Od everymana do Ant-Mana. NAJLEPSZE ROLE PAULA RUDDA
Zabawny, sympatyczny, do rany przyłóż, miły, uśmiechnięty, empatyczny… Paula Rudda, niemalże 50-letniego aktora pochodzenia amerykańsko-angielskiego, można by opisać wieloma przymiotnikami. Wybrzmiewa z nich jeszcze jeden, najbardziej charakterystyczny: NIEDOCENIANY. Rudd grywa everymanów, dlatego nie czekamy z ekscytacją na kolejny tytuł z jego udziałem. Ale robi to bardzo dobrze! I o wymienionych poniżej wcieleniach aktora powinniśmy pamiętać:
Nawiedzona narzeczona
Produkcja Jeffa Lowella, która krzyczy: “Hollywooood”. Nawiedzona narzeczona z 2008 roku dzisiaj nie zapadłaby tak mocno w pamięci widzów. Czasy się zmieniły, publika ma coraz większe wymagania. Ja wracam do Nawiedzonej… z sentymentem, doceniając czar, jaki Paul Rudd roztacza, grywając głównych bohaterów w komediach romantycznych. Narzeczona Henry’ego (Rudd), Kate (Eva Longoria), w okolicznościach rodem ze Śmierci na 1000 sposobów ginie w wypadku. Rok później mężczyzna chciałby definitywnie zakończyć łączący ich związek. Odwiedza medium o imieniu Ashley (Lake Bell), a pomiędzy nimi rodzi się uczucie… Relację utrudnia przybyła z zaświatów tytułowa narzeczona. W sam raz na relaks umysłowy.
Nasz brat idiota
Komedia w reżyserii Jesse’ego Peretza (ma na swoim koncie pojedyncze odcinki Orange Is the New Black czy GLOW) pozwala nam spojrzeć na Paula Rudda od jeszcze innej strony. Jako Ned, głuptas aresztowany przez policjanta, któremu dał się wrobić w sprzedaż zioła, popisuje się solidnymi komediowymi umiejętnościami. Ned ma trzy siostry: stateczną matkę i żonę Liz (Emily Mortimer), niezależną singielkę Mirandę (Elizabeth Banks – aktorka stanie za kamerą w najnowszych Aniołków Charliego) i lesbijską artystkę Natalie (Zooey Deschanel). Jako gapa o szczerych intencjach, wydawałoby się, że zrujnuje im życie. Nasz brat idiota nie odkrywa Ameryki, to raczej ciepły dramat dla mało wymagających. A dla Rudda szansa na odklejenie etykietki z napisem “chłopak z sąsiedztwa”.
Opiekun
Opiekun (The Fundamentals of Caring) Roba Burnetta to wyważony film drogi. Miał być wzruszający, może zabawny – i choć w mojej opinii cele nie zostały zrealizowane, to historia nie pozostawiła mnie obojętną. Rudd wciela się tu w rolę Bena Benjamina, faceta, który w desperacji po stracie syna zostaje opiekunem osób niepełnosprawnych. Na nowej ścieżce kariery spotyka chorego na dystrofię mięśniową Trevora (Craig Roberts). Życiowa rezygnacja wyostrzyła poczucie humoru chłopaka. Ben stara się wyrwać go z marazmu, proponując wycieczkę szlakiem najbardziej żenujących turystycznych atrakcji. Wracając do wrażeń po seansie – film wyróżnia się żartami z kategorii czarnego humoru. Na kilka pranków dałam się nabrać, co świadczy o tym, że Rudd i Roberts świetnie grali, że grali.
Droga przez Teksas
W Drodze przez Teksas (tytuł oryginalny Prince Avalanche) Davida Gordona Greena mieliśmy okazję obejrzeć Rudda w poważnej roli dramatycznej. Fabuła filmu docenionego na Berlinale 2013 opiera się na rozważaniach dwóch robotników drogowych, a jej siła tkwi w chemii tegoż duetu. Nasz Paul zagrał tu rolę Alvina, a partnerował mu równie niedoceniany, choć w świecie filmowym bardzo obecny Emile Hirsch (Wszystko za życie, Powtórnie narodzony) – w roli Lance’a. Protagonistów łączy symboliczne powinowactwo: Alvin załatwił tę robotę bratu swojej dziewczyny. Stara się przed młodym obibokiem odegrać rolę przykładu do naśladowania, uważnego pracownika i świadomego człowieka. W miarę zderzania się różnic przełamują się bariery, a w codzienną monotonię malowania pasów na opuszczonych drogach wkrada się przyjaźń. Cenię Paula Rudda za tę szczerą, ludzką rolę.
Bez słowa
Doprawdy nie rozumiem negatywnych recenzji tego jakże barwnego, nietuzinkowego filmu. Nie uważam, jakoby mnogość efektów wyrażających futurystyczne wizje przesłaniała – prosty, bo prosty – wątek główny. Leo Beiler (Alexander Skarsgård) mieszka i pracuje w Berlinie “z niedalekiej przyszłości” (jak głosi synopsis filmu). Jest niemy, do dziś nosi brzemię decyzji matki, która, jako członkini wspólnoty amiszów, nie wyraża zgody na operację krtani syna. Gdy znika jego niebieskowłosa dziewczyna Naadirah, Leo rusza jej tropem… Według widzów to nie Skarsgård wysuwa się tu na pierwszy plan, a Paul Rudd właśnie. W roli Cactusa Billa, ojca-chirurga-zabijaki, jest tak inny od wszystkich swoich wcieleń. Występ w filmie Duncana Jonesa (Moon) dał mu szansę pokazania twarzy brodatej, zimnookiej, bezwzględnej. W jednej scenie wykręca facetowi palce, w drugiej pochyla się nad córką i szepcze: “daddy has to go”.
Wyróżnienie honorowe: Przyjaciele
Romantyczne sceny z udziałem Phoebe i Mike’a wypełniały ciepłem me nastoletnie serce. Paul Rudd w najpopularniejszym sitcomie wszechczasów nie mógłby być bardziej czarujący. W Przyjaciołach dał się poznać jako ekspresyjny pianista bez pianina; człowiek, który lekkością bytu dotrzymuje kroku swojej ukochanej; wielki romantyk. Ciekawe, ile z Was włączy teraz na YouTubie scenę pamiętnego zimowego ślubu?