search
REKLAMA
Zestawienie

NAJLEPSZE ROLE NICOLASA CAGE’A. Człowiek Mem wielkim aktorem był.

Karol Barzowski

23 maja 2018

REKLAMA

Ostatnie lata w karierze Nicolasa Cage’a to ciągłe klapy, jedna większa od drugiej. Mam wrażenie, że jemu już nie zależy. Pogodził się z tym, że dla młodych widzów jest po prostu memem, a starsi powoli zapominać będą o jego najlepszych rolach. Według niektórych kicz kojarzący się z jego zawodowymi wyborami przylgnął do niego na tyle mocno, że stał się czymś w rodzaju znaku rozpoznawczego – jak definicja złego smaku. Fani Cage’a chyba też już nie mają wielkich nadziei na powrót ich ulubieńca do formy. A to przecież wybitny aktor! Dowody? Proszę bardzo.

Dzikość serca

Ten film podzielił widownię. Z jednej strony, Złota Palma w Cannes, z drugiej – wiele negatywnych recenzji i opuszczanie sal kinowych przed końcem seansu. David Lynch nigdy nie tworzy letnich produkcji i Dzikość serca też taka nie jest. Historia byłego więźnia Sailora Ripleya oraz jego ukochanej Luli ukazana została w skrajnościach – równie często jak wyznania miłości oglądamy tu pełne brutalności sceny.

Najwięcej pochwał za swą grę zebrała Diane Ladd w roli psychopatycznej matki Luli, ale również Cage daje tu popis swoich umiejętności. To elektryzujący występ, który – podobnie jak sam film – wzbudza bardzo różne emocje. Mamy do czynienia z szaloną, a jednocześnie przekonującą rolą. Oglądanie Dzikości serca nie jest łatwe, ale między innymi dzięki Cage’owi wciąż jest się przylepionym do ekranu.

Zostawić Las Vegas

Zostawić Las Vegas przyniósł Cage’owi Oscara i choć są tacy, którzy uważają, że amerykański aktor na tę nagrodę nie zasłużył, ja z pewnością się do nich nie zaliczam. Nie, to nie jest moja ulubiona rola Cage’a (o niej nieco niżej), ale w tamtym roku nie było lepszej kreacji. Jako Ben, hollywoodzki scenarzysta, który pogrąża się w alkoholowej beznadziei, Cage spisał się rewelacyjnie. Przypomnijmy – jego bohater wyjeżdża do Las Vegas, gdzie bary otwarte są 24 godziny na dobę, aby zapić się na śmierć. Poznaje tam prostytutkę, do której zaczyna żywić uczucie.

Taka rola mogła zostać łatwo spłycona. Oczywiście ten związek z góry skazany jest na niepowodzenie, film nawet po spotkaniu tej dwójki ma mroczny, bardzo depresyjny klimat, ale pamiętam, że podczas seansu bardzo bałem się uproszczeń w ukazaniu ich relacji. To mogłoby zrujnować tę historię – na szczęście tak się nie stało. Duża w tym zasługa świetnej roli Elisabeth Shue, której kariera nie rozwinęła się, tak jak powinna. Ciężar filmu leży jednak na barkach Cage’a, poruszającego widzów do głębi przy użyciu minimalnych środków. Subtelnie, z rozmysłem, aktor kreśli nam portret kogoś, kto stacza się na samo dno i nic nie jest w stanie go już zatrzymać, nawet miłość.

Wpływ księżyca

Ta komedia romantyczna z udziałem Cher i Cage’a została trochę zapomniana. Wielka szkoda. W końcu Wpływ księżyca otrzymał aż 6 nominacji do Oscara, z czego połowa zamieniła się w statuetki. To świetny film, zachwycający głównie pod względem gry aktorskiej (oprócz wspomnianej wcześniej pary mamy też uhonorowaną wszystkimi możliwymi nagrodami Olympię Dukakis). Ileż ta produkcja ma w sobie uroku!

Historia jest bardzo prosta, można nawet powiedzieć, że sztampowa. Otóż Loretta, około czterdziestoletnia wdowa, mieszkająca z rodzicami i dziadkiem, przyjmuje oświadczyny maminsynka Johnny’ego. Gdy matka pyta ją, czy go kocha, ta odpowiada bez namysłu – “Nie”. W jej życiu nie ma już pasji i namiętności, chce je po prostu przeżyć, a z Johnnym, którego zna od lat, mogłoby to być trochę łatwiejsze. Wtedy jednak poznaje przyszłego szwagra i wszystko się bardzo, bardzo komplikuje… Niby nic nowego, ale ta rozgrywająca się w środowisku włoskich imigrantów opowieść naprawdę się wyróżnia na plus. Kto wie, czy to właśnie nie dzięki Cage’owi, który wciela się w bardzo charakterystyczną, niemalże przerysowaną postać, a jednak nigdy nie przekracza granicy przesady. Jestem przekonany, że i kobiety, i mężczyźni podczas seansu mają do Ronniego wielką słabość. I to poprzez ekran telewizora. Jak tu winić biedną Lorettę.

Adaptacja

Jedna z bardziej zakręconych produkcji, jakie dane mi było oglądać. Jakby to powiedziała pewna zapomniana polska reżyserka, to trochę film o filmie w ramach filmu. Prawda miesza się tu z fikcją, życie ze sztuką, jawa ze snem, dramat z komedią. Cage wciela się tu w dwie postaci – scenarzystę Charliego Kauffmana (tak, tego Kauffmana – właśnie on napisał scenariusz filmu) oraz… jego brata bliźniaka. Tych dwóch to kompletne przeciwieństwa, co świetnie wypada na ekranie. Jeśli jeszcze nie widzieliście Adaptacji, nie wyobrażajcie sobie, że to jakaś lekka, zwariowana komedia o rodzinnych więzach. Nic z tych rzeczy.

Tak naprawdę niezwykle trudno byłoby wyjaśnić, czym jest ten film i o co w nim chodzi. Niech sam fakt, że nie potrafię tego zrobić, będzie dowodem na to, że Adaptacja jest produkcją wyjątkową. Cage musiał się w tym zwariowanym pomyśle odnaleźć i zrobił to perfekcyjnie. Gdybym musiał wybrać jedną jedyną rolę z jego dorobku, którą najbardziej cenię, byłby to właśnie Charlie/Donald z tego filmu. Wszechstronna, działająca na wielu poziomach kreacja. Koncert gry, uhonorowany nominacjami do wszystkich najważniejszych nagród, w tym Oscara.

Ptasiek

Tutaj mogłoby się znaleźć kilka innych ról. Arizona junior, Pan życia i śmierci, Zły porucznik, Kick-Ass, nawet niedocenieni Naciągacze. Największą słabość mam jednak do występu Cage’a w Ptaśku na podstawie powieści Williama Whartona. To była w istocie pierwsza poważna i tak duża rola tego aktora. Miał wtedy zaledwie 20 lat. Wcielił się w weterana wojny w Wietnamie próbującego pomóc swojemu przyjacielowi z dzieciństwa, który zmaga się z wojenną traumą.

Tytułowy bohater myśli, że jest ptakiem. Grany przez Cage’a Al, choć również został mocno okaleczony przez wojnę, ale głównie fizycznie, stara się być podporą dla przyjaciela, robi wszystko, by mógł on wrócić do rzeczywistości. To piękny, niemal poetycki film, który porusza wiele kwestii, ale na pierwszym miejscu stawia przyjaźń. Cage spisał się równie dobrze jak partnerujący mu Matthew Modine. Razem stworzyli bardzo wiarygodny, wzruszający obraz relacji dwóch młodych ludzi. Prostolinijny, starający się zrozumieć to, co dzieje się w głowie Ptaśka, Al urzekł mnie od samego początku. Każdy chyba marzy o takim kumplu. Ta rola chwyta za serce.

REKLAMA