foxx, Niesamowity Spider-Man 2)
Trudno mi jednoznacznie ocenić Electro jako przeciwnika. Jeszcze jako Max zdaje się być postacią z zupełnie innego świata i epoki. Jako karykaturalny nerd i wpatrzony w głównego protagonistę szaleniec budzi moje natychmiastowe skojarzenia z Jimem Carreyem w Batman Forever. I mimo mojej ogromnej sympatii do filmu Schumachera niekoniecznie jest to komplement. Lubię za to Electro jako antagonistę, bo stanowi bardzo oryginalny i odrębny od pozostałych złoczyńców rodzaj zagrożenia.
Miejsce 6. Lizard (Rhys Ifans, Niesamowity Spider-Man)
Związany z Oscorp naukowiec i mentor Petera, który poddaje się biologicznemu eksperymentowi, wariuje, zaczyna słyszeć głosy i niezamierzenie niemal prowadzi do zagłady Nowego Jorku. Tak, filmowy Lizard z Niesamowitego Spider-Mana to połączenie Zielonego Goblina i Doktora Octopusa z filmów Sama Raimiego. A zatem przeciwnik bardzo wtórny. A jako CGI-kreatura nieciekawy i niespecjalnie udanie wykonany. Ostatecznie sprawdza się w opowiadanej historii i trudno nie docenić, że Sony w końcu sięgnęło po tego przeciwnika (po całej trylogii Raimiego, w której Connors się pojawiał, ale nie przeszedł transformacji), ale też łatwo zauważyć, że mógł wypaść po prostu lepiej.
Miejsce 5. New Goblin (James Franco, Spider-Man 3)
Jeśli coś udało się w Spider-Manie 3, to godnie doprowadzić do końca historię trudnej przyjaźni Petera i Harry’ego. W trzeciej odsłonie cyklu młody Osborn sięga po dziedzictwo ojca i również zostaje Zielonym Goblinem. Staje się zatem niezwykle trudnym przeciwnikiem Spider-Mana, nie tylko ze względu na moce i zabójczą technologię, ale także bliską relację z głównym protagonistą. To postać bardzo niejednoznaczna i kończąca nie jako złoczyńca, ale współpracujący ze Spider-Manem bohater. Szkoda, że w zalewie innych postaci Harry nie mógł być jeszcze bardziej w tej części rozwinięty.
Miejsce 4. Vulture (Michael Keaton, Spider-Man: Homecoming)
W pierwszym solowym filmie o Spider-Manie w ramach Kinowego Uniwersum Marvela w końcu zobaczyliśmy na wielkim ekranie Vulture’a. Piszę w końcu, bo – jeśli wierzyć plotkom – miał być on przeciwnikiem Spideya w anulowanym Spider-Manie 4 oraz członkiem grupy superprzestępców również w niezrealizowanych filmach Sinister Six i Niesamowity Spider-Man 3. Na szczęście warto było czekać, bo Vulture w interpretacji Micheala Keatona to naprawdę znakomity pokaz talentu tego aktora. To pełnokrwista postać i bohater, któremu łatwo kibicować, bo jego głównym celem jest zapewnienie godnego życia rodzinie. A rodzinę tę stanowią m.in. ukochana Petera, grana przez Laurę Harrier Liz.
(W Spider-Man: Homecoming zobaczymy też innych przeciwników Spider-Mana z komiksowym rodowodem: dwóch Shockerów, Tinkerera, Scorpiona. Stanowią oni jednak bardziej easter eggi, dlatego nie ujmowałem ich w rankingu).
Miejsce 3. Doktor Octopus (Alfred Molina, Spider-Man 2)
Chociaż w kontekście pierwszego Spider-Mana postać Otto Octaviusa jest dość wtórna, bo stanowi kolejnego – po Normanie Osbornie – mentora Petera i genialnego naukowca, który oszalał na skutek nieudanego eksperymentu, to w postaci Octaviusa przed wypadkiem jest tak dużo nieobecnego u Osborna ciepła, że jego przemiana budzi u widza zupełnie inne emocje. Jako złoczyńca – wyglądem, sposobem działania i charakterem – też wyraźnie odróżnia się od Goblina, a Alfred Molina po prostu doskonale czuje się w powierzonej mu roli. Ostatecznie Doktor Octopus to jeden z najjaśniejszych punktów Spider-Mana 2.
Miejsce 2. Zielony Goblin (Willem Dafoe, Spider-Man)
Moim zdaniem jeden ze zdecydowanie najlepszych antagonistów, których na swojej drodze spotkał filmowy Spider-Man. Dobrze umotywowany, konsekwentny, niebezpieczny i mający mocno zarysowaną wieź z Peterem Parkerem i pozostałymi bohaterami filmu, nawet jeśli oczywiście motorem napędowym Normana Osborna było jego szaleństwo wywołane eksperymentem z formułą nadczłowieka. Goblin dzięki swoim mocom i technologii stanowił dla głównego protagonisty duże wyzwanie, a każde ich starcie było dla widza niezwykle efektowne. Willem Dafoe był po prostu doskonałym wyborem castingowym, a do przeciwników projektu stroju Zielonego Goblina nigdy nie należałem. Moim zdaniem to wizualnie sprawne przeniesienie tej postaci w konwencję filmu Sama Raimiego.
Miejsce 1. Mysterio (Jake Gyllenhaal, Spider-Man: Daleko od domu)
Podobnie jak Norman Osborn, Otto Octavius czy Curt Connors to mentor Petera, ale nie w boomerski sposób jak poprzednicy, lecz bardziej jako ten fajny wujek, z którym chciałbyś pójść na piwo i pogadać o koleżance, która ci się podoba. Co zresztą dokładnie Quentin i Peter w pewnym momencie robią. Tym bardziej widza boli, gdy okazuje się w całkiem udanym twiście (chociaż dla fanów Spider-Mana oczywistym), że Mysterio okazuje się złoczyńcą. Ale to wciąż niezwykle ciekawa i kreatywnie przeniesiona z komiksu na wielki ekran postać. Uwielbiam sposób, w jaki działa, co sobą reprezentuje, w co wierzy, jak wygląda. Ogromna w tym oczywiście zasługa Jake’a Gyllenhaala, który swoją charyzmą kradnie każdą scenę filmu. Mysterio pogrywa ze Spider-Manem do samego końca. Włącznie ze sceną w trakcie napisów.