search
REKLAMA
Felietony

Polityczna poprawność, upadek cywilizacji, czyli komu przeszkadzają BIAŁE ELFY

Jakże potężni muszą być aktorzy lub aktorki o innym kolorze skóry niż biała, skoro potrafią nawet obalić cywilizację!

Marcin Kempisty

17 lutego 2022

REKLAMA

Już w X wieku Ibrahim Ibn Jakub pisał w swoich księgach o elfach jako „istotach o sile nadludzkiej, których mleczne skóry i alabastrowe włosy z oddali kilku kilometrów lśnią, niczym księżyc na niebie w noc bezgwiezdną”. Poświęcano im eposy, składano im dary, bo elfy, bożki lasu, patroni polowań, budziły respekt wśród ludności zamieszkującej miasta i wsie na całym globie. Stąd między innymi wynika fascynacja ich gatunkiem wyrażana przez Tolkiena w jego powieściach – pisarz jak nikt wcześniej oddał całe piękno i okrucieństwo charakterystyczne dla elfickiego usposobienia.

Władca pierścieni

Nie powinno więc dziwić oburzenie fanów prozy autora Hobbita, gdy po raz pierwszy ujrzeli zwiastun nowego serialu od platformy streamingowej Amazona, którego akcja ma toczyć się właśnie w świecie Śródziemia zaprojektowanym przez Tolkiena. Kto chociaż trochę zapoznał się ze swego rodzaju świeckim światem mitologii zamieszkałym przez niziołki, magów, orki, elfy i krasnoludy, kto chociaż trochę liznął europejskiej historii, nie może przejść obojętnie obok bezeceństwa, którego dopuścili się scenarzyści omawianej produkcji. Władca pierścieni: Pierścienie władzy zapamiętajcie ten tytuł. Nie musicie go już oglądać, wystarczy seans zwiastuna, żeby przekonać się o grzechu, którego nie sposób wybaczyć.

Naprawdę, tu nie ma miejsca na żarty. Rozumiem, gdyby dyskusja dotyczyła postaci fikcyjnych, zmyślonych jedynie w głowie pisarza, wprawdzie wywiedzionych z podań i legend, ale jednak zaprojektowanych na obraz i podobieństwo nikogo, kto kiedykolwiek stąpał po tej ziemi. Gdyby chodziło o fikcję, to nikt nie powinien się wkurzać, w końcu skoro dana postać nie ma odzwierciedlenia w świecie fizycznym, to raczej się nie obrazi, że nagle zmienił jej się kolor skóry albo płeć. Być może takie zmiany nawet wpłynęłyby korzystnie na ekranizację, dodały jakiś interpretacyjny element niedostrzegany wcześniej przez widzów. Przypomina mi się wypowiedź jednego z reżyserów teatralnych na temat Romea i Julii; przywykliśmy bowiem tak bardzo do buziek młodych dicapriopodobnych aktorów i uroczych nastolatek, że trudno nam wyobrazić sobie, co by było, gdyby ci młodzi bohaterowie byli „zwyczajni” – czasami z dodatkowymi kilogramami, pryszczami, po prostu mniej urodziwi niż zwykle. Ów reżyser uważał, że takie „uziemienie” protagonistów, podarowanie im zwyczajnych twarzy tylko pogłębi tragizm ich losów, wydobędzie bowiem na wierzch przeżywaną przez nich potęgę młodzieńczego, nieujarzmionego, ale też szczeniackiego uczucia.

Władca pierścieni

Wracając do serialowego Władcy pierścieni – gdyby chodziło li tylko o wyobraźnię, to Galadriela mogłaby być śniadą brunetką, a krasnoludy mogłyby mieć po dwa metry. Jakie to ma znaczenie dla postaci? Przecież liczy się aktorstwo, dobrze napisany scenariusz, wciągająca opowieść, z której wydobywa się erupcja emocji i lawina mądrości. Skoro jednak Tolkienowska biblia oparta jest na prawdzie (bo jakże mógłbym sądzić inaczej, skoro odbiorcy podchodzą do niej z takim pietyzmem), to ekranizacja musi być jej całkowicie wierna. Zero przeinaczeń, odautorskich komentarzy, korekt i niuansów – ani kroku w tył, bo inaczej grozi anatema!

Kto to widział, żeby elfy były czarne, a kobiety rycerskie! Kto to widział, żeby Śródziemie zamieszkiwali ludzie o różnych kolorach skóry! Toż to zamach na świętość niemalże analogiczny do zrzucenia bomby atomowej na Hiroshimę. Dobrze, że armia słusznie myślących ludzi wylała wiadro pomyj na twórców serialu, w końcu jak można wytrzymać z tym multikulti. Rozumiem, że ludzie są różni, ale czy muszą się z tą innością aż tak obnosić? Przecież nienawistnie nastawiony do produkcji Amazonu komentariat ma całkowitą rację – prawdziwe Śródziemie zamieszkują biali, heteroseksualni herosi i oddane im damy. Jest to potwierdzone Tolkienowskim świadectwem, więc próba innego zaprezentowania tego świata jest obiektywnie błędna. 

Wszystko by się udało, gdyby nie ta wstrętna polityczna poprawność. Książki Tolkiena są zdobyczą białej cywilizacji, świadectwem jej wielkości, obrazem pięknych idei przyświecających zachodnim społeczeństwom. Konserwatywnie nastawieni odbiorcy mają rację, że odważne kobiety w zbrojach lub czarne postacie powinny znaleźć sobie inne uniwersum. Chociaż zapomniałem, wtedy to będzie oznaka tego, że zapomina się o białych, heteroseksualnych mężczyznach, a światem kultury rządzi lewactwo i feministki. Chociaż, patrząc na to zagadnienie niczym adwokat diabła, jest to na swój sposób urocze, z jaką nabożną, niemal erotyczną czcią męska część widowni podchodzi do walki o słuszne pokazywanie przystojnych, umięśnionych i prawych białych rycerzy, jak gdyby oglądanie ich zmagań na ekranie dostarczało mnóstwa przyjemności.

Władca pierścieni

Nasza wspaniała cywilizacja jest najpotężniejsza, a jej owocem są dzieła niezrównane. Nasza wspaniała cywilizacja nie miała i nie będzie miała konkurencji, tak wiele udało się osiągnąć, na dodatek w zgodzie z praworządnością, poszanowaniem innych nacji i kultur, a także prawa do samostanowienia. Mimo to garstka czarnych osób i kobiet pokazywanych w odrobinę mniej stereotypowy sposób zagraża fundamentom naszej cywilizacji, dlatego protesty w obronie jedynej, prawowitej ekranizacji książek Tolkiena pozbawionej elementów niebiałych są jak najbardziej uzasadnione. Niech wstydzą się osoby podnoszące rękę na białych elfów, brodatych krasnoludów i kobiety odziane w suknie. Oby polityczna poprawność wreszcie przegrała walkę ze zdrowym rozsądkiem, bo nie ma dowodów na to, że w Śródziemiu mieszkały czarne elfy.

Marcin Kempisty

Marcin Kempisty

Serialoholik poszukujący prawdy w kulturze. Ceni odwagę, bezkompromisowość, ale także otwartość na poglądy innych ludzi. Gdyby nie filmy Michelangelo Antonioniego, nie byłoby go tutaj.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA