Gareth Evans, reżyser The Raid, zapowiada nowy film! Znamy tytuł!
Brytyjski reżyser Gareth Evans zasłynął tym, że dał światu jedno z najlepszych filmowych mordobić ostatnich lat. Dwie części The Raid okazały się sporym sukcesem, za którym stała wartka akcja i rewelacyjne nakręcone sceny walk. Podczas gdy w USA trwa promocja wydania Blu-Ray The Raid 2, a cały świat zastanawia się nad tym, czy Evans nakręci część trzecią filmu, reżyser w końcu przerywa kilkuletnie milczenie i zapowiada nowy projektu.
Jeśli powołać się na informację ujawnioną w „The Hollywood Reporter”, Gareth Evans niedługo powróci z nowym filmem. I miejmy nadzieję, że będzie to kino kopane. Film ma już nawet swój tytuł i zarys fabuły. Apostle będzie opowieścią o facecie, który przybywa na dziwną wyspę w poszukiwaniu zaginionej siostry. Trafia na ślad tajemniczego kultu, który może mieć coś wspólnego z porwaniem rodzeństwa. Dalszy ciąg każdy z nas może dopisać sobie sam. Na pytanie „czy bohater spuści łomot członkom kultu?” odpowiedź jest oczywista. Czekać będziemy tylko na to, by zobaczyć jak – czyli przy użyciu jakich środków – do tego dochodzi. Pracę nad scenariuszem już trwają, czego dowodem ma być ukazane poniżej zdjęcie, zamieszczone na Instagramie przez samego reżysera.
[instagram url=https://www.instagram.com/p/BJTfoXpDU8k/]
Zastanawiając się nad tym, w jakim kierunku może pójść nowy film reżysera, warto przypomnieć sobie o krótkometrażówce, którą reżyser zaprezentował na początku tego roku. Evans wrzucił film na Twittera, z dopiskiem „tutaj coś drobnego, co ostatnio zrobiliśmy”. Doceniam skromność, ale to, co pokazał w tym niepozornym filmiku, na bite pięć minut przyprawiło mnie o żywsze bicie serca i z pewnością zasługuje na większy rozgłos. I znowu: choreografia i sposób kręcenia walki same zachęcają do oklasków. Nie wiem, czy Apostle także będzie skąpany w klimatach samurajskich, ani czy zaprezentowana wcześniej krótkometrażówka będzie z nowym filmem w jakkolwiek sposób powiązana. Ale bardzo możliwe, że wypuszczenie tego filmiku do sieci nie było przypadkowe – być może posłużył on reżyserowi do badania gruntu pod przyszły projekt. Ale to tylko moje przypuszczenia.
Patrzcie i podziwiajcie. Takiego powrotu Evansa życzyłbym sobie w pełnym metrażu.