search
REKLAMA
Wersje reżyserskie

KRÓL LEW. Wersja reżyserska

Rafał Donica

1 stycznia 2012

REKLAMA

KILKA SŁÓW TYTUŁEM WSTĘPU

Król Lew to jeden z tych filmów, które wyryły się złotymi zgłoskami w historii filmu animowanego. Mądra i pouczająca historia, rewelacyjna animacja, arcyciekawe postaci i niezapomniane sceny sprawiają, że do filmu można wciąż wracać i za każdym razem obcowanie z nim jest doświadczeniem niezapomnianym. Humor prezentowany w Królu Lwie i wpadające w ucho piosenki dopełniają perfekcyjnej całości. Czy zatem do tego – nie bójmy się użyć tego słowa – dzieła animacji, można było coś dodać? Jak się okazuje – tak ;). Nie jest to jednak zmieniony finał czy sens jakiejś sceny. Nie dodano ważnego dialogu czy nowej postaci. Tak naprawdę… to niewiele dodano. Skoro jednak w wydaniu DVD na lewo i prawo trąbi się o “Wydaniu specjalnym filmu z nową piosenką”, to my, jako maniacy wersji reżyserskich i innych w jakikolwiek sposób zmienionych względem oryginału, nie mogliśmy tego zignorować…

  • SCENY DODANE/ZMIENIONE

[Czas: 9-11 minuta]
Do codziennego raportu o “stanie rzeczy” dodano… piosenkę śpiewaną przez Zazu. Zatem zamiast krótkiego, porannego raportu słyszymy wyśpiewane słowa:

“Dryl wprowadził dryl
 Bo chce, by gnu sprzątnęły gnój
 W buszu struś buszuje
 Bo się pluszu suszem struł
 “Dosyć szykan” łka pelikan
 Smętny protest-song
 Ibisy ciągną bisy
 I o buźce guźca śnią
 Gdy parę butów marabutów
 Chciał wysępić sęp
 To szympans zwietrzył impas
 I obudził rój tse-tse
 I taki jest rzeczy stan
 Zbadałem to wszystko sam
 Każdy fakt, traf i plan
 W protokole tu mam
 I relację Ci zdam”

W trakcie śpiewanego raportu Zazu Simba “poluje” na wyłaniające się z norek pieski preriowe (w wersji oryginalnej uganiał się za żabą). W odróżnieniu od wersji kinowej, Mufasa nie nakazuje Zazu, żeby ten się odwrócił (aby ułatwić Simbie atak z zaskoczenia ;). W wersji rozszerzonej Simba po prostu rzuca się nagle na śpiewającego Zazu.

PODSUMOWANIE

I tyle. Rozbudowano nieznacznie scenę porannego raportu, dodając do niej zupełnie średniej jakości piosenkę. Król lew w pierwotnej wersji znakomicie radził sobie bez tej piosenki i wydaje się być ona dodana troszkę na siłę, i nie wiadomo po co. Najbardziej razi to, że znikł humorystyczny zamysł oryginalnej koncepcji tej sceny, gdzie Zazu (na rozkaz Mufasy) musiał udawać zaskoczenie. Szkoda, że kolejny raz zrobiono z igły widły i film z jedną nieznacznie i niepotrzebnie zmienioną sceną ochrzczono mianem “Wydania specjalnego”.

Tekst z archiwum film.org.pl.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA