Connect with us

Publicystyka filmowa

Im się udało! POLACY, którzy ZDOBYLI Oscara

IM SIĘ UDAŁO! POLACY, KTÓRYCH TALENT ZDOBYŁ OSCARA, TO HISTORIA PRZEŁOMOWA, PEŁNA PASJI I MUZYCZNYCH WZLOTÓW. ODKRYJ ICH DROGĘ DO SUKCESU!

Published

on

Nominacja do Oscara to wyróżnienie, które spotyka bardzo wąskie, elitarne grono. Z nagrody cieszyć się zaś może marny procent, może nawet promil wszystkich filmowców na świecie. Kilku Polakom jednak udało się zdobyć słynnego złotego rycerzyka. O kim mowa?

Advertisement

Leopold Stokowski, Bronisław Kaper, Stefan Kudelski

O tych panach często zapominamy, a to właśnie oni przetarli szlak późniejszym polskim zdobywcom Oscarów. Leopold Stokowski był brytyjskim kompozytorem polskiego pochodzenia – Polakiem był jego ojciec. W wieku 23 lat wyjechał do USA, gdzie pracował jako kierownik orkiestry. W 1939 roku podpisał umowę z Waltem Disneyem na skomponowanie ścieżki dźwiękowej do filmu Fantasia. Razem z Disneyem otrzymał Oscara honorowego za „stworzenie nowej formy zwizualizowanej muzyki”.

Bronisław Kaper początkowo pracował przy filmach niemieckich. Po przejęciu władzy przez Hitlera, przeniósł się jednak do Paryża, gdzie odkrył go szef wytwórni MGM Louis B. Mayer. W Stanach Zjednoczonych napisał muzykę do wielu filmów, czterokrotnie nominowano go do Oscara. W 1954 roku film Lili przyniósł mu statuetkę. Będąc członkiem Amerykańskiej Akademii Filmowej, Kaper starał się wspierać polskie kino – mówi się, że to właśnie jego działalność przyczyniła się do późniejszych nominacji dla filmów z naszego kraju.

Advertisement

Stefan Kudelski otrzymał Oscara dwukrotnie – w 1979 i 1990 roku. Polak był wynalazcą, twórcą choćby profesjonalnych magnetofonów Nagra, które później używane były przez studia filmowe na całym świecie. Nagrody, które powędrowały do Polaka, to specjalne wyróżnienia techniczne (za rozwój nagrywania dźwięku), przyznawane jednak podczas oficjalnej gali (drugą z nich wręczyły mu Maggie Smith i Maureen Stapleton) – Award of Merit oraz nagroda imienia Gordona E. Sawyera.

Roman Polański

Pianista, mimo zdobycia dwóch ważnych nagród BAFTA, nie był faworytem 75. ceremonii wręczenia Oscarów. Wygrał jednak w trzech kategoriach – najlepszy aktor, scenariusz adaptowany oraz reżyser. Z wiadomych powodów Polańskiego nie było na gali, ale cała sala zgotowała mu owacje na stojąco. Wręczający nagrodę Harrison Ford przekazał mu ją później podczas festiwalu we francuskim Deauville.

Advertisement

Paweł Pawlikowski (Ida)

Prawdopodobnie największy sukces polskiego kina w historii. Zwycięstwo Idy w kategorii filmu nieanglojęzycznego w 2015 roku zapamiętamy na długo – na ten sukces czekaliśmy przecież tyle lat. Pierwszą nominację za Nóż w wodzie otrzymaliśmy w 1963 roku, to naprawdę szmat czasu. Ale udało się. Rozemocjonowany Pawlikowski po zaproszeniu na scenę przez Nicole Kidman i Chiwetela Ejiofora dziękował wszystkim, wydawać by się mogło, że DOSŁOWNIE wszystkim. Grająca muzyka, sugerująca, że laureat powinien kończyć przemowę, nic dla niego nie znaczyła.

Był to jeden z zabawniejszych momentów tamtej gali. Za kulisami, pozując fotoreporterom, polski reżyser tańczył ze statuetką i próbował utrzymać ją na czubku głowy. Niezwykle radosny dzień, nie tylko zresztą dla Pawlikowskiego.

Advertisement

Jan A.P. Kaczmarek

To był przedostatni dzień lutego 2005 roku. Gala wręczania Oscarów trwała już od dłuższego czasu. Wtedy na scenie pojawił się John Travolta. Przedstawił nominowanych w kategorii najlepszej muzyki filmowej. O statuetkę ubiegali się wtedy praktycznie sami „stali bywalcy” ceremonii. Wyróżniony szóstą już nominacją James Newton Howard, nominowany po raz siódmy Thomas Newman i wreszcie John Williams – żywa legenda muzyki filmowej. Zdobywca pięciu Oscarów, nominowany wtedy po raz 43. za ścieżkę dźwiękową do Harry’ego Pottera i Więźnia Azkabanu. Choć w tamtym roku nie było w tej kategorii głównego faworyta, wszyscy stawiali właśnie na niego. Mimo rekordowej liczby nominacji swoją ostatnią nagrodę zdobył 11 lat wcześniej, w 1994 roku. Tego dnia miał zdobyć kolejną. Ale gdy Travolta otworzył kopertę, okazało się, że znajduje się tam kartka z innym nazwiskiem, dość trudnym do wymówienia dla Amerykanina. Kaczmarek. Jan A.P. Kaczmarek.

Polski kompozytor nominowany za muzykę do filmu Marzyciel, opowiadającego o pracy Jamesa Barriego nad jego życiowym dziełem, sztuką Piotruś Pan. Była to jedyna statuetka dla tej produkcji tego wieczoru. Z nagrody bardzo cieszyli się więc wszyscy, którzy brali udział w realizacji. Podczas przemowy Polaka kamera pokazywała nie tylko jego żonę, której dziękował za inspirację, ale też rozentuzjazmowane gwiazdy MarzycielaJohnny’ego Deppa i Kate Winslet. To był przełomowy moment w karierze Kaczmarka. W Polsce, z której wyjechał w 1989 roku, niewielu go do tego momentu w ogóle kojarzyło. A jeśli, to głównie z partytury do niezbyt udanego Quo vadis. Tego dnia, 27 lutego 2005 roku, zmieniło się to raz na zawsze.

Advertisement

Janusz Kamiński

Polski operator Janusz Kamiński ma na koncie dwa Oscary – za Listę Schindlera (1994) oraz Szeregowca Ryana (1999). Pierwszego wręczył mu Kirk Douglas, drugiego – Uma Thurman. Ceremonia z 1994 roku była dla niego ważna także z innego powodu. Wtedy jego znajomość z aktorką Holly Hunter (swoją drogą również wtedy nagrodzoną – za rolę w Fortepianie) przeszła na inny etap. Poznali się na początku sezonu nagród po przedstawieniu sobie przez Stevena Spielberga. Spotykali się na wielu galach, a Oscary były kulminacją. Wspólne świętowanie bardzo ich zbliżyło. Krótko po zdobyciu statuetek para zamieszkała ze sobą, po roku byli małżeństwem. Choć ich związek nie przetrwał, ta historia długo przytaczana była przez plotkarskie media, sugerujące, że sukces przyciąga sukces.

Allan Starski i Ewa Braun

Ten duet otrzymał Oscara za scenografię i dekoracje wnętrz w Liście Schindlera. Był to sam początek ceremonii. Prezydent Amerykańskiej Akademii Filmowej postanowił, że ta edycja będzie poświęcona ludziom zza kamery – stąd rozpoczęcie wręczania nagród od tej kategorii.

Advertisement

Na scenę wyszedł gwiazdor pierwszego formatu Tom Hanks, który po sakramentalnym „And the Oscar goes to…” wyczytał nazwiska Allana Starskiego oraz Ewy (a właściwie „Iłły”) Braun. Jak przyznawała sama zainteresowana, w pierwszym momencie nie zorientowała się, że chodzi o nią. Niestety mimo bardzo krótkich podziękowań Starskiego, gdy Braun podeszła do mikrofonu, orkiestra zaczęła grać, a polska dekoratorka posłusznie opuściła scenę.

Zbigniew Rybczyński

Rybczyński otrzymał Oscara w 1983 roku za krótkometrażowy film animowany Tango. Choć dziś artysta wspomina ten dzień z dużym sentymentem, wiele poszło wtedy nie po jego myśli. Zaczęło się od tego, że wręczający nagrodę Matt Dillon oraz Kristy McNichol w ogóle nie byli przygotowani do wymowy nazwiska Polaka. McNichol nawet nie próbowała – „Zubignuw Rybcki sky something”. Rybczyński wszedł na scenę razem z dziennikarką Yolą Czaderską-Hayek w roli tłumacza. Niestety orkiestra zaczęła grać, zanim zdążył nawiązać do sukcesu filmu Gandhi i postaci Lecha Wałęsy oraz Solidarności.

Advertisement

Czaderska-Hayek mówiła mu po polsku, żeby kończył, ale wyluzowany Polak nic sobie z tego nie robił. Dillon niemal zepchnął go ze sceny, ale ostatecznie udało się Rybczyńskiemu powiedzieć to, co sobie zaplanował. Później, kiedy wyszedł na papierosa, ochroniarz nie chciał wpuścić go z powrotem do budynku Dorothy Chandler Pavillon. Statuetka oraz bilet zostały w środku z Czaderską-Hayek, a Rybczyński miał na sobie tani garnitur oraz tenisówki – nie wydawał się przekonujący. Krzyczał, że jest laureatem Oscara, ale bez znajomości angielskiego takie tłumaczenia na niewiele się zdały. Wywiązała się przepychanka, po której Polak został zabrany na posterunek policji.

Po jakimś czasie prezydent Akademii oraz burmistrz Los Angeles zostali wywołani z sali, by jakoś ściągnąć Rybczyńskiego, ale sprawa zaszła już za daleko, aby móc ją szybko odkręcić. Ponoć w areszcie zgotowano zwycięzcy wspaniałe przyjęcie. Następnego dnia wypuszczono go do domu.

Advertisement

Tango powstało w studiu Se-ma-for, tym samym, w którym kręcono krótkometrażowy film animowany Piotruś i wilk w reżyserii Suzie Templeton. Ta polsko-brytyjsko-norwesko-meksykańska produkcja zdobyła Oscara w 2008 roku.

Andrzej Wajda

Polski reżyser otrzymał honorowego Oscara podczas ceremonii w 2000 roku. List popierający przyznanie Wajdzie nagrody podpisały najwybitniejsze postaci światowego kina, między innymi Steven Spielberg, George Lucas, Francis Ford Coppola czy Meryl Streep, która zetknęła się z mistrzem, gdy ten wystawiał w Stanach Biesy.

Advertisement

W komunikacie Amerykańskiej Akademii Filmowej napisano: „Jeden z najbardziej szanowanych reżyserów naszych czasów, człowiek, którego filmy dały widowni na całym świecie artystyczną wizję historii, demokracji i wolności. Realizując je, Wajda sam stał się symbolem odwagi i nadziei dla milionów ludzi powojennej Europy”. Nagrodę wręczyła reżyserowi aktorka Jane Fonda. Zwięzła, ale poruszająca mowa, była kolejnym dowodem wielkiej klasy Wajdy.

Ladies and Gentlemen,

Będę mówił po polsku, bo chcę powiedzieć to, co myślę, a myślę zawsze po polsku. Przyjmuję tę zaszczytną nagrodę jako wyraz uznania, nie tylko dla mnie, ale dla całego polskiego kina. Tematem wielu naszych filmów były okrucieństwa nazizmu, nieszczęścia, jakie niesie komunizm. Dlatego teraz chcę podziękować amerykańskim przyjaciołom Polski i moim rodakom, którym kraj nasz zawdzięcza powrót do rodziny demokratycznych narodów, do zachodniej cywilizacji i instytucji i struktur bezpieczeństwa. Gorąco pragnę, aby jedynym ogniem, którego doświadcza człowiek, był ogień wielkich uczuć – miłości, wdzięczności i solidarności.

Advertisement

korekta: Kornelia Farynowska

Advertisement