OBSERWATOR. Jesteście moją obsesją
O domu przy 657 Boulevard w Westfield, w stanie New Jersey, zrobiło się głośno kilka lat temu. Małżeństwo Broaddus kupiło posiadłość z zamiarem wyremontowania jej i wprowadzenia się do niej z trójką małych dzieci. Niestety, nie było im to dane. Wkrótce po rozpoczęciu prac, Broaddusowie zaczęli otrzymywać listy od tajemniczego Obserwatora, który najwyraźniej nie tylko miał obsesję na punkcie domu, ale także i wiele wiedział na temat nowych właścicieli…
Amerykański sen
Ian Brennan i Ryan Murphy (Dahmer – Potwór: Historia Jeffreya Dahmera) zainteresowali się historią domu przy 657 Boulevard i przekuli ją w znakomity thriller. Punktem wyjścia były listy Obserwatora do Broaddusów, ale w rękach Brennana i Murphy’ego ta, tak czy inaczej, dramatyczna historia zyskała nowy wymiar.
Nora i Dean Brannock (Naomi Watts i Bobby Cannavale) kupują przepiękny, stary dom na przedmieściach. Niezbyt mądrze ładują w niego wszystkie swoje pieniądze, dodatkowo zaciągając pożyczki, w myśl bardzo amerykańskiej zasady „it’s now or never”. Tuż po przeprowadzce, jeszcze w trakcie prac remontowych, Dean znajduje w skrzynce pierwszy list od Obserwatora. Życzliwy, ale dziwnie intymny. Autor listu ostrzega, że dom jest jego obsesją, i że będzie wymagał ofiar. Zdaje się również, zgodnie ze swoim pseudonimem, doskonale znać rodzinę Brannocków. Dean zawozi list na policję, ta obiecuje dodatkowe patrole w okolicy posesji. Początkowa euforia spowodowana zakupem pięknej posiadłości mija, kiedy Brannockowie zdają sobie sprawę z faktu, że absolutnie każdy w ich otoczeniu – agentka nieruchomości, sąsiedzi, policja, a nawet wynajęta przez nich prywatna detektyw – ma interes w tym, żeby uprzykrzyć im życie w wymarzonym domu. Powoli dochodzą do wniosku, że każdy, łącznie z nimi samymi, znajduje się w kręgu podejrzeń…
Brutalne przebudzenie
Brennan i Murphy rozwinęli historię Broaddusów (rodzina nie chciała brać udziału w produkcji ze względu na zbyt dużą traumę spowodowaną prawdziwymi wydarzeniami), tworząc wielowątkową intrygę, której elementy splatają się ze sobą w ten absurdalny, odrealniony sposób, którego efektem jest spójna, logiczna całość. Widz jest świadkiem eskalacji zdarzeń, od pozornie niewinnego kawałka papieru po akty realnej przemocy. Atmosfera podejrzliwości narasta z każdą minutą, żadna teoria, choćby nie wiadomo jak bzdurna, nie wydaje się nieprawdopodobna. Obserwatorem może być każdy. Obserwator jest nieuchwytny. Obserwator jest blisko.
Naomi Watts i Bobby Cannavale jako Brannockowie stanowią świetną parę. Są bardzo wiarygodni najpierw jako „przeciętne” amerykańskie małżeństwo z wielkimi marzeniami – ona odnosi pierwsze sukcesy jako rzeźbiarka, on jest ceniony w firmie, w której pracuje, przy nich dwójka uroczych dzieciaków: wkraczająca w świat dorosłych nastolatka i energiczny młodszy syn. Kiedy sprawy się komplikują, na tym obrazie pojawiają się rysy – Cannavale przechodzi od niepewnego zagubienia po gwałtowną furię, Watts pokazuje wszystkie etapy załamania. Już sam ten duet uciągnąłby serial Netflixa.
A przecież nie są na ekranie sami. Dość wspomnieć, że w gronie ich sąsiadów jest jak zwykle dziwaczna Mia Farrow i, w roli jej równie nietypowego brata, Terry Kinney. Tuż za płotem mieszkają Mitch i Mo (Richard Kind i Margo Martindale), których kamienne spojrzenia wywołują gęsią skórkę. Rolę dawnej koleżanki Nory Brannock przyjęła Jennifer Coolidge, która, choć nie porzuca do końca swojego komediowego zacięcia, potrafi wzbudzić nieprzyjemny dreszczyk na plecach. Mało?
Co powiecie zatem na: rozedrganego w swoim szaleństwie byłego właściciela domu, Andrew Pierce’a (Seth Gable), cynicznego szefa policji (Christopher McDonald), zakochanego w architekturze domu nauczyciela (Michael Nouri) czy absolutnie psychopatycznego Johna Graffa (Joe Mantello)? Jedna z tych świetnie napisanych i równie dobrze zagranych postaci wystarczyłaby, żeby zatruć życie Brannockom i jedna z nich to robi, ale… która?
…i żyje się dalej
Zagadki prawdziwego Obserwatora nigdy nie udało się rozwiązać. Broaddusowie nigdy nie wprowadzili się do swojego wymarzonego domu, sprzedali go po kilku latach ze znaczną stratą. Brennan i Murphy zaoferowali widzom rozwiązanie, które nie wszystkim przypadło do gustu. Mnie osobiście spodobało się bardzo, dodało i tak już nieźle zwichrowanej historii dodatkowego smaczku. Zasiadając przed ekranem do seansu Obserwatora, znałam już tę historię i wiedziałam, że raczej nie powinnam spodziewać się wskazania palcem winnego. Sposób, w jaki zamknięcie skonstruowali twórcy serialu, uważam za mistrzowski.