Już w przyszłym miesiącu na ekrany trafi Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni, dwudziesty piąty film kinowego uniwersum Marvela. Po nim następne w kolejce są Eternals oraz kolejna część Spider-Mana, a w 2022 roku w kinach pojawi się jeszcze pięć widowisk oraz następne seriale na Disney+. Można założyć, że nadchodzące premiery przyniosą Marvelowi niemało zysku. Tymczasem do sieci trafiły raporty, z których wynika, jak stosunkowo niewiele pieniędzy otrzymują od studia twórcy komiksów, na których oparte są scenariusze.
Przypomnijmy, że do tej pory filmu MCU zarobiły łącznie niemal 23 miliardy dolarów, a kilka z nich w pojedynkę nawet ponad miliard (lub dwa miliardy w przypadku Avengers: Końca gry). Tymczasem według The Guardian, scenarzyści i rysownicy komiksów otrzymują od Marvela 5000 dolarów – potwierdzają to różne źródła. Ponadto, twórcy dostają także zaproszenie na premierę.
To kolejna kontrowersja wokół Disneya i Marvela w ostatnich tygodniach; kilkanaście dni temu Scarlett Johansson pozwała studio za złamanie warunków umowy, według której Czarna Wdowa miała pojawić się premierowo jedynie w kinach. Z kolei kilka miesięcy temu twórca Zimowego żołnierza, Ed Brubaker, pisał o tym, że jedyne co dostał za stworzenie tej postaci to „dzięki”, z czym coraz trudniej mu żyć. Według raportu opublikowanego przez The Guardian, kilku wybranych twórców może ubiegać się o wynagrodzenie za użycie ich postaci w ramach specjalnego kontraktu (podobną praktykę stosuje się w DC). Wiadomo, że Jim Starlin – twórca Thanosa – negocjował wyższą stawkę w obliczu tego, jak istotną postacią był Thanos w dwóch ostatnich częściach Avengers.
Na ten moment przedstawiciele Marvela nie skomentowali sytuacji, powołując się na poufność.