search
REKLAMA
Artykuł

MECHANICZNA POMARAŃCZA. Mechaniczna wola

Piotr Bieroń

29 listopada 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Dobitnie i bez happy endu o gmeraniu na siłę w ludzkiej naturze.

Pierwsze ujęcie i już wiemy – Alex DeLarge nie jest miłym facetem. Poznajemy go, gdy siedzi wraz z kumplami w barze Korova, popijając spécialité de la maison – mleko „z dodatkiem vellocetu, syntemescu lub derncromu” i zastanawiając się, co zrobić z nadchodzącym wieczorem. Alex i jego kumple mają bardzo nietypowe (albo całkiem pospolite – zależy, z której strony na to patrzeć) pojęcie dobrej, wieczornej rozrywki – jest nią napaść, pobicie i gwałt, wszystko najlepiej w ciągu jednego wieczoru. I tak non stop, dzień po dniu, wieczór za wieczorem… jedna długa impreza z „odrobiną superbrutalności”, z mlekiem z Korovy na popitkę. Ale ta „sielanka” wkrótce się kończy. Jeden z „wypadów” kończy się nieumyślnym morderstwem. Zdradzony przez swych kompanów Alex trafia do więzienia, gdzie zostaje poddany terapii szokowej mającej wyleczyć go z agresywnych zachowań. Terapii, która wedle zapewnień jej twórców ma uczynić go „dobrym”.

Czym jest pomarańcza, każdy wie. Ale mechaniczna pomarańcza? Tu już zaczynają się schody. Trudno powiedzieć, jak miałby działać jej mechanizm albo czemu miałaby służyć. Mogłaby wyglądać tak samo jak prawdziwa pomarańcza, sprawiać identyczne pierwsze wrażenie. Byłaby jednak tylko tworem sztucznym, bo mechanicznym. Podróbą, innymi słowy.

Alex, grany brawurowo przez Malcolma McDowella, w wyniku przeprowadzonego nań eksperymentu staje się właśnie taką podróbą, imitacją praworządnego obywatela. Na czym polega dieta-cud, której poddany zostaje główny bohater? Na oglądaniu przepełnionych okrucieństwem filmów (bez możliwości odwrócenia głowy czy nawet zamknięcia oczu), z muzyką Ludviga van Beethovena w ramach ścieżki dźwiękowej. A wszystko to zaprawione mieszanką wstrzykiwanych dożylnie medykamentów. Że brzmi jak lipa? Że to pseudonaukowe medyczne mambo-dżambo? Ale jakie skuteczne! Finał kuracji jest taki, że Alex faktycznie zaczyna brzydzić się przemocą i gwałtem, nie jest w stanie podnieść ręki na drugiego człowieka. Co ciekawe, nabiera również awersji do muzyki Beethovena. Jedno i drugie napawa go fizyczną odrazą. Słowo-klucz – fizyczną. Nie ma mowy o nawróceniu, zmianie poglądów czy przyznaniu się do winy. Jest tylko wymuszone fizjologicznie obrzydzenie, mechaniczna reakcja organizmu. Terapia nie zapewniła pacjentowi wewnętrznej potrzeby zmiany zachowania, jedynie uniemożliwiła mu wykonywanie pewnych czynności, co niesie ze sobą poważne konsekwencje.

Zaraz po przeprowadzeniu eksperymentu placówka, w której bohater jest „leczony”, organizuje pokaz dla władz więziennych oraz polityków w celu zaprezentowania zgromadzonym wyników terapii. Oprócz Alexa na scenę wprowadzone zostają dwie osoby. Mężczyzna i naga kobieta. On bije głównego bohatera, ale ten nie jest w stanie się mu przeciwstawić. Kobiety Alex nie jest w stanie nawet tknąć, choć ta kusi go swoimi wdziękami. Co ważne, mężczyzna jako pierwszy inicjuje przemoc, główny bohater nie jest się w stanie nawet obronić. Nie może zadawać bólu, ale nie jest w stanie też obronić się przed okrucieństwem innych.

Po zaprezentowaniu wyników eksperymentu więzienny ksiądz kapelan ze zgrozą stwierdza, że Alex „przestał być przestępcą. Przestał być też istotą ludzką, zdolną do jakiegokolwiek wyboru”. Wyboru między dobrem a złem i wszystkimi ich odcieniami. Człowiek, poprzez swoje intencje, wychowanie, wyznawane zasady moralne nadaje swoim czynom kontekst. Pomoc drugiemu człowiekowi może być bezinteresownym odruchem serca, może być też cyniczną PR-ową zagrywką. Uderzenie człowieka może być aktem okrucieństwa, z drugiej strony może być też aktem samoobrony. Jasne, są takie działania i czyny, których nie da się określić inaczej jak złymi – gwałt wydaje się tutaj najbardziej jaskrawym, oczywistym przykładem. One też jednak wymagają prawidłowego osadzenia w kontekście po to, by sprawiedliwie ocenić rozmiar winy. Brak możliwości samodecydowania pozbawia znaczenia relacje z drugim człowiekiem, bo tylko nieograniczona możliwość kontaktu między ludźmi pozwala nadać relacjom jakiekolwiek znaczenie.

Najbardziej z wyników eksperymentu zadowoleni są obecni na pokazie oficjele i politycy. Możliwość fizycznego odłączenia zdolności do popełniania zła jest perspektywą niezwykle kuszącą, efektowną i efektywną drogą na skróty. Co za tym idzie – dobrym politycznym interesem. Jednak system nie może zastąpić moralności płynącej z kultury i najzwyklejszego wychowania, ponieważ legalność  nie zawsze idzie w parze z moralnością. Widać to na przykładzie dawnych kolegów Alexa, których ten spotyka na swojej drodze po wyjściu z paki. W czasie jego odsiadki stali się policjantami, „przyzwoitymi obywatelami”. Wiedząc, że nie jest w stanie zrobić im krzywdy, spuszczają mu łomot. W majestacie prawa oczywiście. Ograniczenie woli może więc prowadzić do nadużyć władzy. Jest to również manipulacja dająca fałszywe poczucie rozwiązania problemu, który tak naprawdę wciąż istnieje.

W finale filmu Alex zostaje wyleczony (naprawdę wyleczony) z efektów terapii. Ostatnie ujęcie, pokazujące, jak gwałci kolejną kobietę, nie pozostawia złudzeń – wróci do swoich wcześniejszych rozrywek. Niewesołe zakończenie, prawda? Wolna wola jest dobrodziejstwem, a jednocześnie ryzykiem, nie daje bowiem gwarancji przed nadużyciem wolności. Wydaje się to jednak jedyną sensowną opcją, alternatywą jest chyba tylko niewolnictwo. Z Alexami tego świata trzeba będzie poradzić sobie inaczej.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA