TERRY GILLIAM ma dosyć bycia białym mężczyzną. Nazywa ruch #MeToo polowaniem na czarownice
Nie tak dawno przytaczaliśmy na naszych łamach wypowiedź Terry’ego Gilliama na temat Czarnej Pantery i kina superbohaterskiego jako ogółu (przypomnijmy: twórca nienawidzi filmu Ryana Cooglera i nie jest fanem produkcji opartych na komiksach). Nie minęło wiele czasu, a reżyser 12 małp przedstawił kolejne kontrowersyjne poglądy, tym razem w wywiadzie udzielonym dziennikarce z Independent.
Pod koniec stycznia w Wielkiej Brytanii widzowie będą mieli okazję zobaczyć Człowieka, który zabił Don Kichota, realizowany przez wiele lat film Gilliama, w którym ostatecznie zagrali Jonathan Pryce i Adam Driver. Co ciekawe, zamiast promować swoje dzieło, reżyser stwierdził, że jest już znudzony rozmawianiem o nim i poruszył tematy światopoglądowe. Wykorzystał jedną z postaci z filmu, graną przez Joanę Ribeiro Angelicę, aby wspomnieć o ruchu #MeToo.
W dobie #MeToo mamy dziewczynę, która bierze odpowiedzialność za swój stan i nie oskarża nikogo o to, co stało się w jej życiu. Żyjemy w czasach, gdy zawsze ktoś jest odpowiedzialny za twoje porażki i nie podoba mi się to. Chciałbym, żeby ludzie sami brali odpowiedzialność, a nie wiecznie wskazywali palcem i mówili “zrujnowałeś mi życie”. (…) Tak, powiedziałem, że ruch #MeToo to polowanie na czarownice. Mam wrażenie, że naklepano wielu porządnym – albo lekko irytującym – ludziom, niesłusznie. Nie lubię grupowej mentalności. To byli ambitni, dorośli ludzie.
Gilliam dodał też kilka słów na temat Harveya Weinsteina. Nie ma dobrego zdania na temat byłego producenta, wielokrotnie oskarżonego o gwałty i molestowanie. Jednocześnie stwierdza, że ci, którzy mają władzę, korzystają z niej (również kobiety), a każdy podejmuje własne decyzje, zaś on, jako biały mężczyzna, ma dosyć bycia obwinianym o całe zło na świecie. Dziennikarka zauważyła, że chodzi raczej o wykorzystywanie pewnych przywilejów. Gilliam rozszerzył swoją wypowiedź.
Nie lubię określenia “czarny” lub “biały”. Nazywam się teraz osobą płci męskiej o jasnym zabarwieniu. Nie znoszę tego prostego zachowania, z którym się teraz zmagamy. (…) Mówię o byciu mężczyzną oskarżonym o całe zło tylko dlatego, że mam białą skórę. Lepiej, żebym nie był facetem. Lepiej, żebym nie był biały. Nie uważam, że mężczyźni są atrakcyjni seksualnie, więc powinienem zostać lesbijką. Kim innym mogę być? W końcu lubię dziewczyny. To logika. (…) Próbuję sprawić, że zaczniesz się nad tym zastanawiać. W świecie, w którym ja dorastałem, z Pythonami, mogliśmy robić różne rzeczy, a ludzie się nie obrażali. Dawaliśmy im śmiech.
Gilliam zakończył wywiad stwierdzeniem, że popiera różnorodność, ale na innej zasadzie – takiej, w której można mieć odmienne spojrzenie na świat i nie myśleć pochlebnie o cudzej wypowiedzi. Reżyserowi nie podoba się, że w dzisiejszej kulturze atakuje się ludzi o innym światopoglądzie, zamiast po prostu cieszyć się życiem – on sam uwielbia dyskusje.
Co sądzicie o jego słowach?