Niedoręczony list to nietuzinkowe studium samotności, obsesji i obłędu.
Spętany mężczyzna wydostaje się z domu na odludziu i czołga w kierunku skrzynki pocztowej, do której wrzuca zakrwawiony list, po czym zostaje zaatakowany przez nieznanego napastnika. List trafia do urzędu pocztowego w małej miejscowości i zwraca uwagę Jaspera – kierownika oddziału zajmującego się przesyłkami niedoręczonymi, zaginionymi, opatrzonymi nieczytelnym adresem itp. Przy pomocy zaprzyjaźnionego hakera Jasper próbuje ustalić miejsce, z którego nadano tajemniczą wiadomość z błaganiem o pomoc. Jej historia zostaje w końcu ujawniona w serii retrospekcji: jakiś czas wcześniej na prezentacji instrumentów klawiszowych inżynier Josh poznał melomana Trenta, który zaproponował mu wsparcie finansowe przy budowie nowego syntezatora. Praca przebiegała sprawnie, ale gdy Josh ją przerwał, aby podjąć pracę dla japońskiej korporacji, Trent wpadł w furię. Sponsor zamknął więc inżyniera w piwnicy swego domu i zmusił go do dokończenia projektu.
Pierwszym wspólnym filmem scenarzystów i reżyserów Kyle’a McConaghy’ego i Joego DeBoera był BAB (2020) – niskobudżetowa, ale sprawnie zrealizowana, niepokojąca dystopia o społeczności prowincjonalnej mieściny rządzonej przez brutalnego satrapę. Kiedy artyści dowiedzieli się, że w strukturach United States Postal Service istnieje specjalna sekcja zajmująca się problematycznymi przesyłkami, postanowili skonstruować wokół niej fabułę swojego następnego filmu. Za inspirację posłużyły również tereny Środkowego Zachodu w USA, gdzie wychowali się obaj twórcy, a także słabość do muzyki tworzonej na analogowych syntezatorach (zwłaszcza twórczości Wendy Carlos), estetyki VHS, fotografii ulicznej i filmów z lat 70. i 80., takich jak Rozmowa (1974) F.F. Coppoli, Taksówkarz (1976) Martina Scorsese, Pomiot (1979) Davida Cronenberga oraz Zadanie specjalne (1980) Williama Friedkina; akcja Niedoręczonego listu toczy się zresztą w tamtych czasach.
Film kręcono przez sześć tygodni – głównie ręczną kamerą (jej operatorem był McConaghy, który także zmontował całość) i z użyciem naturalnego oświetlenia. W obsadzie znalazła się garstka mało znanych aktorów, za ścieżkę dźwiękową posłużyły utwory niszowej szkockiej kompozytorki Janet Beat oraz kompozycje stworzone przez McConaghy’ego i DeBoera na syntezatorze Yamaha SK20, a gdy pod koniec zdjęć skończyły się fundusze, jeden z producentów musiał przejąć rolę dźwiękowca i własnoręcznie trzymać mikrofon na wysięgniku. Trzeba przyznać, że na przekór ograniczonemu budżetowi i chałupniczym warunkom na planie, powstał film noszący wszelkie znamiona produkcji profesjonalnej. Ziarniste zdjęcia, klaustrofobiczne przestrzenie oraz nietypowe kąty kamery nadają Niedoręczonemu listowi złowróżbną atmosferę, która kojarzy się ze Śmiertelnie proste (1984) braci Coen, Za czarną tęczą (2010) Panosa Cosmatosa i Cenzorką (2021) Prano Bailey-Bond.
Fabuła może z kolei przywoływać na myśl Misery (1990) Roba Reinera, inny film o udręczonym artyście więzionym przez fanatycznego wielbiciela. Podobnie jak ta znakomita adaptacja powieści Stephena Kinga, Niedoręczony list to studium samotności, obsesji i choroby psychicznej, w ramach którego twórcy poruszają też wątki rasowe, społeczne i homoerotyczne. Biały, zamożny Trent jest wyraźnie zafascynowany czarnoskórym i gorzej sytuowanym Joshem, ze strzępów wspomnień oprawcy wyłania się zaś historia dawnej relacji (nieodwzajemnionej miłości? nierozwiniętej przyjaźni? niespełnionej fascynacji seksualnej?) z kolegą ze studiów. Jest to jednak podane w sposób subtelny, niejako między wierszami i bez żadnej nachalnej ideologii. Relacja kata i ofiary nie jest tu bowiem pretekstem do agitacji, lecz kanwą trzymającego w napięciu dreszczowca psychologicznego. Czuć, że Niedoręczony list powstał z miłości do starych thrillerów i horrorów. I do syntezatorów.