5 mniej znanych ról EDWARDA NORTONA, które trzeba poznać

Tajemniczy narrator z Podziemnego kręgu, egzaltowany aktor Mike z Birdmana, piekielnie utalentowany Eisenheim z Iluzjonisty, sympatyczny harcmistrz Ward z Kochanków z Księżyca czy wreszcie przebiegły Aaron Stempler z Lęku pierwotnego. Za te i za wiele innych świetnych ról pokochaliśmy Edwarda Nortona. Amerykański aktor i reżyser (nie zapominajmy o Zakazanym owocu!) obchodzi dziś czterdzieste dziewiąte urodziny. Myślę, że to doskonała okazja, aby na spokojnie sobie odświeżyć lub ewentualnie nadrobić pięć najlepszych z kilku mniej znanych ekranowych wcieleń Edwarda Nortona.
Wszyscy mówią: kocham cię (1996)
Musical autorstwa Woody’ego Allena, w którym Norton wciela się w rolę Holdena Spence’a – porządnego, młodego chłopaka z dobrego domu ubiegającego się o rękę uroczej Skylar Dandridge (Drew Barrymore). Aktor tańczy oraz śpiewa, ewidentnie dobrze się przy tym bawiąc. Piosenkę My Baby Just Cares for Me Amerykanin w całości wykonuje solo, tym samym prezentując widzom swoje wcale nie najgorsze zdolności wokalne. Wszyscy mówią: kocham cię z pewnością nie należy do najpopularniejszych obrazów Allena, jednak zdecydowanie warto się z nim bliżej zapoznać. Nie tylko z powodu świetnego występu Edwarda Nortona, ale też m.in. za sprawą naprawdę niezłych ról Julii Roberts oraz młodziutkiej Natalie Portman.
Rozgrywka (2001)
W tym filmie sensacyjnym autorstwa Franka Oza (znanego przede wszystkim z użyczania głosu Yodzie w kolejnych epizodach Gwiezdnych wojen) Nortonowi przypadła rola utalentowanego złodzieja – Jackiego Tellera. Amerykanin swoją niesamowitą grą całkowicie zdeklasował resztę obsady, zaliczając występ na miarę Kevina Spaceya z Podejrzanych Bryana Singera. Jackie w interpretacji Nortona to nie tylko świetny fachowiec, ale i uzdolniony aktor, któremu przez długi czas udaje się utrzymać współpracowników w przekonaniu o własnej mentalnej niepełnosprawności. Jeżeli to was jeszcze dostatecznie nie zachęciło do sprawdzenia filmu Franka Oza, to na marginesie dodam, że w obsadzie poza Nortonem znaleźli się m.in. Robert De Niro oraz Marlon Brando. Dla tego drugiego był to ostatni występ w aktorskiej karierze.
Smoochy (2002)
Zwariowana, ociekająca kiczem komedia w reżyserii Danny’ego DeVito, w której Edward Norton doskonale odnajduje się jako tytułowy Smoochy – różowy nosorożec z popularnego programu dla dzieci. Aktor, podobnie jak w Allenowskim Wszyscy mówią: kocham cię, ma tutaj okazję wykazać się swoimi zdolnościami wokalnymi, tym razem jednak wykonując skoczne, wpadające w ucho piosenki dla najmłodszych traktujące o zdrowym odżywianiu. Rola Smoochy’ego, a właściwie Sheldona Mopesa – odtwórcy zwierzęcego bohatera dziecięcego show – pozwoliła Amerykaninowi wyeksponować jego fantastyczne umiejętności komediowe, co wcześniej możliwe było jedynie przy realizacji wspomnianego na wstępie, dość przeciętnego Zakazanego owocu. W filmie Danny’ego DeVito Norton ma znacznie szersze pole do popisu, co skrupulatnie wykorzystuje.
W cieniu chwały (2008)
Jedna z poważniejszych ról w aktorskim repertuarze Nortona. Amerykanin wciela się tutaj w funkcjonariusza Raya Tierneya, który decyduje się na walkę z korupcją panującą w nowojorskiej policji. Sprawy nie ułatwia fakt, że w aferę wplątany jest członek jego rodziny – szwagier Jimmy (Colin Farrell). Ray staje więc przed tragicznym wyborem: sumienna służba w imię sprawiedliwości czy honor rodziny? Jako mężczyzna rozdarty pomiędzy obowiązkami funkcjonariusza a dobrem najbliższych Norton wypada naprawdę przekonująco. Świetnie radzą sobie również Colin Farrell oraz wcielający się w postać ojca Raya Jon Voight. To właśnie ten popisowy aktorski tercet stanowi główny argument zachęcający do sięgnięcia po film Gavina O’Connora.
Co w trawce piszczy? (2009)
Chyba najefektowniejsza rola w karierze Edwarda Nortona. Aktor wciela się bowiem w bliźniaków – Billy’ego oraz Brady’ego Kincaidów. Bracia całkowicie się od siebie różnią: pierwszy z nich wykłada filozofię na uniwersytecie, podczas gdy drugi utrzymuje się z handlu marihuaną w Oklahomie. Ten silny kontrast pomiędzy postaciami pozwolił Nortonowi wykreować dwie różnorodne, aczkolwiek obie znakomite, kreacje aktorskie. Zresztą to głównie z tego powodu warto dać szansę filmowi Tima Blake’a Nelsona, który już w dniu premiery spotkał się z dość mieszanym odbiorem ze strony widzów oraz krytyków. Mimo wszystko w nieomal każdej recenzji powtarzało się sformułowanie, że Edward Norton wypadł w podwójnej roli znakomicie. I tego, mówiąc czy pisząc o Co w trawce piszczy?, się trzymajmy.
A jakie są wasze ulubione mniej znane role Edwarda Nortona? Czekam na wasze typy w komentarzach.