Najlepsi odtwórcy roli SUPERMANA. Ranking czytelników
W czwartek zadebiutowała Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera, w której w roli Supermana znów pojawił się Henry Cavill. Tydzień temu zaprosiliśmy was do głosowania na najlepszego odtwórcę roli tego słynnego superbohatera. Przedstawiamy wyniki.
Przypominamy, że w głosowaniu pod uwagę wzięte zostały nie tylko produkcje kinowe, lecz także seriale i filmy telewizyjne. Wobec tego na liście byli Christopher Reeves (Superman do Superman IV), Brandon Routh (Superman: Powrót), Henry Cavill (filmy DCEU), Kirk Alyn (Atom Man vs. Superman), George Reeves (The Adventures of Superman), Gerard Christopher (Superboy), Dean Cain (Nowe przygody Supermana), Tom Welling (Tajemnice Smallville) oraz Tyler Hoechlin (seriale stacji CW, między innymi Superman & Lois). Kto zdobył najwięcej głosów? Oto pierwsza piątka.
5. Tom Welling
Wellinga świat poznał głównie jako Clarka Kenta, a to za sprawą serialu Tajemnice Smallville emitowanego w latach 2001-2011. Rola aktora spotkała się z powszechnym uznaniem, a on sam – ku uciesze miłośników serialu – powtórzył swoją rolę w crossoverze stacji CW zatytułowanym Crisis of Infinite Earths. [Łukasz Budnik]
4. Dean Cain
Chociaż Dean Cain swoją ostatnią, absurdalną aktywnością w sferze publicznej usilnie starał się zniechęcić każdego rozsądnego fana do swojej osoby, to wciąż pozostaje jednym z moich ulubionych ekranowych Supermanów. Duża w tym zasługa formatu, w którym występował, bo Nowe przygody Supermana to swoiste połączenie komedii romantycznej o perypetiach Clarka i Lois z przygodami największego ziemskiego herosa. W obu konwencjach Cain radził sobie doskonale, po pierwsze utrzymując narzucony przez Christophera Reeve’a, bliski komiksom wizerunek pozytywnego herosa, z drugiej zrywając z serią filmową, tworząc pełnowartościową postać Kenta.
3. Tyler Hoechlin
Kreacja Tylera Hoechlina z Superman & Lois znakomicie koresponduje ze sposobem prezentowania Człowieka ze stali w serii komiksów na jego temat począwszy od serii DC Rebirth. To właśnie tam, za sprawą scenarzystów Petera J. Tomasiego i Dana Jurgensa, mocno skupiono się nie tylko na superbohaterskiej działalności Kryptończyka, ale także na jego życiu rodzinnym z Lois i synem u boku. W serialu stacji CW Hoechlin jest właśnie statecznym mężczyzną chodzącym we flanelowych koszulach, który pracuje na dwa etaty – ojca i herosa. O ile w scenach walki brakuje mu charyzmy poprzedników w roli Supermana, o tyle w scenach obyczajowych jest już fantastyczny, a przede wszystkim do bólu ludzki. Daleko mu do posągowych postaw – Clark Kent o twarzy Hoechlina nie jest tylko złotoustym twardzielem, ale przede wszystkim wątpiącym ojcem dbającym o rodzinę, rozdartym między różnego rodzaju powinnościami. Na takiego Supermana wielu widzów od dawna czekało. [Marcin Kempisty]
2. Christopher Reeve
Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek urodził się po to, aby zagrać jakąś postać, to był to właśnie niezapomniany Reeve, któremu udało się dosłownie unieśmiertelnić we współczesnej świadomości wizerunek przybysza z Matpla… z planety Krypton. Wystąpił łącznie w czterech coraz to gorszych filmach spod znaku S, choć już pierwszy wystarczył, żeby na dobre stał się Supermanem. Jest to obraz na tyle silny i żywy w amerykańskim kinie, że nawet późniejsi odtwórcy tej postaci są niejako fizycznie wzorowani na Reevie i, mimo wyraźnych różnic stylistycznych, podobnie portretowani kamerą. [Jacek Lubiński]
1. Henry Cavill
Jedynym odniesieniem dla Cavilla w tej roli jest Christopher Reeve, z tym że w owych czasach filmy superbohaterskie wyglądały nieco inaczej niż teraz. Mimo tego jednak Reeve jest do dzisiaj aktorem archetypowym dla gatunku. To naturalne więc, że Cavill musiał się zmierzyć z tą legendą. Delikatnie mówiąc, fanem Supermana nigdy nie byłem. Nie do zaakceptowania była dla mnie ta naciągana konwencja faceta w obcisłych rajtuzach, którego nikt nie poznaje, gdy zakłada garnitur i starokawalerskie okulary. W wydaniu Cavillowskim zaś stała się rzecz niesłychana. Wreszcie przestałem zwracać uwagę na tę nielogiczność. Cavill w przyodziewku Supermana zmieniał się na tyle, że zaakceptowałem jako coś normalnego, że Clark Kent potrafi być doskonałą przykrywką dla kryptońskiego herosa. Żeby jednak była jasność, jeszcze daleka droga, wciąż niemożliwa do przebycia, żebym zaczął chociażby lubić Supermana. Oddaję za to sprawiedliwość Henry’emu Cavillowi, którego aktorstwo, przynajmniej w Lidze sprawiedliwości, dość skutecznie ukryło kuriozalność superbohaterstwa Kryptończyka. Być może Superman potrzebował, żeby obok niego pojawili się inni nadludzie? [Odys Korczyński, fragment rankingu]