NOC OCZYSZCZENIA – SEZON DRUGI. Gdy przewidywalna seria nagle robi fikołka

Do tej pory w kinach pojawiły się cztery części serii Noc oczyszczenia, w której na wszelkie możliwe sposoby pokazywano, co się dzieje z ludźmi, gdy przez kilkanaście godzin w roku mogą zabijać innych bez żadnych konsekwencji. Twórca, James DeMonaco, musi niezwykle cenić własną wizję artystyczną, której najwidoczniej do tej pory nie udało mu się jeszcze w pełni zrealizować, dlatego przeniósł ją także na mały ekran.
Serial stacji USA Network nie jest połączony fabularnie z wcześniej zrealizowanymi filmami, nie ma tu ani jednego bohatera, którego należałoby wcześniej poznać. To po prostu te same Stany Zjednoczone funkcjonujące na podobnych zasadach: bezwzględnie karzące przestępców, a jednocześnie stwarzające jednodniową okazję do przeprowadzenia rzezi i „wyrzucenia z siebie” wszelkich pokładów zła. Pierwszy sezon w całości przedstawia kolejną z nocy oczyszczenia. Na przestrzeni dziesięciu odcinków scenarzyści serwują prymitywny pokaz absurdalnych konceptów okraszony nędznie zrealizowanymi scenami przemocy. Naprawdę, ten serial był na tyle głupi, że wiele osób musiało się zdziwić, gdy okazało się, że ma powstać również druga odsłona tego marnego widowiska.
Wydaje się, że włodarze stacji zostali przekonani do realizacji drugiego sezonu tylko dzięki temu, że różni się on zasadniczo od pierwszego. Przede wszystkim zdecydowanie mniej czasu scenarzyści poświęcają samej nocy oczyszczenia, znacznie bardziej skupiając się na tym, jak ona oddziałuje na codzienne życie zwykłych mieszkańców w przerwach między kolejnymi „igrzyskami śmierci”. Bo to przecież nie jest tak, że po nocy przychodzi dzień, po burzy spokój, a po serii morderstw następuje niczym niezmącona sielanka. Wprawdzie według rządowych statystyk przestępczość została zniwelowana do zera, ale ewidentnie czuć, że coś wisi w powietrzu, że powszechnie chwalona zinstytucjonalizowana forma wyładowania agresji niesie za sobą znacznie poważniejsze konsekwencje.
W drugim sezonie twórcy przyglądają się zatem postaciom, które w różnych okolicznościach wypadły poza margines społeczeństwa. Jedną z takich osób jest dyspozytorka pracująca przy systemie monitoringu kontrolującym każdy krok jednostek, oczywiście tylko po to, by zapewnić bezpieczeństwo. Bohaterka martwi się o przyjaciółkę i próbuje się dowiedzieć, co się z nią stało podczas nocy, przez co trafia na ślad spisku. Innym protagonistą jest młody chłopak zabijający swojego niedoszłego mordercę, co tylko go nakręca do popełniania kolejnych przestępstw. Twórcy śledzą również losy pewnej rodziny, której jeden z członków trafia na listę zleceń osób do zlikwidowania, wskutek czego zaczynają polować na niego żądni pieniędzy zawodowcy.
Noc oczyszczenia z banalnej rozrywki staje się momentami, o dziwo, socjologiczną analizą mechanizmów stojących za przyzwoleniem społeczeństwa na mordowanie niewinnych, powszechną inwigilację, oraz wprowadzaniem do popkultury bardzo przemocowych treści. To zaskakujące, jak funkcjonująca w oparach makabry seria przeistacza się w jej zaciekłego krytyka. Z seansów bezsensownej rzezi pozostają wprawdzie obrazki kolejnych dokonywanych zabójstw, twórcy nie potrafią w pełni odciąć się od swojego rodowodu, niemniej jednak są one już prezentowane w zupełnie innym kontekście.
Z filmowej interpretacji libertariańskiego piekła pozostaje już niewiele. Znacznie więcej jest elementów sugerujących wprowadzanie zamordystycznych praw pod przykrywką moralnej swawoli. Chociaż scenarzyści nie potrafią porzucić jednoznacznych osądów, szybko przyswajalnych tez i topornej argumentacji, to mocno włączają się do dyskusji nad kondycją społeczeństwa, którym da się szalenie łatwo manipulować. Mimo że omawiane zapędy nie są do końca skutecznie zrealizowane, to jednak transformacja Nocy oczyszczenia z prymitywnego spektaklu w historię mającą analityczne zakusy jest godna pochwały. Po obejrzeniu ostatniego odcinka drugiego sezonu już wiadomo, dlaczego włodarze USA Network postanowili podać kroplówkę temu telewizyjnemu trupowi.
Na tle filmów serial prezentuje się niczym starszy, dojrzalszy brat, który przede wszystkim wie, o czym chce opowiadać. Jeszcze nie do końca potrafi to robić, nadal ma pokusę wracania do wcześniej ogrywanych schematów, ale też w pewnych momentach udaje mu się stanąć na własnych nogach, uzyskując możliwość samostanowienia.
Na pewno Noc oczyszczenia ma wielu zaciekłych przeciwników. Kto jednak lubi poeksperymentować i nie boi się serialowych dłużyzn, ten powinien zdecydowanie sięgnąć po drugi sezon tej produkcji. Choć posiada ona wiele wad i głupotek, to jest znakomitym przykładem na to, że powroty zza grobu są jednak możliwe.