Connect with us

Plebiscyt

Najlepsze HORRORY OSTATNIEJ DEKADY. Wybór czytelników

Poznajcie NAJLEPSZE HORRORY OSTATNIEJ DEKADY, które przerażą i zaskoczą niejednego fana gatunku. Oto straszliwy wybór naszych czytelników!

Published

on

Najlepsze HORRORY OSTATNIEJ DEKADY. Wybór czytelników

Choć wczorajsze Halloween już za nami, nie trzeba czekać kolejnych 365 dni na okazję do obejrzenia dobrego filmu grozy. Pozwólmy, by prawdziwe święto horroru potrwało jeszcze dzień dłużej, przypominając sobie najstraszniejsze filmy ostatniej dekady (2010–2019). Najstraszniejsze, bo wybrane przez naszych czytelników.

Wybór nie był prosty, a walka między filmami była zacięta (co udowadnia duża liczba filmów będących ex aequo z innymi). Wierzymy, że poniższa lista jest idealnym suplementem, które posłuży długoletnim, zaangażowanym fanom gatunku, jak również miłośnikom popularnych tytułów.

Advertisement

Co jednak najważniejsze, ranking udowadnia, że horror nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Gatunek ten, będący jednym z najstarszych, rozwija się w bardzo ciekawym i obiecującym kierunku. W ostatnich latach na ekrany kin i telewizorów trafiło wiele znakomitych horrorów, co napełnia wiarą, że wiele wybitnych tytułów jeszcze przed nami. Nim to jednak nastąpi, poznajcie 30 najlepszych horrorów ostatnich 10 lat według czytelników Film.org.pl. Sprawdźcie sami, czy wyniki was zaskoczą (lub przerażą).

30. (ex aequo) Split

Split, 2016, reż. M. Night Shyamalan

Advertisement

Po dekadzie reżyserskich wpadek i nieśmiałej zapowiedzi powrotu do formy w postaci Wizyty M. Night Shyamalan wreszcie odnalazł swój thrillerowy zmysł. Split to nie tylko aktorskie tour de force znakomitego Jamesa McAvoya, ale i bardzo sprawnie prowadzona intryga, u podstaw której leży trauma głównego/ych antagonisty/ów. McAvoy, kreujący kilkanaście niezwykle zróżnicowanych postaci w ciele jednego bohatera, jest bez wątpienia jednym z najbardziej intrygujących złoli w kinie od dłuższego czasu, a Anya Taylor-Joy zalicza kolejny udany występ na drodze do (miejmy nadzieję) wielkiej kariery. [Dawid Myśliwiec]

30. (ex aequo) Mandy

Mandy, 2018, reż. Panos Cosmatos

Advertisement

Jezu, jak się cieszę, że mój ukochany film A.D. 2018 załapał się do Waszego plebiscytu – na ostatniej pozycji, ale co tam! A jeszcze bardziej się cieszę, że polscy widzowie w końcu mogli obejrzeć w kinach to neonowe cudeńko po tym, jak w zeszłym roku olali je rodzimi dystrybutorzy. Mandy smakuje jak narkotyki, ale ma tę nad nimi przewagę, że nie rujnuje zdrowia. Panos Cosmatos, syn George’a Cosmatosa, udowadnia tutaj, że groza może kryć się przede wszystkim w atmosferze (chociaż jego obrzydliwi motocykliści przerazili mnie równie skutecznie, co najlepsi horrorowi antagoniści).

Hipnotyzujący seans i tour de force Nicolasa Cage’a, ale dla mnie aktorskim objawieniem filmu pozostaje demoniczny Linus Roache. Mandy to nowa, unikatowa jakość, trawestująca to, co znane i ograne. A soundtrack Jóhanssona zostanie ze mną już na zawsze. [Katarzyna Kebernik]

Advertisement

29. Zakonnica

The Nun, 2018, reż. Corin Hardy

Zakonnica to kolejna, najmłodsza odsłona uniwersum dobrze znanej miłośnikom horroru Obecności. Tytułowa postać pojawiła się pierwszy raz w drugiej części głównej serii, gdzie straszyła jako obraz na ścianie. Fabuła spin-offu ma miejsce w latach 50., gdzie w Rumunii wysłani przez Watykan ojciec Burke i siostra Irene próbują rozwikłać tajemniczą sprawę śmierci dwóch zakonnic. Film nie zebrał pochlebnych recenzji, trudno go również nazwać najstraszniejszym filmem serii (choć tak zapowiadali twórcy).

Advertisement

Nie ulega jednak wątpliwości, że dla widzów, którzy upodobali sobie mroczną historię Obecności, seans Zakonnicy będzie, choćby ze względu na powrót do lubianego uniwersum, przyjemnie przerażającym przeżyciem. [Maja Budka]

28. Zbaw nas ode złego

Deliver Us from Evil, 2014, reż. Scott Derrickson

Advertisement

Kolejny film reżysera Scotta Derricksona, twórcy takich perełek jak Egzorcyzmy Emily Rose czy Sinister, opowiada kolejną mroczną historię, tym razem z morderstwami, chorobą psychiczną oraz egzorcyzmami w tle. Złowrogi nastrój potęguje również fakt, że film miał być oparty na prawdziwych wydarzeniach. Historia śledztwa, które prowadzi policjantów od jednej makabrycznej zbrodni do drugiej, z minuty na minutę napełnia widza strachem i przeczuciem, że to nie jest zwykła sprawa kryminalna, a mroczne, nadprzyrodzone siły musiały maczać w tym palce. Zbaw nas ode złego to film, który trzyma w napięciu i choć korzysta z wielu klasycznych horrorowych sztuczek, potrafi wzbudzić lęk. [Maja Budka]

27. Halloween

Halloween, 2018, reż. David Gordon Green

Advertisement

Halloween to rasowy, podręcznikowy wręcz slasher, zrealizowany w duchu najbardziej kanonicznych motywów i struktur gatunku. Nie chodzi tu przecież o rozwój akcji czy śledzenie fabuły – czy wiedza na temat zakończenia oryginalnego filmu odbiera nam przyjemność z ponownych seansów? Oglądanie Halloween to jak zakup i odsłuch dobrze zremasterowanego, ulubionego albumu – znamy praktycznie każdy dźwięk, ale i tak cieszymy się jak dzieci. Krwawa jatka, na którą zaprasza nas z błogosławieństwem Johna Carpentera (pełniącego funkcję producenta wykonawczego i współautora muzyki) David Gordon Green to czysta i nieskrępowana gorsetem wybujałych ambicji rozrywka kinowa pierwszej jakości.

W dobie (skądinąd ciekawych) „posthorrorów” i różnego rodzaju eksperymentów formalnych Halloween to ożywczy i przyjemny powiew klasycznego podejścia do kina grozy. Malkontenci powiedzą, że film nic nie wnosi poza z lekka zliftingowanym i uwspółcześnionym przypomnieniem znanych niemal na pamięć motywów. W takim przypadku powiedzieć można: dobrze, i co z tego? Halloween to przykład na to, jak z klasą powracać do kinowych świętości i dawać publiczności radość, nie traktując jej przy tym jak chodzących na dwóch nogach portfeli. [Tomasz Raczkowski, fragment recenzji]

Advertisement

26. Zło we mnie

February, 2015, reż. Oz Perkins

Zło we mnie najbardziej przypadnie do gustu nie tym widzom, którzy bardziej niż treścią zadowolą się klimatem, lecz fascynatom mrocznej strony ludzkiej natury; tym, którzy odnajdą się w samym opisie sytuacji, pozbawionym odpowiedzi na pozornie najważniejsze pytanie – dlaczego. Ostatnie ujęcie filmu wcale nie sugeruje, że dobrnęliśmy do końca, a wręcz przeciwnie. Że spełnienie w złu jest równie iluzoryczne, co próba bycia dobrym przy każdej nadarzającej się okazji. Ilustracje obu tych postaw wybrzmiewają u Perkinsa jak gorzki żart. Strasznie ponury to film, choć za to jedno trudno go krytykować. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]

Advertisement

25. Annabelle

Annabelle, 2014, reż. John R. Leonetti

Annabelle to kolejny film z rodziny Obecności, a mianowicie jej prequel. Doczekał się również swojej własnej, pomniejszej serii (z Annabelle: Narodziny zła czy Annabelle wraca do domu włącznie), której fabuła skupia się wokół historii morderczej, przeklętej lalki. Film z 2014 roku opowiada zaś historię młodego małżeństwa Mii oraz Johna, którym dotychczas wiodło się cudownie. Ona w ciąży, on właśnie kończy z powodzeniem studia medyczne. Do czasu niespodziewanego napadu satanistów, podczas którego lalka Mii nasiąka krwią jednej z napastniczek.

Advertisement

Annabelle jest filmem najeżonym odwołaniami do innych klasyków kina grozy, takich jak Egzorcysta czy Dziecko Rosemary. W porównaniu do nich wypada jednak blado, niemniej horror Leonettiego w końcu oddaje głos prawdopodobnie najstraszniejszej lalce w historii kina (nawet Laleczka Chucky się chowa), dzięki temu stając się głośnym tytułem, z którym miłośnicy gatunku powinni się zapoznać. [Maja Budka]

23. (ex aequo) To: rozdział 2

It: Chapter Two, 2019, reż. Andy Muschietti

Advertisement

To: Rozdział 2 jest pełną uroku, sercowo uczciwie ckliwą i po prostu piękną opowieścią o dorastaniu, która – jak King w źródle – kładzie nacisk na obyczajówkę, a horror jest narzędziem, żeby to uwypuklić. Ale groza też nadal tu działa. Bez wątpienia w tej wszechobecnie panującej śmierci jest życie. Płynąłem sobie przez film jak ta łódeczka z papieru i doznawałem go tak czyściutko, jak bracia Lumiere przykazali, mimo wad. [Radosław Pisula, fragment recenzji]

23. (ex aequo) mother!

Mother!, 2017, reż. Darren Aronofsky

Advertisement

Nazywanie mother! kinem grozy może wydawać się równie kontrowersyjne, co sam film Aronofsky’ego. Ale czy współcześnie ktokolwiek jeszcze opowiada się za sztywnymi podziałami gatunkowymi? W postmodernistycznym oku kamery horror przybiera tutaj tę postać, którą ja lubię najbardziej: psychodelicznych wizji i surrealistycznych schiz. Odważne, niebiorące jeńców dzieło Amerykanina serwuje nam nasyconą biblijną symboliką i turpistyczną estetyką alegorię degradacji Matki Ziemi dokonaną rękami człowieka – a to tylko ta najbardziej oczywista z wielu możliwych interpretacji tego głęboko przemawiającego do podświadomości obrazu. Skryte pod płaszczem metafory realne problemy czynią z mother! dzieło daleko bardziej przerażające od połowy sztampowych horrorów. [Katarzyna Kebernik]

21. (ex aequo) Cloverfield Lane 10

10 Cloverfield Lane, 2016, reż. Dan Trachtenberg

Advertisement

Dziś hasło „Cloverfield” kojarzy się już z całą serią filmową, ale gdy Cloverfield Lane 10 wchodziło na ekrany, traktowane było jako nieoficjalny sequel Projektu: Monster, kiepskiego monster horroru z 2008 roku. Po tej niezbyt udanej produkcji wykorzystującej found footage raczej nikt nie spodziewał się udanego sequela, a tymczasem powstał film ze znakomitym rolami Johna Goodmana i Mary Elizabeth Winstead, nadający sporo kontekstu sytuacji w jakiej znaleźli się bohaterowie. To survival story z dużą dawką psychologicznego obciążenia, ale przede wszystkim znakomity, trzymający w napięciu thriller – szkoda, że niespodziewany sequel Paradoks Cloverfield jakoś niespecjalnie utrzymał ten poziom… [Dawid Myśliwiec, fragment plebiscytu]

21. (ex aequo) Pozwól mi wejść

Let Me In, 2010, reż. Matt Reeves

Advertisement

Było mnóstwo pytań i obaw w związku z powstawaniem tego remake’a. Amerykańsko-brytyjska przeróbka utrzymuje jednak surowość i elegancki ton pierwowzoru. Matt Reeves zastąpił zimową scenerię szwedzkiego oryginału pustynnym terenem okolic Los Alamos i dodał historii zimnowojenną otoczkę. Pozwól mi wejść to film o dojrzewaniu, miłości i wampirach. To bardziej stylowa i mądrzejsza wersja Zmierzchu. Świetnie zagrany przez młodych aktorów remake Reevesa jest nastrojowym horrorem, posiadającym niewątpliwy artystyczny urok i kilka lepszych chwytów od oryginału. [Przemysław Mudlaff]

20. Bone Tomahawk

Bone Tomahawk, 2015, reż. S. Craig Zahler

Advertisement

Każdy z Was, kto oddał swój głos na ten ekscentryczny mariaż westernu i horroru, ma mój szacunek. Bardzo lubię Bone Tomahawk, bo to kino stworzone jakby z czystej, niczym nieskrępowanej chęci dobrej zabawy. Wciągająca jazda bez trzymanki, pełna wyjątkowo obrzydliwych nawet jak na horrorowe standardy scen. Twórcy nakręcili film z jednej strony oryginalny i niepodrabialny, z drugiej – powracający do korzeni opowieści grozy. Mamy tu w końcu jednoznaczny podział na złych i dobrych, mamy potwory, które trzeba pokonać. Czarny humor miesza się ze strachem, a nad wszystkim unosi się aura porywającej przygody: takiej prawdziwej, niebezpiecznej, na śmierć i życie. [Katarzyna Kebernik]

18. (ex aequo) Czarny łabędź

Black Swan, 2010, reż. Darren Aronofsky

Advertisement

Aronofsky pisze kolejną kronikę ludzkiej obsesji, która poprzez swoją destrukcję tworzy. Snuje opowieść o dążącej do perfekcji baletnicy. Historia ta zdobyła uznanie fanów reżysera i filmowego światka, otrzymując 21 nagród i aż 66 różnych nominacji. Szaleństwo to główny temat podejmowany przez reżysera w jego twórczości. Nina Mayers, młoda baletnica, grana świetnie przez Natalie Portman, chce być lepsza od innych. Chce być idealna. Owładnięta swoją manią, która ostatecznie ją zgubi, popada w coraz bardziej mroczne zakamarki psychiki. [Robert Skowroński, fragment recenzji]

18. (ex aequo) Suspiria

Suspiria, 2018, reż. Luca Guadagnino

Advertisement

Luca Guadagnino, reżyser świetnych Tamtych dni, tamtych nocy, zrealizował swoją wersję słynnego horroru giallo Dario Argento. Staremu slasherowi, którego najmocniejszą stroną była warstwa wizualna, Guadagnino nadaje zupełnie nową jakość, osadzając film głęboko w kontekście politycznym i feministycznym. Z prostej bajki o Alicji w Krainie Czarów wyłania się głęboki, wżynający się w mózg horror psychologiczny, niepozostawiający łatwych odpowiedzi, o zapadającym w pamięć, nie dającym spokoju soundtracku. [Michalina Peruga]

17. Zombie express

Boo-san-haeng, 2016, reż. Sang-ho Yeon

Advertisement

Bohaterowie Zombie expressu zmuszeni są do walki z nieumarłymi podczas podróży pociągiem z Seulu do Pusan. Film Yeona Sang-ho ma jednak do zaoferowania znacznie więcej niż tylko zamkniętą przestrzeń oraz azjatycki rodowód. Tym, co zdecydowanie wyróżnia go na tle pozostałych zombie movies, jest moralizatorskie zacięcie. Mentalna przemiana protagonisty, Seoka-woo, przeciwstawiona zostaje egoistycznej postawie jednego ze współpasażerów, który aby uratować własną skórę konsekwentnie realizuje zasadę „po trupach do celu”. Czy w obliczu katastrofy takiego kalibru jak pandemia zombie warto pomagać innym, zamiast koncentrować się jedynie na własnym przetrwaniu? Przekonajcie się sami. [Janek Brzozowski, fragment zestawienia]

16. To my

Us, 2019, reż. Jordan Peele

Advertisement

Jordan Peele – twórca nagrodzonego Oscarem Uciekaj! – powraca. Ponownie stawia na horror, ale tym razem dużo bardziej świadomie, bez półśrodków, za to z iście kinofilskim podejściem do gatunku. Nie oznacza to jednak, że zapomniał o widzach, którzy pokochali go za polityczny wymiar debiutu. Przeciwnie – w To my społecznego zaangażowania jest jeszcze więcej. Tak jak warstw, smaczków, nawiązań i gier z widzem. Twórca udowadnia, że kino jest żywe, a on sam jest jednym z jego najciekawszych twórców. O wybitnej roli Lupity Nyong’o tylko wspomnę, bo należy się jej oddzielny akapit. [Filip Pęziński]

15. Martwe zło

Evil Dead, 2013, reż. Fede Alvarez

Advertisement

Martwe zło jest bowiem dla współczesnego horroru tym, czym Dredd był dla współczesnego kina akcji – głośnym i stanowczym przypomnieniem, że nawet w epoce, w której mainstreamowi twórcy prześcigają się w puszczaniu oka do widzów i nabijaniu się z konwencji, można nakręcić ekscytujący film gatunkowy na serio, bez popadania w autoparodię. Alvareza nie obchodzi, że model horroru, który realizuje, został rok temu bezlitośnie obśmiany w Domu w głębi lasu.

Kręci na poważnie, dbając o emocje, odnosząc się do klasyków i inteligentnie przystosowując ich formułę do wymagań dzisiejszego kina. Tak, jak w wypadku Dredda, osiąga sukces dzięki odważnemu podejściu i traktowaniu spuścizny gatunkowej z odpowiednim szacunkiem. I tak, jak w wypadku Dredda, po seansie ma się ochotę wyjść z sali, podejść do kasy i od razu zamówić bilet na kolejny seans. [Grzegorz Fortuna, fragment recenzji]

Advertisement

14. Midsommar. W biały dzień

Midsommar, 2019, reż. Ari Aster

Midsommar właściwie wymyka się gatunkowym ramom – folkowość łączy się tu z pogaństwem, psychologiczne konteksty przenikają z oniryzmem, a uderzająca niespodziewanie groza skąpana jest w promieniach słońca. Film Astera bardziej niż trzymającym w napięciu horrorem jest właściwie hipnotycznym odurzającym odlotem, projektującym doświadczenia głównej bohaterki na całą tkankę filmu. Wizja ta jest jednak równocześnie fascynująca i przerażająca, a deliryczna estetyka potęguje tylko odczuwany przez widzów niepokój, zamazując granice pomiędzy prawdą, halucynacją, marzeniem i koszmarem. Porywający film będący znakomitym materiałem do analiz i interpretacji, taki jak Midsommar, powinien być celem każdego reżysera filmowego. [Tomasz Raczkowski]

Advertisement

13. Dom w głębi lasu

The Cabin in the Woods, 2011, reż. Drew Goddard

Dom w głębi lasu nie aspiruje raczej do pełnoprawnego horroru, ale raczej stanowi jego pastisz. Bardzo świadomy, przemyślany i bawiący się znanymi z horroru tropami i archetypami, i to w sposób zupełnie otwarty. Całość oferuje świetne tempo, a krótki metraż (zaledwie 95 minut) sprawia, że nigdy nie zaczyna nużyć. Dodać do tego bardzo fajną obsadę i dostajemy naprawdę satysfakcjonującą, lekką rozrywkę na jesienny wieczór. Lepsze czasy, gdy jeszcze nazwisko Jossa Whedona (w tym przypadku scenarzysty) obiecywało coś interesującego. [Filip Pęziński]

Advertisement

12. Ciche miejsce

A Quiet Place, 2018, reż. John Krasinski

Według wielu opinii Ciche miejsce to najlepszy horror ubiegłego roku. Z pewnością mamy do czynienia ze świeżym podejściem do gatunku. Johnowi Krasinskiemu udało się zrealizować świetny, bardzo intensywny film. Ta historia o rodzinie starającej się przetrwać w postapokaliptycznym świecie, w którym nawet najmniejszy hałas może sprowadzić ogromne niebezpieczeństwo, naprawdę angażuje – końcowe sceny ogląda się z krawędzi fotela. Duża w tym zasługa aktorów, oprócz Krasinskiego na pierwszym planie występują tu jego żona Emily Blunt (nagrodzona za tę rolę prestiżową SAG Award) oraz bardzo zdolne dzieciaki, jak choćby znana z Wonderstruck Millicent Simmonds.

Advertisement

Bardzo dobra rzecz, z dopracowaną w najmniejszym szczególe stroną techniczną. [Karol Barzowski, fragment zestawienia]

11. Naznaczony

Insidious, 2010, reż. James Wan

Advertisement

Mimo zapożyczeń film okazuje się nietypową ghost story z bardzo gęstą atmosferą, wykreowaną bez pomocy hektolitrów krwi i efektów komputerowych. Przy zaskakująco niskim budżecie (półtora miliona dolarów) udało się zrealizować wciągające, ponure i nastrojowe kino grozy z dobrym aktorstwem (w obsadzie m.in. niedoceniana Rose Byrne). Lepsze niż Poltergeist (1982), z którego czerpie pomysły. [Mariusz Czernic, fragment plebiscytu]

10. Obecność 2

The Conjuring 2, 2016, reż. James Wan

Advertisement

O ile sukces Obecności mógł być nieco zaskakujący (choć horrorowe doświadczenie Jamesa Wana mogło dawać producentom powody do optymizmu), o tyle sequel historii o egzorcystach Warrenach był już bardzo świadomą decyzją biznesową. Jedyną zagadką było to, czy Wanowi uda się powtórzyć sukces oryginału, nie powtarzając się przy tym przesadnie. Udało się to z nawiązką, ponieważ dzięki wprowadzeniu postaci zakonnicy opętanej przez demona Valaka Obecność 2 nie tylko osiągnęła niemal identyczny sukces komercyjny (ten sam rezultat w box offisie przy dwukrotnie wyższym budżecie), ale i otworzyła furtkę dla kolejnego spin-offu w Conjuring Universe.

Sequel Obecności przynosił tę samą jakość i kilka nowych wątków, dzięki którym nie stał się wyłącznie odgrzewaniem sprawdzonej w pierwowzorze formuły, ale faktyczną wartością dodaną dla całego uniwersum. [Dawid Myśliwiec]

Advertisement

9. Babadook

The Babadook, 2014, reż. Jennifer Kent

Reżyserski debiut Australijki Jennifer Kent to najprawdziwsze kino grozy, ubierające w gatunkową oprawę codzienne życiowe dramaty. Potworem w życiu Amelii, wychowującej samotnie syna po śmierci męża, jest tytułowy Babadook objawiający się pod postacią stwora w kapeluszu, a symbolizujący tak naprawdę wszystkie trudne emocje, z którymi zmaga się bohaterka – strach, żal po utracie męża, niewyobrażany ból i samotność. Horror opiera się w dużej mierze na psychologicznym ciężarze tych emocji, kreuje grozę, nie uciekając się do tanich jump scare’ów. [Michalina Peruga]

Advertisement

8. Autopsja Jane Doe

The Autopsy of Jane Doe, 2016, reż. André Øvredal

Autopsja Jane Doe jawi mi się przede wszystkim jako miło-straszne zaskoczenie filmowego roku 2016. Pamiętam, że przed premierą tej produkcji raczej się nią zbytnio nie interesowałem. Ot, wiedziałem, że za kamerą stanie Øvredal, a że kupił mnie wcześniejszym Łowcą Trolii, to pomyślałem: obejrzę. Nie żałowałem. Autopsja… jest w zasadzie horrorem o nawiedzonym domu, tyle że zamiast całej chaty mamy kostnicę i krematorium zlokalizowane w piwnicy domu Tildenów. Film Øvredala charakteryzuje się wzorcowym zawiązaniem fabuły, świetnym duetem aktorów (Hirsch i Cox) oraz zdjęciami potęgującymi poczucie klaustrofobicznego zamknięcia.

Advertisement

Otrzymujemy ponadto trochę subtelnego i eleganckiego gore, detektywistyczną łamigłówkę, a także możliwość uczestniczenia w czymś na kształt eksperymentu Kuleszowa. Chociaż finał Autopsji Jane Doe jawnie potyka się o własne nogi, to pierwsza jej godzina stanowi niespotykany wręcz przykład umiejętnego i cholernie sprytnego budowania napięcia i strachu. [Przemysław Mudlaff]

7. Sinister

Sinister, 2012, reż. Scott Derrickson

Advertisement

Do dziś pamiętam, jak w gimnazjum kolega z klasy opowiadał mi o swojej pierwszej przygodzie z Sinistrem. Film Scotta Dericksona obejrzał późnym wieczorem, w kościelnej świetlicy wraz z grupą znajomych ministrantów. Po seansie musiał wracać na piechotę przez ciemne przedmieścia Poznania – połowę drogi pokonał biegiem. Aż takie straszne? Nie chciało mi się w to wierzyć. Obejrzałem horror Dericksona parę dni później; przez tydzień bałem się chodzić w nocy do toalety w obawie przed tym, że gdzieś pomiędzy salonem a kuchnią dopadnie mnie potworny Mr. Boogie i rozkaże zamordować śpiących rodziców.

Kilka lat później, podczas imprezy halloweenowej, ktoś włączył sequel Sinistra, który już do końca wyleczył mnie ze strachu przed Mr. Boogiem – tak okropnie beznadziejny był to film. [Jan Brzozowski]

Advertisement

6. Coś za mną chodzi

It Follows, 2014, reż. David Robert Mitchell

Nikt nie powiedział, że filmy na tematy społeczne zawsze mają przybierać formę obyczajowej rozprawki. W Coś za mną chodzi David Robert Mitchell tworzy efektowną metaforę choroby przenoszonej płciowo, poruszając kwestie współczesnej seksualności i obłędnej spirali przenoszenia odpowiedzialności. Pokazywana w filmie epidemia klątwy jest wprost przerażająca, a gdy uświadomimy sobie realistyczny podtekst, jej groza bynajmniej nie zostaje rozładowana. Niezwykle sprawna realizacja gatunkowa zapewnia bowiem Mitchellowi doskonałe alibi w postaci trzymającej w napięciu od początku do końca narracji, widowiskowej, solidnie straszącej i zakończonej niejednoznaczną puentą. [Tomasz Raczkowski]

Advertisement

5. Uciekaj!

Get Out, 2017, reż. Jordan Peele

Znakomite Uciekaj! Jordana Peele’a to zdecydowanie jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat. Reżyser i scenarzysta w jednym w konwekcji wciągającego, budzącego niepokój, ale i sprawnie operującego czarnym humorem horroru (chociaż sam Peele nazywa film thrillerem społecznym) tworzy portret uprzedzeń i nierówności rasowych Ameryki. Twórca wciąga nas przy tym w istną grę na skojarzenia i spostrzegawczość, co sprawia, że film nie traci przy kolejnych seansach. Przeciwnie – tylko z nimi zyskuje. Inteligentna i przemyślana rozrywka na najwyższym poziomie. [Filip Pęziński]

Advertisement

4. Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii

The VVitch: A New-England Folktale, 2015, reż. Robert Eggers

Według mnie Czarownica Roberta Eggersa to jeden z najlepszych i najważniejszych horrorów, jakie dotąd nakręcono. Nie tylko dlatego, że to formalne cudo, błyskotliwie generujące niepokojącą atmosferę przy pomocy ciemnych barw, niespiesznego tempa, płynnego montażu i nieustannego sugerowania obecności czegoś niebezpiecznego przy pomocy intensywności kadrów. Zorientowana psychologicznie opowieść Eggersa to zakończona powodzeniem próba dotarcia do samej esencji grozy, rodzącej się w umysłach ludzi i za ich pomocą zyskującej realność. Czarownica to klimatyczna opowieść o naturze strachu i antropologiczna medytacja nad doświadczeniem zła. Przede wszystkim jednak jest to wizja hipnotyzująca, przerażająca samą sugestią czegoś nadnaturalnego – prawdziwe arcydzieło. [Tomasz Raczkowski]

Advertisement

3. Dziedzictwo. Hereditary

Hereditary, 2018, reż. Ari Aster

Sam umieściłbym Dziedzictwo. Hereditary na miejscu pierwszym tego rankingu, bo logika wskazuje, że plebiscyt na najlepszy horror, powinien wygrać tytuł najbardziej przerażający, a ja straszniejszego filmu od debiutu Astera z 2018 roku chyba nie widziałem nigdy. Twórcy bardzo sugestywnie udaje się zbudować klimat, który nie pozwala widzowi nawet na chwilę spokoju, a niezwykle zmyślny scenariusz wciąż myli tropy, co sprawia, że opowiadana historia nigdy nie przestaje zaskakiwać.

Advertisement

To też bardzo wizualny film, którego estetyka spójnie rozciąga się od scenografii po twarze głównych bohaterów. Nie pierwszy debiutant na liście udowadnia, że współczesny horror ma się doskonale. [Filip Pęziński]

2. To

It, 2017, reż. Andy Muschietti

Advertisement

To Stephena Kinga to nie tylko jedna z jego najbardziej znanych książek, ale zdecydowanie jeden z najbardziej cenionych horrorów w historii literatury. Nic dziwnego, że filmowcy chętnie sięgają po tę gargantuiczną pozycję. Najpierw na początku lat 90. zekranizowano ją na potrzeby telewizji, a później, w 2017 roku, reżyser Andy Muschietti przeniósł książkę na ekrany kin. W pierwszej części rozbitej na dwa rozdziały ekranizacji zobaczymy młode inkarnacje bohaterów i ich pierwsze starcie z tytułowym potworem. To film niezwykle stylowy i odwołujący się do istoty książki – zła, które czynią ludzie. Świetna, młodociana obsada sprawia, że nowe To na długo zapadnie wam w pamięć. [Filip Pęziński]

1. Obecność

The Conjuring, 2013, reż. James Wan

Advertisement

Gdy sześć lat temu James Wan nakręcił Obecność, mało kto spodziewał się, że film ten zapoczątkuje jedno z najbardziej udanych uniwersów w historii horroru. Tymczasem produkcja o budżecie zaledwie 20 milionów dolarów zarobiła na całym świecie szesnaście razy tyle, trzymającym przy tym wysoki poziom scenariuszowy i realizacyjny. Choć aktorską parę Vera Farmiga–Patrick Wilson trudno uznać za szczególnie przyciągającą przed ekrany, w roli poczciwych Lorraine i Eda Warrenów walczących z siłami paranormalnymi sprawdzają się znakomicie. Nie ma w Obecności nic szczególnie odkrywczego, ale dzięki umiejętnemu stosowaniu ogranych chwytów film Wana działa wyjątkowo dobrze. I, co chyba jeszcze ważniejsze, nie jest ostatnim udanym tytułem w całym uniwersum. [Dawid Myśliwiec]

Advertisement

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

Kliknij, żeby skomentować

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *