Producentka czwartego INDIANY JONESA sugeruje, dlaczego film okazał się rozczarowaniem

W przyszłym roku zadebiutuje piąta część serii Indiana Jones, która trafi do kin 15 lat po poprzedniej odsłonie, zatytułowanej Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki. Wyreżyserowane przez Stevena Spielberga widowisko z 2008 roku nie cieszy się sympatią wszystkich widzów (zaledwie 53% pozytywnych opinii od użytkowników w serwisie Rotten Tomatoes), a krytyka spada między innymi na fakt, że w filmie pojawił się wątek kosmitów.
Przy okazji rozmów o nowej części, do Królestwa… nawiązała Kathleen Kennedy, producentka i prezeska Lucasfilm. W rozmowie z Empire stwierdziła, że niesatysfakcjonujący efekt końcowy mógł być efektem niewystarczająco dobrej fabuły:
Zawsze chce się zrobić wyłącznie dobry film. Czasem udaje się to perfekcyjnie, innym razem nie. Przy czwartym “Indym” nie ma konkretnego elementu, na który patrzylibyśmy wstecz, może poza faktem, że historia nie była tak solidna, jak byśmy chcieli.
Wcześniej w tym roku scenarzysta Królestwa…, David Koepp, przyznawał, że wprowadzenie motywu obcych niekoniecznie było dobrym rozwiązaniem.
Nigdy nie byłem zadowolony z tego pomysłu. Starałem się przekonać [Stevena Spielberga i George’a Lucasa], aby to zmienić. Miałem inny pomysł. Postawili jednak na swoim. Nie twierdzę, że mój pomysł byłby lepszy. Myślę jednak, że negatywne opinie – abstrahując od drobnostek, które nie podobały się ludziom, bo były na przykład zbyt głupiutkie – w dużej mierze wynikały z tego, że fani sądzili, że kosmici nie powinni znaleźć się filmie o Indianie Jonesie. Patrząc wstecz, mieli rację.
Koepp nie brał udziału przy pisaniu scenariusza nadchodzącej piątej części, nie reżyserował jej też Spielberg – za kamerą stanął tym razem James Mangold. Poza Harrisonem Fordem powracającym do roli Indiany, w filmie wystąpią m.in. Phoebe Waller-Bridge oraz Mads Mikkelsen.
Indiana Jones 5 zadebiutuje 30 czerwca 2023 roku.