Connect with us

Recenzje

BERLIN ALEXANDERPLATZ. W paszczy Bestii

W BERLIN ALEXANDERPLATZ. W PASZCZY BESTII Burhan Qurbani przekształca klasyczny tekst, eksplorując nową, etnicznie zróżnicowaną tożsamość Niemiec.

Published

on

BERLIN ALEXANDERPLATZ. W paszczy Bestii

Dzisiejsze Niemcy są już zupełne inne niż kilka dekad temu. Zmieniły się realia polityczne, mentalność, a przede wszystkim zmieniła się też niemiecka tożsamość – już nie jednolicie biała, ale etnicznie zróżnicowana, hybrydowa. Czy w tym świetle można opowiedzieć o Niemczech (a jak mówił Lars von Trier: Niemcy to przecież synekdocha Europy) za pomocą klasycznego tekstu sprzed niemal wieku? Burhan Qurbani podejmuje się takiego właśnie wyzwania, przenosząc na ekran Berlin Alexanderplatz – wydaną w 1929 roku powieść Alfreda Döblina. Książka za pośrednictwem historii życiowych upadków Franza Biberkopfa nakreślała panoramę problemów społecznych ówczesnych Niemiec, wnikając głęboko w doświadczenia niższych warstw społecznych, przenikających się z berlińskim półświatkiem.

Advertisement

Do tej pory klasyk literatury niemieckiej zekranizowano dwa razy, za każdym razem w innej epoce i innym kontekście, akcję osadzając jednak dwukrotnie, zgodnie z oryginałem, w latach 20. Prezentowana (jakże by inaczej) na 70. edycji Berlinale trzecia adaptacja filmowa powieści przenosi Döblinowską historię do współczesności, do zupełnie innych Niemiec drugiej dekady XXI wieku.

Protagonistą współczesnej wersji Berlin Alexanderplatz nie jest już zwolniony z więzienia drobny kryminalista Franz, ale Francis, imigrant z Bissau, obdarzony charyzmatyczną fizjonomią niemal nieznanego Welketa Bungé. Wyrzucony przez fale na brzeg Europy, składa samemu sobie oraz duszy zmarłej na morzu ukochanej obietnicę, że od teraz będzie porządnym człowiekiem. Trafia do obozu dla uchodźców na starym lotnisku Tempelhof i próbuje ułożyć sobie życie na nowo, znaleźć pracę i stanąć na nogi. Nieznającemu niemieckiego nielegalnemu imigrantowi nie idzie łatwo, a sprawy szybko obierają niekorzystny obrót, pchając Francisa w objęcia groteskowego handlarza narkotyków Reinholda. Z jego pomocą Francis rzeczywiście zaczyna układać sobie życie, robi to jednak kosztem złamania wcześniejszego postanowienia i coraz głębszego zanurzania się w szarej strefie niebezpiecznego Berlina.

Advertisement

Narracja Berlin Alexanderplatz podzielona jest na pięć części, komentowanych z offu przez kobietę, zapowiadającą „opowieść o moim ukochanym Francisie” (tożsamość narratorki poznamy w rozdziale trzecim). Qurbani przetwarza literacki pierwowzór, dokonując licznych cięć i przesunięć, pozostaje jednak zasadniczo wierny stworzonej przez Döblina trajektorii losów głównego bohatera, śledząc jego upadki i uporczywe próby podniesienia się. Choć opowieść skupia się na przeżyciach jednostki w berlińskim chaosie, rzetelnie rozwijany jest też obraz relacji Francisa z kluczowymi postaciami – dzielącą z nim afrykańskie korzenie wpływową Evą, tragicznie mefistofelicznym Reinholdem oraz troskliwą prostytutką Mieze.

Każde z nich otrzymuje przestrzeń dla wybrzmienia (lub chociaż sugestii) osobistych lęków, pragnień i charakteru, do momentu gdy zatarciu ulegają granice pomiędzy pierwszym a drugim planem. Zmieniając punkty widzenia i przemieszczając się płynnie między intymnymi portretami przetrąconych przez życie postaci a intensywnymi sekwencjami obserwującymi ekstatycznie nerwowe życie półświatka, Qurbani tworzy rodzaj dystansu narracyjnego, łączącego głębokie zanurzenie w doświadczeniu głównego bohatera i korespondującej z charakterem tytułowej metropolii polifonii. Pochodzący z Afganistanu reżyser dokonuje tym samym zgrabnego przeniesienia zlewającej perspektywy techniki narracyjnej Döblina na język współczesnego kina.

Advertisement

Formalną tożsamość filmu wyznacza ciągłe przechodzenie pomiędzy sekwencjami intensywnymi, wysmakowanymi audiowizualnie (znakomita robota operatora Yoshiego Heimratha i dźwiękowca Michela Schöppinga) i scenami wyciszonymi, wprowadzającymi intymną perspektywę. Jest w tym coś z kina Gaspara Noé – nerwowo krążąca wokół aktorów kamera, dyskotekowe pasaże, zmysłowa ekstaza, a następnie szary kac i gorzka refleksja. Naładowany społeczno-politycznym wrzeniem Berlin Alexanderplatz to prawdziwy popis inscenizacyjny i montażowy, pełen błyskotliwych rozwiązań i hipnotycznych pasaży.

Transowość i ekspozycyjny konkret sprawnie się kontrapunktują, a ich przełamania są bardzo płynne, nadając filmowi odpowiednio przyspieszające i zwalniające tempo. Na ich przecięciu wyłaniają się klarowne portrety psychologiczne bohaterów – w momentach dynamicznej intensyfikacji napędzanych przez swoje instynkty, zaś w kameralnych zbliżeniach zrzucających maski i odsłaniających ludzkie lęki i emocje – a także społeczne znaczenia filmu.

Advertisement

Powieść Döblina dokonywała wiwisekcji Zeitgeistu złamanej przez I wojnę światową Republiki Weimarskiej, współczesna adaptacja Qurbaniego celuje w zrobienie tego samego w odniesieniu do heterogenicznego kulturowo berlińskiego mikrokosmosu. W tej wizji Berlin jawi się jako monstrum, pulsujące mrocznymi popędami i pożerające śmiałków starających się je okiełznać. Reprezentujący etniczną hybrydowość współczesnych Niemiec reżyser ani nie patrzy na kwestie imigracji i wykluczenia społecznego z moralizatorską wyższością, ani nie wygładza ich obrazu, ukazując problematyczne konteksty.

Los orbitujących wokół półmitycznego Alexanderplatz jest tu wpisany w ekonomiczne i klasowe uwarunkowania, a sfery życia prywatnego i relacji społecznych przenikają się, tworząc niemożliwą do rozplątania sieć, w którą wpadają pragnący „czegoś więcej niż kromki chleba z masłem” Berlińczycy.

Advertisement

Znajdujący się w centrum tej swoistej ewokacji ducha współczesnych Niemiec i Europy Francis staje się w opowieści Qurbaniego tragiczną figurą nieustępliwej żądzy przetrwania. Przekuwa swoją inność i wykluczenie w stanowiącą tarczę tożsamość, przeistaczając się z Francisa we Franza – imigranta, który zdecydował się na podróż do europejskiego jądra ciemności, chcąc wyrwać się z zatęchłej beznadziei Tempelhof i być uznanym za człowieka, a nie problem. W jednej ze scen wykrzykuje „Ich bin Deutschland!”, manifestując dosadnie nową hybrydową i skomplikowaną tożsamość Berlina.

Nowo narodzony w zgiełku Alexanderplatz Franz jest jednak niejako automatycznie skazany na pożarcie przez berlińską bestię – podążając za impulsami, nierozerwalnie wiąże swój los z demonicznym Reinholdem (znakomity Albrecht Schuch), ucieleśnieniem tłumionego gniewu najsłabszych i najbardziej pogardzanych, którzy tak jak przybywający do Europy imigranci za wszelką cenę chcą wyrwać się z życiowej beznadziei.

Advertisement

Skomplikowana, podszyta homoerotyzmem relacja Francisa z Reinholdem, w przeciwwadze do pozytywnego oddziaływania Mieze, wyznacza główną trajektorię filmu, uderzającego też w duchowe, niemal sakralne tony. Reinhold i Mieze przyjmują u Qurbaniego role odpowiednio zwodniczego demona i świętej ladacznicy, co wpisuje się w paraboliczny wymiar opowieści, czerpiący z motywów biblijnych i afrykańskiego kontekstu duchowego, powracającego w wizjach głównego bohatera.

W porządku symbolicznym Berlin Alexanderplatz rozpisany jest w triadzie dusza–egzystencja–społeczeństwo. Te trzy sfery i rodzące się między nimi napięcie determinują losy Francisa/Franza, stającego się niemal uniwersalną figurą ludzkiej szamotaniny życiowej. Nieustanne krzyżują się tu doznania zmysłowe i metafizyczne drżenia, melodramatyczne uniesienia i organiczny seks, wzniosłe ideały i prozaiczne uwarunkowania. Taki horyzont, zawieszenie pomiędzy materią a duchem, stanowi o społecznej sile filmu, potrafiącego oddać doświadczenie jednostki zanurzonej w wieloznacznej rzeczywistości, rozdzieranej przez sprzeczne pragnienia i powinności.

Advertisement

Burhan Qurbani mówi więc o współczesnych Niemczech i Europie, dokonując podobnego przetworzenia do tego, jakie zaproponował w zeszłym roku Ladj Ly na gruncie francuskim, transformując klasyczną powieść Victora Hugo w skomplikowaną panoramę współczesnej Francji. Berlin Alexanderplatz jest przy tym dziełem z jednej strony wierniejszym literackiemu materiałowi, z drugiej bardziej niż na realistyczną obserwację nastawiony na refleksyjność i diagnozy, których wehikułem staje się Francis/Franz. Trzygodzinny Berlin Alexanderplatz stanowi monumentalną hybrydę obyczajowego dramatu i na wpół surrealistycznych impresji.

Film Qurbaniego jest wyczerpującym doświadczeniem, na przemian chwytającym za trzewia i męczącym – reżyser wciąga bowiem widza w kakofoniczny świat bohaterów i nie szczędzi dosadnych, lecz roztropnie rozłożonych uderzeń, oferując ambiwalentne doświadczenie otwarte na co najmniej kilka możliwych odczytań. To ambitna i udana próba uchwycenia dręczących współczesny świat napięć, a równocześnie przypowieść o podróży przez zdradliwy społeczno-polityczny tygiel, którą można potraktować jako przestrogę i moralną konfrontację z obnażającą degenerację naszego świata pół materialną, pół metafizyczną Zoną.

Advertisement

Advertisement

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, czarnego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.