search
REKLAMA
Recenzje

SR. List Roberta Downeya Juniora do ojca

Po obejrzeniu „Sr.” błyskawicznie nabiera się ochoty na seans któregoś z filmów Downeya – i to zdecydowanie największy, niekwestionowany sukces dokumentu Smitha.

Janek Brzozowski

28 grudnia 2022

REKLAMA

Podczas oglądania dokumentu Chrisa Smitha moją uwagę nieustannie przyciągały ściany domów głównych bohaterów. Wiem, że brzmi to cokolwiek dziwnie, pozwólcie więc, że wytłumaczę. Jestem oddanym fanem plakatów filmowych i wierzę w to, że wystrój wnętrza, w tym również obecność plakatów, może wiele powiedzieć o człowieku, a przynajmniej o jego guście. W mieszkaniu Downeya Sr. króluje francuska klasyka. Towarzysze broni Renoira wiszą naprzeciwko Mariusa Marcela Pagnola. W rezydencji Downeya Jr. ściany ozdabiają natomiast podobizny największych amerykańskich gwiazdorów – Humphrey Bogart wpatruje się pustym wzrokiem w przestrzeń zajmowaną przez Cary’ego Granta. Spotykają się tu więc różne rejestry kina (łącznie z plakatem Iron Mana 3 znajdującym się w kilku ujęciach nad głową Seniora), a sam dokument okazuje się opowieścią nie tylko o ojcu i synu, ale o dwóch filmowcach, których pozycja w branży jest tak różna, jak to tylko możliwe: twórcy amerykańskiego kina niezależnego i najlepiej zarabiającym aktorze w Hollywood.

Na najbardziej podstawowym poziomie Sr. jest dokumentem popularyzatorskim. Filmem, którego nadrzędnym celem jest przywrócenie pamięci o twórczości Roberta Downeya Sr.: awangardowego reżysera, który funkcjonuje dziś w przestrzeni publicznej przede wszystkim jako „ojciec znanego aktora”. Jak stwierdza na początku dokumentu żona Downeya Sr. Rosemary: „Robert chciał nakręcić dokument o swoim ojcu. O ich historii oraz relacji. Wiele osób zna Roberta Downeya Jr., a nie zna Seniora. Chciał to zmienić”. Sam, przed obejrzeniem dokumentu Smitha, wiedziałem na temat Roberta Downeya Sr. tyle co nic. Aż wstyd przyznać, ale nie znałem tytułu żadnego z jego filmów. Nie potrafiłem umieścić twórczości autora Wojskowej Akademii Imprezowej na mapie amerykańskiego kina, przeczuwając jedynie – i słusznie – że to w jego projektach karierę rozpoczynał jeden z najpopularniejszych aktorów na świecie. No właśnie, Downey Sr. był dla mnie, jak i dla sporej części społeczeństwa, po prostu „ojcem znanego aktora”.

Pod tym względem Sr. naprawdę otwiera oczy. Pozwala zanurzyć się w niepowtarzalnym klimacie zwariowanych, w dużej mierze niezależnych (krótki flirt reżysera z systemem studyjnym zakończył się, jak w wielu przypadkach, fiaskiem), produkcjach ojca Downeya Jr. Docenić społeczną wywrotowość Putneya Swope’a – zrealizowanej w 1969 roku komedii, w której po groteskowej śmierci białego prezesa władzę w agencji reklamowej przejmuje jedyny czarnoskóry członek zarządu. Zachwycić się niezahamowaną kreatywnością Pałacu Greasera – przypominającego kultowego Kreta westernu, w którym główny bohater, na wzór pewnego Izraelity, wskrzesza zmarłych i przechadza się po tafli jeziora. Po obejrzeniu Sr. błyskawicznie nabiera się ochoty na seans któregoś z filmów Downeya – i to zdecydowanie największy, niekwestionowany sukces dokumentu Smitha.

Kronika odchodzenia

Oczywiście, podczas seansu istotniejsza może wydawać się warstwa personalna filmu. Skupiona wokół relacji Downeya Sr. z synem. Relacji, co należy podkreślić na wstępie, wcale niełatwej. Downey Jr. nie ucieka, i chwała mu za to, od mniej przyjemnych aspektów swojego dzieciństwa. Wszechobecnych narkotyków i alkoholu przelewającego się litrami nad jego kołyską. Pierwszego jointa Downey Jr. spalił razem z ojcem, jeszcze przed skończeniem dziesiątego rokiem życia. Późniejsze problemy psychofizyczne aktora stanowiły, przynajmniej do pewnego stopnia, pokłosie swobodnego podejścia wychowawczego jego rodziców. Uzależnienia od narkotyków, notoryczne aresztowania, roczny pobyt w centrum odwykowym. Przełom wieków nie był dla Downeya Jr. łaskawym okresem. Zawsze znajdowało się jednak dla niego miejsce w filmach ojca, który w międzyczasie zaprzyjaźnił się z Paulem Thomasem Andersonem, występując epizodycznie w Boogie Nights oraz Magnolii. Jak stwierdza w pewnym momencie Junior, najprawdopodobniej pół żartem, pół serio: „Nie ma żadnej tajemnicy w tym, że Paul Thomas Anderson to syn, o jakim zawsze marzył mój ojciec”.

Franz Kafka napisał niegdyś szalenie poruszający List do ojca. Tekst, w którym rozliczał się ze swoim rodzicielem, jego surowym wychowaniem i niezmiennym, oschłym stosunkiem względem jedynego syna. Myślę, że Sr. można rozpatrywać w podobnych kategoriach – jako filmowy list, skierowany od syna, pomysłodawcy projektu, do ojca – choć ton, w którym wypowiada się Downey Jr. jest, rzecz jasna, o wiele spokojniejszy i czulszy niż ten narzucony przez Kafkę. W obu przypadkach list pozostał jednak niedoręczony: praskiego pisarza powstrzymała matka, która ukryła tekst przed swoim małżonkiem, przeczuwając zapewne, jak wyglądałaby jego reakcja. Downeya Jr. – śmierć ojca, który zmarł w czerwcu 2021 roku, niemalże do końca pracując nad własną wersją montażową filmu.

Bo dokument Chrisa Smitha, funkcjonującego tutaj jako ktoś w rodzaju półprzezroczystego medium, to również kronika odchodzenia. Szybko orientujemy się, że obserwujemy na ekranie ostatnie lata życia Roberta Downeya Sr. Do rangi symbolu przemijania urasta tutaj staw, sąsiadujący z mieszkaniem reżysera Putneya Swope’a. Najpierw pełen malutkich kaczuszek, odwiedzany przez bohatera znajdującego się w pełni sił. Później zamieszkany przez dorosłe kaczki, z bohaterem, który przechadza się dookoła na chwiejących nogach, doznając nagłego ataku zawrotów głowy. Wreszcie, pusty – pozbawiony zarówno zwierząt, jak i ich ludzkiego obserwatora.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA