Publicystyka filmowa
NIE TYLKO ROCKET RACOON. Najfajniejsze gadające filmowe zwierzęta
NIE TYLKO ROCKET RACOON to fascynująca podróż przez świat gadających zwierząt w kinie, które zaskakują humorem i osobowością.
W historii kina pojawiły się już setki zwierzęcych bohaterów, w których zakochiwały się lub – przeciwnie – których obawiały się kolejne pokolenia widzów. Jednak wśród futerkowych postaci filmowych znajdują się też niekiedy takie, które nabierają cech ludzkich – najczęściej w formie aparatu mowy, ale czasem także za sprawą umiejętności palenia marihuany czy obsługi karabinu maszynowego.
Galeria antropomorficznych zwierząt w kinie jest przebogata, ale na absolutne wyróżnienie zasługują tylko niektóre. Z okazji premiery marvelowskiego filmu z walecznym szopem w obsadzie zapraszam do zapoznania się z listą dziesięciu najfajniejszych gadających filmowych zwierząt.
Rocket Raccoon – nie mogło być inaczej: zestawienie zaczynamy od największego zakapiora wśród szopów, wyborowego strzelca i jednego ze Strażników galaktyki. Mówiący głosem Bradleya Coopera Rocket tworzy uroczą parę ze znacznie mniej wygadanym Grootem/Baby Grootem, ale niech nie zmyli was jego puszyste, szopie futerko – Rocket jest wysoce inteligentnym i wyjątkowo zabójczym zwierzęciem, które zawsze musi postawić na swoim. Ma złote serce, ale dotarcie do jego wrażliwej strony to umiejętność, którą posiadł jedynie jego drewniany przyjaciel.
Caesar – bohater rebootu Planety małp, w którego wcielił się weteran CGI Andy Serkis, chwyta za serce niezwykłą wrażliwością, ale też inteligencją i odwagą. To prawdziwy lider, który stara się odnaleźć właściwy sposób na zaprowadzenie równowagi pomiędzy ludźmi i małpami. No i kocha Jamesa Franco, jak my wszyscy.
Ted – tytułowa postać filmu Setha MacFarlane’a co prawda nie jest zwierzęciem per se, bo zamiast organów wewnętrznych ma zwitek pluszu, ale w niewyjaśniony sposób egzystuje zupełnie jak człowiek, klnąc na czym świat stoi, paląc trawę i uprawiając seks z urodziwymi pannami. Trudno doszukiwać się tu logiki, ale w niepokornej postawie Teda jest całe mnóstwo fajności, choć zdecydowanie lepiej widać to w pierwszej części filmu niż w jej kontynuacji.
Stuart Malutki – jeżeli swoją miłością otaczają cię tacy ludzie jak Geena Davis i Hugh Laurie, to musisz być kimś wyjątkowym. I rzeczywiście – biała myszka o imieniu Stuart jest wspaniałym, na wskroś pozytywnym bohaterem nakręconego pod koniec XX wieku filmu familijnego i jego dwóch kontynuacji. Dubbingowany przez Michaela J. Foksa Stuart to mądra i niezwykle sympatyczna postać, a także symbol kina rodzinnego, o które dziś już coraz trudniej.
Falkor – kudłaty smok z Niekończącej się opowieści (ręka w górę, kto jeszcze przez całe dzieciństwo myślał, że Falkor to latający pies?) stał się dla wielu dzieciaków takim samym przewodnikiem i przyjacielem, jak dla Atreju, głównego bohatera filmu Wolfganga Petersena. Perła kina przygodowego i familijnego lat osiemdziesiątych zawierała całe mnóstwo charakterystycznych postaci, ale to Falkor wydaje się być najwspanialszą z nich.
Frank – bezapelacyjnie najlepsza postać w całej serii Faceci w czerni. Mops Frank jest ziemską postacią pewnego obcego, który zostaje informatorem Agencji, a później także jednym z agentów. Jest niebywale rezolutnym i ambitnym zwierzęciem, a jego wykonanie I Will Survive w drugiej części serii (Frank mówi i śpiewa głosem Tima Blaneya, znanego aktora dubbingowego) jest z pewnością jednym z najlepszych w historii kina. Szkoda, że odtwarzający rolę Franka mops Mushu zszedł z ziemskiego padołu przed realizacją trzeciej części serii i wystąpił w niej jedynie na zdjęciach.
Iorek Byrnison – choć pewnie na pierwszy rzut oka zupełnie go nie kojarzycie, z pewnością macie w pamięci monumentalnego niedźwiedzia polarnego w lśniącej zbroi, który był jednym z najbardziej imponujących stworzeń w Złotym kompasie (2007) Chrisa Weitza. Iorek Byrnison, mówiący głosem Iana McShane’a, jest przedstawicielem panserbjørne, wysoce inteligentnej i potężnej rasy niedźwiedzi zamieszkującej wyspę Svalbardu. W Złotym kompasie jest sojusznikiem głównej bohaterki, a także – co jak na niedźwiedzia polarnego dość nietypowe – uzależnionym od alkoholu mechanikiem i kowalem, który dawniej był królem panserbjørne, ale stracił tron w wyniku podstępu. Bardzo złożona i interesująca postać, że nie wspomnę o tym, że niedźwiedź polarny w zbroi wygląda kozacko.
Kot z Cheshire – Lewis Carroll stworzył wiele znakomitych postaci zwierzęcych, ale inkarnacja Kota z Cheshire, którą w swojej Alicji w Krainie Czarów (2010) zaprezentował nam Tim Burton, jest wizualnie odjechaną i wysoce hipnotyzującą wersją tego efemerycznego zwierzęcia. Posługujący się głosem Stephena Frya kot, obdarzony niewiarygodnie liczebnym uzębieniem i przeogromnymi oczami, u Burtona zyskał dodatkowe w stosunku do książki umiejętności: potrafi latać i znikać. Kot z Cheshire w filmowej wersji z 2010 roku wygląda niczym owoc napędzanej kwasami i grzybkami wyobraźni.
Bagheera – jeszcze niedawno byłem przekonany, że najlepszą wersją czarnej pantery Bagheery będzie ta z klasycznej, disneyowskiej wersji Księga dżungli z 1967 roku, dubbingowana przez Sebastiana Cabota. Wszystko zmieniło się za sprawą Jona Favreau, który w 2016 roku pokazał światu swoją wersję historii stworzonej przez Rudyarda Kiplinga, postać Bagheery powierzając Benowi Kingsleyowi, który obdarował szlachetnego drapieżnika iście królewskim głosem. Wspaniale animowany film Favreau stworzył niezapomnianą wersję czarnej pantery, która jest jednym z najważniejszych sprzymierzeńców małego, człekokształtnego Mowgliego.
Smaug – był tu już jeden smok, ale ten, z drugiej odsłony Hobbita Petera Jacksona, jest już postacią na wskroś negatywną. Chciwy i zabójczy Smaug to kanalia, jakich mało, ale za to jak wygląda! Nawet jeśli nigdy nie przepadaliście za fantasy, obejrzenie Pustkowia Smauga to mus, jeśli potraficie docenić znakomite efekty specjalne. Fakt, że potężny smok mówi u Jacksona równie mocarnym głosem Benedicta Cumberbatcha, jest już tylko wisienką na torcie.
korekta: Kornelia Farynowska
