search
REKLAMA
Felietony

AQUAMAN zarabia miliard, DC FILMS przechodzi do ataku!

Filip Pęziński

26 stycznia 2019

REKLAMA

W drugiej połowie 2017 roku napisałem felieton o ścieżce, którą zmierza filmowy świat DC, i już w tytule zdradziłem swoją tezę, jakoby była to droga ku upadkowi. Rzeczywiście, uniwersum to zwyczajnie się nie udało i raczej trudno liczyć na to, że szybko na jednym ekranie zobaczymy ponownie razem członków Ligi Sprawiedliwości, ale… DC Films jest na fali i ostro przeszło do ofensywy!

Przestańmy już pastwić się nad tym, co nie wyszło. Batman v Superman nie spełniło oczekiwań widzów, fanów, krytyków i studia (stwierdzam fakty, sam bardzo lubię ten film). Legion samobójców okazał się twórczą porażką. A Liga Sprawiedliwości dopełniła tylko zbrodni i dobiła filmowy świat nadzorowany przez Zacka Snydera (znów fakty, bez szukania winnych). Pogódźmy się też z faktem, że Ben Affleck nie powróci już nigdy do roli Batmana. Jesteśmy dorośli, ruszmy dalej.

W tym momencie ważny dla przyszłości DC Films jest ogromny sukces Wonder Woman, który – czy tego chcemy, czy nie – przerodził się w istny popkulturowy fenomen i który już w przyszłym roku przyniesie nam sequel z powracającą do ukochanej przez widzów w tej roli Gal Gadot. Zamykający poprzedni rok Aquaman Jamesa Wana zupełnie niespodziewanie podbił światowy box office. Warto tu podać kilka ciekawostek. Po pierwsze – Aquaman okazał się najbardziej dochodowym filmem DC Films od momentu podjęcia decyzji o tworzeniu dzielonego uniwersum i ma w tym momencie na koncie już ponad miliard amerykańskich dolarów. Po drugie – w całej historii ekranizacji komiksów tego wydawnictwa wygrywa z nim na razie tylko Mroczny Rycerz powstaje Christophera Nolana. W końcu po trzecie – w kategorii „pierwszy solowy film o danym superbohaterze”  film Wana przegrywa tylko z Czarną Panterą (tym filmem, który właśnie został nominowany do Oscara w głównej kategorii). Warner Bros. musi być zachwycone i już ostrzyć sobie pazury na sequel.

aquaman-momoa-heard

Już w kwietniu tego roku zobaczymy na wielkim ekranie Shazama!. Film, który zwyczajnie uwodzi zwiastunami i obiecuje po prostu sprawną, lekką rozrywkę. Reakcje tzw. niedzielnych widzów na zapowiedzi wyświetlane w kinach nie pozostawiają grama wątpliwości – wszyscy niezorientowani w całym tym superbohaterskim bałaganie fani kinowego Marvela pobiegną do kina również na ekranizację komiksu DC Comics. Na drugą połowę roku zapowiedziana jest z kolei premiera Jokera. Filmu, który po angażu Joaquina Phoenixa do tytułowej roli i zobaczeniu pierwszych zdjęć i nagrań z planu przeniosłem z półki “co za bzdura” na tę podpisaną słowami „dajcie mi to tu i teraz!”. Trwają także pracę nad filmem Birds of Prey, w którym w roli Harley Quinn powróci kochana przez widzów Margot Robbie, a który opowie o grupie superbohaterek z Gotham City (girl power znów atakuje!). Trwają też mozolne prace nad filmem o Batmanie autorstwa Matta Reevesa (autora znakomitej Wojny o planetę małp, co warto podkreślać za każdym razem), a coraz rzadziej pojawiają się jakiekolwiek informacje o kolejnych, bardziej kuriozalnych projektach studia. Ostatnio pojawiła się jedynie plotka, że film o Jokerze-Leto i Harley Quinn jednak – na szczęście! – nie powstanie. Zdaje się, że cały ten bajzel został całkiem nieźle uporządkowany, w co wierzy również sam Toby Emmerich, prezes Warner Bros. Pictures Group:

Wszyscy czujemy, że wychodzimy na prostą. Gramy według podręcznika DC, który różni się znacznie od podręcznika Marvela. Jesteśmy znacznie mniej skoncentrowani na wspólnym wszechświecie. Robimy po jednym filmie na raz. Każdy film jest osobnym równaniem i twórczą jednostką.

I tak trzymać! Biegnięcie na ślepo w stronę filmowych crossoverów skończyło się w wiadomy sposób. Jak mawiał Rocky BalboaKrok po kroku. Jeden cios na raz. Jedna runda na raz. Aquaman za chwilę wejdzie na rynek japoński i być może w końcu uda mu się przebić finansowo zamknięcie słynnej trylogii Nolana. Co, trzymając się liczb, oznacza jedno – filmowe DC nigdy nie było w lepszej kondycji!

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA