search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Son of a Gun

Tekst gościnny

24 czerwca 2015

REKLAMA

Chwilowy przypływ agresji, nagły wzrost adrenaliny, sytuacja kryzysowa… Jedna zła decyzja podjęta w nieodpowiednim miejscu i czasie zaważyła na Twojej najbliższej przyszłości, którą spędzisz wśród zbirów i oprychów spod ciemnej gwiazdy. Być może stanąłeś w obronie dziewczyny, przekraczając granice obrony koniecznej; być może jednak jesteś po prostu drobnym złodziejaszkiem, który wpadł o jeden raz za dużo… Wydarzenia z życia za kratkami w zakładzie o zaostrzonym rygorze nie obchodzą nikogo poza Tobą samym. Niepewny swego losu siedzisz wraz z innymi współwięźniami w wozie transportowym zmierzającym do placówki penitencjarnej. Obleśny typ o słusznych rozmiarach, z tatuażami wykonanymi zapewne popularną „kolką”, rzuca Ci przeciągłe spojrzenie, taksując wzrokiem twą wątłą osobę niczym łowca obserwujący bezbronną zwierzynę.

Z ulgą stwierdzasz po chwili, iż właśnie dojechaliście na miejsce. Podczas więziennej odprawy strażnicy mechanicznie nakazują Ci wykonanie szeregu uwłaczających czynności w zupełnym negliżu. Dla Ciebie to novum, dla nich zaś to rutyna dnia codziennego. Wypinając się na polecenie „klawisza”, masz tylko szczerą nadzieję, iż nigdy więcej nikt nie zmusi Cię do przybrania podobnej pozycji. Gdy po przystrzyżeniu „na zapałkę” trafiasz w końcu na spacerniak, zwyrodnialcy przebywający w „pace” od lat wyjątkowo natrętnie obserwują „świeże mięsko” wkraczające na ich teren. Niestety, dla starych recydywistów Ty również jesteś jednym ze smakowitych kąsków. W duchu dziękujesz po stokroć Bogu, iż dwóch dwumetrowych drabów przyczepiło się do delikwenta idącego tuż obok Ciebie. Na razie ich apetyt wydaje się być zaspokojony… Jedynym rozsądnym sposobem na przetrwanie półrocznego wyroku w zdegenerowanej dżungli pozostaje znalezienie protekcji ze strony starych więziennych wyg. Wielkodusznie, jeden z najbardziej szemranych typów oferuje Ci pomoc. Jak się jednak okazuje, w przyrodzie nie ma nic za darmo. Decydując się na przyjęcie pomocnej dłoni, będziesz musiał odpłacić za przysługę w bardzo ryzykowny sposób. Niemniej gdy w parę dni po rozpoczęciu odsiadki dowiadujesz się o śmierci jednego ze świeżaków, wchodzisz w niepewny układ. Właśnie przypieczętowałeś swój los, nie zdając sobie nawet sprawy z konsekwencji, jakie niesie za sobą kruchy sojusz…

pone8at1_ni30yg

Krótka opowiastka wprowadzająca w meandry życia więziennego to swobodna wariacja na jeden z przewodnich tematów ukazanych w „Son of a Gun”. Pierwszy naprawdę duży projekt Juliusa Avery’ego rodem z Australii czerpie garściami z filmów o tematyce penitencjarnej, dokładając do tego klimat a la „Gorączka” Manna. Spojenie dwóch niejako pokrewnych wątków w całość zagwarantowało naprawdę solidny trzon fabularny, który dodatkowo poparty został sprawną reżyserią i nietypową rolą Ewana McGregora. Czy warto zatem sięgnąć po „Son of a Gun”? Odpowiedź na tak postawione pytanie jest tożsama z ripostą na zapytanie „czy w ‘kiciu’ należy wystrzegać się mydła spadającego na podłogę”. „Jak najbardziej”, w obu przypadkach.

Niejaki JR (Brenton Thwaites) to młody człowiek, który przez własną głupotę trafia do zakładu karnego. Niestety, wśród więziennej dziczy szansę chłopaka na przetrwanie w jednym kawałku są bliskie zera. JRa ratuje jedynie jego pyszałkowatość, dzięki której zwraca na siebie uwagę Brendana Lyncha (Ewan McGregor), kryminalisty cieszącego się respektem wśród braci. Mężczyźni postanawiają zawrzeć układ, w wyniku którego JR ma pomóc swemu opiekunowi w ucieczce z więzienia. Jak się jednak okaże, nie będzie to jedyna przysługa, jakiej zażąda Lynch w zamian za protekcję…

son-of-a-gun-776862l-RY544861EJ

Po seansie „Son of a Gun” można stwierdzić, iż Julius Avery miał spójną wizję całości, którą udanie przekuł na klatki filmowe. Reżyser sprawdzający się dotychczas w krótkim metrażu sam napisał scenariusz do kinowego debiutu, czerpiąc inspirację z prawdziwych wydarzeń oraz z szeregu mniej i bardziej kultowych produkcji. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, iż „Son of a Gun” jest niesamowicie odtwórczy, jednak drobne twisty fabularne dodają obrazowi nieco świeżości.

Dzieło Avery’ego składa się z dwóch części zszytych ze sobą niczym patchwork domowej roboty.

[quote]Kino więzienne płynnie przechodzi w kino rabunkowe, raz po raz serwując widzowi solidnie zrealizowane sekwencje akcji.[/quote]

Pierwsza część filmu, tj. rozgrywająca się w murach placówki, ucieszy bardziej wymagających widzów dobrze oddanym realizmem i zwierzęcą brutalnością charakterystyczną dla zakładów penitencjarnych. Reżyser dobitnie zobrazował powagę sytuacji protagonisty, który zdany jest sam na siebie w nowej rzeczywistości. W świecie „Son of a Gun” więźniowie mordują się bez żadnych skrupułów, w imię prawa silniejszego. Co prawda wspomniane motywy były już wałkowane wielokrotnie w kinie amerykańskim, co by wymienić z nieco świeższych tytułów choćby zaskakująco porządną produkcję „Skazaniec” z 2008 r., tym niemniej Avery zrealizował je na tyle ciekawie, iż odtwórczość nie daje się mocno we znaki nawet doświadczonemu kinomanowi.

Son of a Gun Movie (5)

Druga połówka produkcji wyraźnie wskazuje na filmowych idoli stosunkowo młodego reżysera. Oglądając dynamicznie nakręconą sekwencję kradzieży złota o niebotycznej wartości, na myśl niejednemu widzowi przyjdzie słynna „Gorączka” Manna, która przez wielu uznawana jest za wzór kina rabunkowego, słusznie zresztą. W „Son of a Gun” nie poskąpiono wymian ognia na krótkim dystansie z szybkostrzelnych spluw; co więcej, scena strzelaniny naturalnie przeradza się w energiczny pościg samochodowy. Spokojna głowa, drogi Czytelniku, nie zdradzam bynajmniej ważnych szczegółów fabuły, która to zresztą ma parę ciekawych zwrotów.

Avery sprawdził się nie tylko za kamerą, ale również i za biurkiem pisarskim. Scenariusz przezeń skompilowany w satysfakcjonujący sposób nakreśla zarówno charakter JB i Lyncha, jak również i relacje męsko-damskie zachodzące w trakcie rozwoju fabuły. Wzorem Pasikowskiego, postać Brendana stwierdza niejako, iż „wszystkie kobiety to [ocenzurowano]”. Jego naiwny protegowany usilnie próbuje zaś dowieść, iż istnieją dziewoje stanowiące wyjątki od reguły; wspomniany wątek stanowi jeden z ważniejszych filarów scenariusza. W historii JBa wpleciono także parę humorystycznych akcentów, z których najbardziej rozwalająca jest scena z techno-remiksem piosenki „Forever Young” i białym proszkiem wciąganym nosem przez jednego z bohaterów. Ogólnie jednak „Son of a Gun” stara się trzymać poważny ton, co też udaje mu się wyśmienicie.

son-of-a-gun2

Warto wspomnieć również o zaskakującej kreacji McGregora. Słynnemu Szkotowi zdarzało się już co prawda wcielać w „skurczysynów”, jednak w „Son of a Gun” aktor odegrał rolę prawdziwego kryminalisty o twardych zasadach i ciężkiej ręce. Imponujący zarost i poważne spojrzenie pewnikiem dodają Lynchowi charakteru, czyniąc z niego więziennego wymiatacza. Dzięki talentowi McGregora, widz jest w stanie „kupić” jego postać, która trzyma w ryzach pół „kicia”.

[quote]Filmowy recycling wyszedł na dobre zarówno Avery’emu, jak i samym widzom.[/quote]

Zeswatanie tematyki więziennej z gatunkiem „heist movie” samo w sobie brzmi obiecująco; gdy jednak do tego połączenia dokooptujemy sprawną reżyserię, brutalność i lekką nieprzewidywalność fabularną, to otrzymamy „odgrzewany kinematograficzny kotlet” w soczystej panierce i z toną smakowitych przypraw. Avery w żaden sposób nie odkrył na nowo koła, niemniej zaserwował kinomanom kawał porządnego kina sensacyjnego.

REKLAMA